Rozdział 24

2.5K 125 30
                                    

Teraz chyba najtrudniejsza część.

Musze wymazać wspomnienia moich rodziców. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie zawsze miałam z nimi najlepszy kontakt, a zwłaszcza z moją mamą, ale to i tak jest bardzo ciężkie. W końcu przez całe życie byłam pewna, że to moi rodzice. Poza tym z tatą miałam zawsze dobry kontakt. Wiem, że to nie moi prawdziwi rodzice, ale to oni mnie wychowali, to ich cały czas uważam za moich rodziców i zawsze będę ich już tak traktować.

- Jesteś pewna? - Spojrzał na mnie uważnie Alec, gdy staliśmy już przed drzwiami wejściowymi do mojego rodzinnego domu.

Popatrzyłam na niego, po czym spojrzałam na drzwi wejściowe i znowu przeniosłam na niego wzrok. Przytaknęłam lekko głową, przez co chłopak od razu zapukał do drzwi.

- Masz runę? - Spojrzałam na niego niepewnie mając nadzieję, że o tym nie zapomniał.

- Idę tam, jako przyjaciel, a nie ochroniarz, zapomniałaś? - Uśmiechnął się lekko.

- Alec nie... To zły pomysł... - Powiedziałam zestresowana.

Nie miałam czasu powiedzieć nic więcej, bo w tym samym czasie drzwi się otworzyły, a w nich pojawiła się moja matka. On chyba nie rozumie, na co się piszę. Już łatwiej dla niego byłoby, gdyby nie miał runy na spotkaniu z Dominciem, a nie moimi rodzicami... No inaczej to po prostu z moją matką.

- Thomas! - Zawołała od razu mojego ojca, który po chwili pojawił się obok niej przyglądając mi się zaskoczony, lecz w końcu uśmiechnął się lekko. - Gdzieś ty się podziewała do cholery jasnej!? - Zaczęła wrzeszczeć nawet się ze mną nie witając i nie wpuszczając mnie do środka. - Co to wszystko ma znaczyć? Czy ty zapomniałaś, że masz studia na głowie? Miałaś brać ślub do cholery! Tak długo to wszystko planowaliśmy. Niszczysz wszystko, na co pracowałam całe życie! - Wrzeszczała nie zwracając uwagi na nic innego. Czułam jak moje ręce zaczynają się trząść z nerwów.

- Może wejdziemy do środka, a nie będziemy robić tu sceny. - Odparł zrezygnowany ojciec.

- A ten to kto? - Warknęła matka patrząc na Aleca jakby dopiero teraz go zauważyła.

- Mamo, tato to jest Alec. - Wskazałam na chłopaka próbując uspokoić targające mną emocje. - Możemy wejść czy będziemy tak stać?

Nie czekając na odpowiedź przepchnęłam się przez nich i weszłam do środka, a Alec po chwili za mną.

- Myśli, że jak sprowadzi jakiegoś wytatuowanego chłopaka to przyjmiemy ją tu z otwartymi rękami. - Warknęła kobieta w stronę ojca, jednak nie zrobiła tego zbyt dyskretnie.

- Monica to nasza córka daj jej dojść do słowa i pozwól jej powiedzieć to, co chcę powiedzieć.

Przeszłam do salonu i usiadłam na sofie. Obok mnie usiadł chłopak i od razu spojrzał na mnie współczującym wzrokiem domyślając się, że to nie pójdzie tak łatwo.

- Dasz radę? - Szepnął, na co przytaknęłam lekko głową.

Nie mam wyboru muszę dać radę skoro już tu przyszłam.

Nie mam wyboru muszę dać radę skoro już tu przyszłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Who I Truly Am? // Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz