Rozdział 15

2.4K 102 2
                                    

Trochę późno dodaję, ale zapomniałam, że jest piątek. Wybaczcie😅❤

Jeszcze miesiąc temu siedziałam na nudnych wykładach starając się na nich po prostu nie zasnąć. Nie miałam zielonego pojęcia o świecie, który mnie otacza, a teraz...

Teraz walczę z demonami.

Dokładnie to z okropnymi, obrzydliwymi kreaturami. Nie wiem, jaki to jest rodzaj demonów, bo kompletnie się na tym nie znam, ale wielkością przypominają psy. No może dość sporo większe od zwykłych psów. Poruszają się na czterech łapach i co tu dużo mówić są po prostu obrzydliwe.

Gdy demony był już zdecydowanie za blisko nas, zdecydowałam się odrzucić łuk i wyciągnąć miecz, który wcześniej dostałam od chłopaka. Kątem oka widziałam, że Alec w tym samym momencie zrobił dokładnie to samo.

Wydawało mi się, że po jakimś czasie udało się nam rozprawić ze wszystkim demonami bez większych obrażeń. No dobra może nie jestem, aż taka niezniszczalna. Z mojego ramienia sączyła się dość mocno krew, ale to przecież nic takiego i będę żyć dalej.

Odwróciłam się w stronę chłopaka, żeby ocenić ile jeszcze demonów zostało z jego strony i to, co zobaczyłam przeraziło mnie jeszcze bardziej o ile to było możliwe. Czarnowłosy leżał na ziemi, a nad nim pochylały się dwie kreatury. Jego miecz i łuk leżały daleko od niego, więc chłopak nie miał jak się bronić.

Załapałam od razu do ręki łuk i strzałę. Dokładnie napięłam cięciwę i starałam się skupić, żeby tylko trafić w głowę demona, a nie w Aleca.

Wystrzeliłam strzałę, która utkwiła idealnie w głowie jednego z demonów. Usłyszałam krzyk chłopaka, gdy demon zaczął szarpać jego ramie. Szybko założyłam drugą strzałę i tym razem niewiele myśląc wystrzeliłam ją, a z demona została tylko kupa popiołu.

To jest dziwne, zbyt dziwne. Jakby nie patrzeć trzymam łuk pierwszy raz w swoim całym życiu. Przecież to jest wręcz niemożliwe, żebym tak dobrze strzelała, a ja wręcz podświadomie czułam, że na pewno celnie trafię. Coś tu jest nie tak, ale nie mam czasu się nad tym teraz zastanawiać.

Od razu podbiegłam do chłopaka, który widocznie powstrzymywał się by nie zacząć krzyczeć z bólu.

- Alec! - Krzyknęłam klękając przy nim.

- Stela. - Wychrypiał cicho wskazując na kieszeń swoich spodniach.

Od razu sięgnęłam do jego kieszeni i wyciągnęłam jego stele

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od razu sięgnęłam do jego kieszeni i wyciągnęłam jego stele. Chłopak przez swoje ramie nie był w stanie nawet jej chwycić do ręki, a co dopiero użyć.

- Prościej by było gdybym wiedziała, która to runa. - Mruknęłam w jego stronę.

Niestety czarnowłosy nic nie odpowiedział, bo zamknął oczy, a jego oddech zaczął coraz bardziej zwalniać. On się tu za chwilę wykrwawi, a ja nie mam pojęcia, co robić.

Who I Truly Am? // Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz