Śmierć

341 31 0
                                    

Wstałam i otrzepałam  się z ziemii. Była to Śmierć. I to we własnej osobie. Wow. Nie spodziewałabym się, że tak bardzo wzruszy się moją krzywdą. Była ubrana w czarną sukienkę sięgającą jej po kolana i czarne niewysokie kozaki. Miała również czarną pelerynę z kapturem, która w połowie leżała na ziemi. Jej czarne długie włosy kontrastowały z jej bladą cerą. Co było dla mnie zaskoczeniem, miała błękitne oczy. Jej oczy były takie same jak moje. Wow do kwadratu. Wyglądała na piętnaście lat, czyli tyle co Los. Ciekawe czy każdego kogo spotkam będzie na tyle wyglądał.

- Skoro już raczyłaś wstać, to złap mnie za rękę. Będziemy się teleportować. Nie zadawaj żadnych pytań. I nie toleruję nieposłuszeństwa. -w jej głosie było słychać rozkazujący ton, ale nie zrość czy nienawiść tylko ... troskę? Ok. Wow do sześcianu. Zrobiłam to co kazała i już za chwilę znajdowałyśmy się naprzeciwko wielkich, czarnych, drewnianych wrot. Po obu jej bokach były dwie wieżyczki ze statuami gargulców. Przez to iż panował półmrok wzdrygnęłam się jeszcze bardziej, myśląc nad tym z którego horroru jest ta scena. Brrrrr ... Śmierć lekko dotknęła jednego ze skrzydeł wrót, a te ruszyły się jakby pchnął je czołg. Za wrotami ukazał się piękny ogród składający się z żywopłotu z czarnych róż wyciętych w dziwne esy-floresy. Za nim znajdował się gigantyczny pałac. Od dołu. Do czarnych drzwi wchodziło się po schodach o długości chyba 15 metrów. Nad nimi było widać wiele różnych wieżyczek. Jeśli mam być szczera to przypominał Hogwart w bardziej czarnej i tajemniczej odsłonie. Gdy obserwowałam to wszystko czułam zachwyt i zdziwienie. Nie mogłam również uwierzyć, że coś tak czarnego będzie w stanie mnie zachwycić swoim wyglądem. Weszłyśmy do środka. Pomieszczenie w którym się znajdowałyśmy było czymś w rodzaju sali tronowej.  Znajdowały się tu niezliczona ilość kolumn w dwóch rzędach, po prawej i po lewej. Na końcu na podwyższeniu, do którego prowadziło około 20 schodków, znajdowały się 3 trony- dla króla, królowej i namiestnika. Wszystkie były puste. Śmierć podeszła do tronu, na którym powinien usiąść namiestnik. Nie spodziewałam się tego. Wow do potęgi czwartej. Co było jeszcze dla mnie zaskoczeniem? To jak na niego usiadła. Zrobiła to w trochę kpiący sposób w stosunku do stanowiska, które posiadała. Mianowicie, plecy oparła na jednym z podłokietników, a na drugim miała kolana. Jej nogi niewinnie huśtały się w tą i spowrotem.

- Pozwól, że po tym co zrobił Ci Twój chrzestny, ja będę Twoim opiekunem.

Nie wiem, dlaczego, ale poczułam ulgę, że będę mogła z nią porozmawiać w cztery oczy, a nie tylko przy spotkaniach z Jej potworami.


Przepraszam:
- że tak długo nie pisałam (jak będziecie chcieli to chętnie się wyżalę dlaczego)
- że taki krótki
- za to że tak późno (jest 00:37)
- za błędy
- za to że go zchrzaniłam.
Staram się pisać codziennie, ale to że ukrywam Wattpada przed rodzicami wcale nie pomaga. Piszcie komentarze i zostawiajcie★.
julka486 ; *

Z Czasem przychodzi ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz