Rozdział 44

1.9K 89 19
                                    

Alec kiedyś opowiadał mi o tym, że Idris jest naprawdę piękny. Z resztą nie tylko od niego to słyszałam. Praktycznie wszyscy, którzy byli tu wcześniej mi o tym mówili.

Pamiętam, gdy pierwszego dnia w Instytucie bardzo spodobał mi się obraz w moim pokoju. Najpierw myślałam, że to po prostu jakaś baśniowe kraina, po prostu czysta fikcja. Izzy wyjaśniła mi, że to prawdziwie miejsce. Chciałam to kiedyś zobaczyć na własne oczy.

No i oto jestem w Idrisie. Szkoda tylko, że zamiast zwiedzać okolice z przyjaciółmi, zwiedzam tutejsze lochy i cele.

Zostałam zaprowadzona do jednej z cel. Z moich rąk ściągnięto kajdany, jednak czułam, że nie mogę tu czarować. Pewnie jest tu nałożone jakieś zaklęcie lub coś takiego, by nie wolno było używać tu magii. W każdym razie zostałam popchnięta, przez co upadłam na zimie krzywiąc się z bólu. Jednak powstrzymałam się, żeby nie krzyknąć z bólu nie zamierzam dawać im tej satysfakcji.

Jakby się nad tym zastanowić Clave za bardzo nie różni się od Valentina, chociaż bardzo starają się udawać, że jest wręcz przeciwnie.

- Ostrzegłam ci. - Przerwała cisze blondynka, więc niechętnie przeniosłam na nią wzrok. - Mogłaś odejść ze mną, gdy był na to czas.

- Więc co? - Uniosłam jedną brew do góry. - To wszystko to twoja zemsta? - Wychrypiałam ciężko z wyczuwalną kpiną w głosie.

- Jaka zemsta? - Prychnęła dziewczyna. - To była decyzja Clave. Współpracowałaś...

- Nawet nie próbuj wmówić mi, że współpracowałam z Valentinem. - Warknęłam wściekła. - Nigdy w życiu bym z nimi nie współpracowała. Powinnaś to wiedzieć. W końcu jakby nie patrzeć zostałam przez niego porwana z twojej winy.

- O czym ty teraz mówisz? - Warknęła w moja stronę.

- A nie? - Uniosłam jedną brew do góry. - Przecież ostrzegałaś mnie, że będąc pod opieką moich przyjaciół narażam ich na wypadek takiej sytuacji. To oni mieli za to zapłacić. Wtedy jednak byłam pod opieką Clave... Pod twoją opieką.

- Twoje porwanie nie było niczyją winą. - Powiedział niby opanowana, choć było po niej widać, że wprowadziłam ją tym z równowagi. - Zostałaś aresztowana nie z mojej decyzji. Nie lubię intryg i nie mam w zwyczaju mścić się na ludziach.

- Może to nie twoja decyzja, ale to zemsta Clave. Jestem dla was niewygodna. Nie robię tego, czego chcecie. Nie słucham waszych rozkazów, więc to prosty sposób na pozbycie się mnie.

Dziewczyna przez chwilę wyglądała, jakby faktycznie zastanawiała się nad moimi słowami, jednak po chwili przybrała ponownie obojętny wyraz twarzy.

- To nasze prawo. - Powiedziała stanowczo. - Twarde prawo, ale prawo. - Dokończyła i opuściła moją cele.

W środku został tylko jeden mężczyzna, który szarpnął mnie za ubrania bym wstała, przez co jęłam cicho z bólu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W środku został tylko jeden mężczyzna, który szarpnął mnie za ubrania bym wstała, przez co jęłam cicho z bólu. Przyglądał mi się chwilę, po czym mnie spoliczkował, aż w końcu dostałam parę razy w twarz i brzuch, na którym znajdowały się moje rany.

Who I Truly Am? // Alec LightwoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz