Liścik

313 31 2
                                    

- Nie mam nic przeciwko temu byś była moją opiekuną.

- Stwierdźmy fakty, i tak nie masz wyboru. Rodzice po tym jak "uciekłaś" od Losu Cię nie przyjmą, a reszta rodziny siedzi im w kieszeni ...

- Chyba wolałam żyć nie świadoma swojej pozycji w rodzinie.

- Oh ... Przepraszam, tak mi się wymsknęło ... - czujecie w jej głosie to co ja ...? ironię?!

- Nie wydurniaj się i ty, i ja dobrze wiemy, że nie jesteś taka głupia, żeby zrobić to przypadkowo!- nie no teraz to mnie sprowokowała! Miałam wystarczający powód by się na nią złościć, nie?

- Uh ... zakończmy tę rozmowę. Zaprowadzę Cię do Twojej komnaty i grzecznie pójdziesz spać. Jutro wszystko obgadamy.

Szłyśmy długimi korytarzami i krętymi schodami, wykonanymi z granitu- chyba. Gdyby ktoś mi kazał wrócić do sali tronowej, napewno bym się zgubiła. Mam nadzieję, że nie będę musiała tego robić! W pewnym momencie stanęłyśmy przed drewnianymi czarnymi drzwiami. Nie były one pomalowane na czarno, one były takie z natury.

- W tym pokoju będziesz spać, a jutro pogadamy. Będziesz mogła zadawać pytania i robić co Ci się tylko zapragnie ... ale teraz, błagam ... idź grzecznie spać i nie rozmawiaj ze mną.- ton jej głosu rzeczywiście był błagalny, tak jak jej oczy. Nie wiem czy był to jakiś podstęp, sztuczka czy cokolwiek innego, ale nie pozostawiała mi wyboru. Gdy tylko złapałam za klamkę, zniknęła. To znaczy, machnęła peleryną, zmieniła się w kruka i wyleciała przez okno. Wow. Fajna sztuczka. Pociągnęłam za klamkę, a moim oczom ukazał się średniej wielkości pokój. Miał czarne ściany i podłogę (no bo jakże inaczej). W pomieszczeniu nie było okien. Po prawej było wielkie dwu-osobowe łóżko, czarne z czerwoną pościelą. Jak w burdlu - pomyślałam. Nad łóżkiem znajdowały się te same obrazy co w moim pokoju w domu Losa. Dziwne. Naprzeciwko drzwi znajdowało się gigantyczne biurko zrobione z tego samego drewna co drzwi. Do biórka był dosunięty skórzany fotel. Na blacie były starannie poukładane kartki i pergaminy, uwaga uwaga, o kolorze jasnego błękitu. Obok było również orle pióro z kałamażem, ale mniejsza o to. Na lewo była wielka szafa wmurowana w ścianę, zrobiona z jakże znanego nam już czarnego drewna. Miała dwa skrzydła z drewnianymi gałkami i misternie wykonane rzeźbienia przypominające te same czarne, cierniste róże z ogrodu przed zamkiem. Otworzyłam ją i ujrzałam mnóstwo sukienek. Nie byle jakich sukienek! Było ich około 50, ale na oko to ty możesz iść do okulisty :-) Tak więc postanowiłam je przejrzeć jutro, wiem jednak jedno, wszystkie są czarne. Na środku pokoju, we wszystkich kątach i przy łóżku są świeczniki wykonane z dziwnego fioletowego tworzywa. Teraz zaczęło mnie zastanawiać jedno. Jak ja się skapnę, że jest już dzień? Nie mam bursztynowego pojęcia. Obok szafy były drzwi do łazienki, do której bez wachania weszłam. Na środku stał świecznik. Pomieszczenie wyłożone jest czarnymi kafelkami, jest dość duże i przestronne. Na szafce przy wannie zauważyłam małą karteczkę. Podeszłam i chwyciłam ją. Czytam.

        Dear Raven!
You should know  I love English (so you have got English name). I'm so pride of you because you choose the best way, way with your godmother. This room, clothes and pictures are yours. You are being able to have more, but everything depends on what you do.
                                            Love, Death

(Dla słabszych z ang
Droga Raven
Powinnaś wiedzieć że kocham angielski (bo masz angielskie imię). Jestem z ciebie dumna, że wybrałaś najlepszą drogę, drogę ze swoją chrzestną. Pokój, ubrania i obrazy są twoje. Ty możesz mieć więcej, ale wszystko zależy od tego co zrobisz.
Kochana Śmierć)

Wow. Przez chwilę poczułam że moja decyzja rzeczywiście ma na coś wpływ.

Wiecie o co was proszę. :-D
julka486♥♥♥; *

Z Czasem przychodzi ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz