- Masz na myśli 1/5 mojej mocy?- zapytałam.
- Yyy taaak. Tak właśnie. Więc 1/5 Twojej mocy to po prostu ogień
- Ogień? Żartujesz przecież ja nawet nie jestem "gorąca" !?
- Chyba nie wiesz o czym mówisz! Chłopaki w szkole szalałyby gdyby nie klątwa! Ty w ogóle nie zdajesz sobie sprawy jak wpływasz na płeć przeciwną.
- W takim razie ... na Ciebie też?
- Więc ogień ...
- Nie zmieniaj tematu!
- Tak na mnie też! Zadowolona? Mam nadzieję że tak. Twój wewnętrzny ogień jest wywoływany przez gniew, czy ... ę ... uczucie ... yyy ... no wiesz o co mi chodzi ... no zmysłowości, no!!! I nie każ mi tego powtarzać!
- Ok. Przecież nic nie mówię!
- Możesz się nim posługiwać na różne sposoby, zaczynając od miotania kulami ognia po palenie się i doradzanie z popiołów.
- Wow, to by oznaczało że jestem nieśmiertelna!!!!
- Tak to prawda. Ale nieśmiertelna jesteś ponieważ Śmierć tak chciała. Chciała żebyś cierpiała przez całe życie.
- Ał. To zabolało, bardzo.
- Wracając do tematu, wydobywanie ognia i ćwiczenia będą po obiedzie. A teraz pomóż mi przyrządzić królika.
- Dobra... A nie jest za szybko na ćwiczenia? Nie powiesz mi więcej?
- Resztę musisz wywnioskować sama. Nie da się tego powiedzieć.
- Ok.
Wtedy podniosłam się i poszłam do swojego pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to, to że jeden z malunków płonął! Płonął żywym płomieniem! Kiedy podeszłam żeby mu się przyjrzeć zauważyłam że przedstawia trójkąt w płomieniach. Szybko zanalizowałam obraz i doszłam do wniosku że trójkąt to ognisko. Zaniepokoiło mnie to że ogień się nie rozprzestrzeniał. Pomyślałam, co jest, przecież tu wszystko jest z drewna. Skoro płomień nie mógł spalić drewna to mnie też nie mógł. Nie wiem co mnie napadło, ale dotknęłam ognia i chwilę później już CAŁA SIĘ PALIŁAM. Jakby tego było mało to nie czułam żadnego bólu. O ja nie mogę ... ja chcę przestać się palić! Ciągle tylko myślałam. I jak chciałam tak się stało. Była tylko mała różnica, nie miałam już na sobie seksi sukienki tylko ZBROJĘ! Nie była ciężka. Składała się z chyyyym ... nie... trudno to nazwać zbroją ... to był zbiór ochraniaczy ... tak, właśnie tak. Miałam wysokie, czarne, skórzane kozaki, małe czarne body z rękawami w pół przedramienia i nogawkami jak bokserki. Na body miałam tak: ochraniacz klatki piersiowej, ochraniacze ramion i ochraniacz pleców, i o dziwo ochraniacz klatki był tak duży że ochraniał moją "kobiecość" z przodu, a ochraniacz pleców, ochraniał również mój tyłek. W talii miałam przypięty pas z pochwą do misternie wykonanego miecza. Nie był ciężki, ale długi na ponad metr i szeroki na około dziesięć centymetrów. W lewej ręce miałam dużą tarczę. Gdy zobaczyłam misternie wykonane zdobienie, zatkało mnie. Tarczę zdobiła Chimera. Bezlitosny potwór z mitologii greckiej. I wtedy mnie oświeciło. 4 potwory z wybranej mitologii. To logiczne, że wybrałam grecką, wiedziałam o niej najwięcej. Teraz już wiem że czeka mnie spotkanie z Chimerą. Wracając do stroju to miałam prze dziwny make-up i fryzurę. Włosy były dziwnie zaczesane do tyłu, a cienie u powiek były za wielkie. Wyglądałam jak czarny charakter z filmu z lat 80, o superbohaterach. Postanowiłam iść i pokazać się Losowi.
- Wow ... ale teraz to pociągasz wszystkich facetów.- zagwizdał.
- Nie rozśmieszaj mnie!- poczym powiedziałam mu wszystko co się stało.
Dodawajcie komentarze, zostawiajcie ★ i czytajcie!
julka486 ♥:-)
CZYTASZ
Z Czasem przychodzi Śmierć
Fantasy- Cofnij się, suko! - powiedział nawet na mnie nie spoglądając. W tym momencie moja psychika zaczęła siadać. Szkoła stała się dla mnie miejscem wiecznego nieszczęścia i przezwisk. Nie była już dla mnie ucieczką od domu wypełnionego krzykiem, w który...