Chimera

401 30 1
                                    

Obudził mnie dźwięk oleju na patelni. Nie wiedziałam co upichci Los, ale na pewno będzie pyszne. Poszłam więc do kuchni i zaczęłam przyglądać się Losowi  krzątającemu się po kuchni.

- Dzień dobry, księżniczko!

- Dzień dobry, Losie.

- Jak tam samopoczucie?

- Spoko, ale wciąż nie mogę uwierzyć w t,o że kogoś zabiłam. Dziwnie się z tym czuję. A co dzisiaj na śniadanie?

- Dzisiaj są placki  ziemniaczane. Zadowolona?

- Oczywiście!

Kiedy Los zjadł swoją porcję, zaczął mi się intensywnie przyglądać.

- Nie patrz na mnie bo nie mogę jeść.

- Przyglądam Ci się bo dziś musimy obgadać ważny temat. A mianowicie Chimery.

- Wiem o niej wystarczająco dużo. Głowa lwa, tułów i nogi kozy, ogon jest wężem i zieje ogniem. Niektórzy uważają że ma skrzydła orła, ale w żadnym micie nie jest to opisane, więc nie wierzę w to. Nie wiem jak ją zabić bo nikt nie raczył opisać walki Chimery i Bellerofronta, w której to Bellerofront na swoim Pegazie jest zwycięzcą.

- Może ty nie wiesz, ale ja owszem.

- A co może mi powiesz że tam byłeś? Hę?

- Tak byłem tam. A tak dokładniej, TO JA JESTEM BELLEROFRONTEM, IDIOTKO !!!

- Hej, hej, hej. Nie tak ostro ... chwila ... czy to oznacza że Chimera symbolizuje Śmierć,  a Bellerofront ciebie?  Nie no to jest do bani.  Nie, chwila, na Avis nawet "bania" jest do bani.

Wtedy Los zrobił minę mówiącą "What the fuck?", co mnie nie zdziwiło.  Tylko ja kumam swoje teksty. :-D

- ... No więc ... tak masz rację Chimera to Śmierć, a raczej jej wysłanniczka. Wiesz że Śmierć ma słabość do swoich potworów? I wszystkie które są kobietami są jej sprawką.

- Łał, ale interesujące.- wczyczuwacie ten sarkazm?

- Powinno Cię to  interesować! Ponieważ są kobietami, albo samicami, to każdy ich ruch czy decyzja są przed wykonaniem dokładnie przemyślane. A poza tym to mają uczucia, więc można je załamać psychicznie.

- No wiesz ty co!  Wstydził byś się!

- Nie  histeryzuj mi tu! A wracając do tematu Chimery, to trzeba zrobić najprostszą rzecz świata. Odciąć obydwie głowy lub serce przebić sztylet, lub doprowadzić ją do wykrwawienia się.

- Pfii ... "prościzna" ... a to i owszem, jeśli przedtem nie spłonę lub się nie wykrwawię!!! I KTO TU JEST IDIOTĄ !!!

- Hej, mi się udało! I nie takim tonem, bo pogadamy z perspektywy sztyletu! UPS, już to robimy ... kto by pomyślał.

W tym momencie stałam plecami przyparta do ściany, a Los przykładał mi sztylet do gardła. Nie wiedziałam co powiedzieć. Uważałam go za normalnego i miłego, mądrego ... no i wogóle, ale nie za agresywnego. Poprostu mnie wystraszył i zaskoczył.

- Skoro jesteś taki twardy to tnij! Na co czekasz! Jeśli najpierw spotkam się ze chrzestną, a nie rodzicami to nie zrobi mi to większej różnicy! No dalej na co czekasz!?

Byłam wkurzona i zdeterminowana, ale on ani drgnął. Ciągle patrzył w moje oczy wzrokiem, który czegoś szukał i przewiercał mnie na wylot. Miałam tego dość. Postanowiłam wycelować ogniem w sztylet, aby go stopić. Za chwilę zauważyłam efekt swojego działania.

- Co ty kurwa wyprawiasz! Chcesz mnie oparzyć, czy co? Au !

Sztylet dosłownie stopił się w jego ręce i teraz została po nim jedynie plama metalu na drewnianej podłodze.

- Obiecuję ci, że jeżeli jeszcze raz będziesz mi groził poderżnięciem gardła to na podłodze nie skończy sztylet tylko ty i twoje ...

Nie mogłam skończyć, gdyż nagle znalazłam się na jakimś skalnym pustkowiu. Byłam ubrana w strój bojowy.

- Więc jesteś. - powiedział głęboki damski głos. To musi być Śmierć!

- Już myślałam że nigdy nie przyjdziesz. Przywitaj się z Chimerą.

Przede mną urósł potwór,  Chimera. Nawet na mnie nie popatrzyła tylko od razu zaatakowała mnie ogniem. Nie próbowałam się bronić, przyjęłam jej atak "na klatę". Moje ciało nic nie robiło sobie z ognia, on dodawał mi energii. Kiedy to zauważyła rzuciła się na mnie z pazurami i wywróciła na skały. Wtedy zaatakowałam ją sztyletem mierząc nim prosto w oko. Chimera tylko syknęła. Wykorzystałam ten czas na ucieczkę spod jej kopyt i wyciągnięcie miecza. Ona ze względu na swoje oko teraz zaatakowała mnie jadem z kłów głowy węża,  którą zgrabnym ruchem jej odcięłam. Teraz dostałam z kopyt prosto w tarczę i uderzyłam twardo o podłoże. Żeby odwrócić jej uwagę zaatakowałam płomieniem i podniosłam z pozycji siedzącej.  Teraz albo nigdy! Zamachnęłam się mieczem i odcięłam jej drugą głowę.  Rozległ się przeraźliwie piskliwy i głośny wrzask, a potem usłyszałam znowu Śmierć.

- Ciii ... Nie krzycz Biedo, jej nie żałujemy.- powiedziała prawdziwie troskliwym i opiekuńczym głosem, co mnie szczere zaskoczyło.

- To jednak Śmierć ma uczucia ... nie spodziewałam się ...

- Nie pyskuj!  Bo Biedę też na Ciebie naślę!

- Acha ... to Agresję już nasłałaś, co? Czy uprzykrzanie mi życia na serio jest takie ekscytujące i miłe, że mi to robisz? Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym Cię poznać! Dowiedzieć się więcej o moim imieniu i porozmawiać z tobą jak dwoje normalnych ludzi! Czy ty musisz wszystko komplikować? - w tym momencie na moich plecach pojawił się płaszcz z futra Chimery, a ja wbiłam ze wściekłości swój miecz w ziemię, aż do połowy długości. Chociaż ... nie ... nie byłam zła ... Byłam przerażona i smutna.

Przepraszam że tak długo nic nie napisałam, ale miałam strasznie dużo nauki i mało czasu. Przepraszam za błędy. Zostawiajcie ★ i komentujcie.
julka486 ♥♥♥ :-)

Z Czasem przychodzi ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz