23

83 8 0
                                    

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy, przez co od razu na mojej twarzy pojawił się grymas. Jestem praktycznie pewna, że ból w moim ciele nie jest spowodowany wczorajszą imprezą. Dziś sobota, krwawa pełnia, a to oznacza, że dziś ostatni raz obudziłam się w tym pokoju. Nic nie poradzę na to, że w moim oczach pojawiły się łzy. Zakrywam twarz dłońmi i pozwoliłam sobie na to, by wszystkie emocje związane z tym dniem wypłynęły ze mnie właśnie teraz, kiedy jestem sama i nikt nie widzi moich łez.

Wczorajsza impreza byłą jedną z piękniejszych chwil jakie dane mi było przeżyć przez te osiemnaście lat mojego życia. Poznałam ludzi lepszych niż kiedykolwiek mogłabym sobie wymarzyć. Co prawda nie skończyłam szkoły, nie poszłam na bal i nie odebrałam dyplomu, ale spędzenie tych szkolnych lat w towarzystwie Lary i Masona było czymś, co mi to wynagradza. Jay zawsze był gdzieś obok, był przy mnie i starał się do mnie zbliżyć na co nigdy nie chciałam mu pozwolić. To, że przekroczyłam granice, które wcześniej sobie postawiłam było czymś co mogłam zrobić dużo wcześniej i żałuje, że tego nie zrobiłam.

Wypuściłam głośno powietrze z płuc i wytarłam moje mokre policzki. Powili podniosłam się z łóżka co było naprawdę trudne przez przeszywający ból w dosłownie każdej części mojego ciała. Czuje się jakby potrącił mnie samochód, a co najmniej co druga kość w moim ciele była złamana. Podtrzymując się ściany podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania, z którymi udałam się do łazienki.

Kto by pomyślał, że będąc w takiej sytuacji, wiedząc, że dziś umrę będę zastanawiać się nad tym czy wziąć kąpiel czy prysznic. Ostatecznie padło na gorący prysznic. Ostrożnie namydliłam swoje ciało i umyłam włosy krzywiąc się przy każdym najmniejszym ruchu. Gorący strumień wody przyniósł mojemu ciału chwilową ulgę, ale po kilku minutach musiałam opuścić kabinę i stawić czoło temu co mnie dzisiaj czeka. Ubrałam się w zwykle, czarne spodnie i tego samego koloru bluzę z nadrukiem zespołu Metallica. Kiedy spojrzałam w lustro i zobaczyłam siebie w tej bluzie, na mojej twarzy pojawił się słaby uśmiech. Miałam ją na sobie podczas pierwszego wyjścia z Jaydenem.

Gotowa wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę schodów. W kuchni przy stole siedziała moja mama razem z Olivierem i moim ojcem. Mama znowu wyglądała jakby nie przespała nawet godziny, Oliver był wyraźnie zmartwiony, a mój ojciec jak to on, miał kamienny wyraz twarzy. Kiedy weszłam wszyscy spojrzeli się w moją stronę.

-Jeszcze żyje, możemy nie zachowywać się tak jakby już było po wszystkim? - cała trójka patrzyła się na mnie w ciszy. Kiedy spojrzałam na mamę zobaczyłam zły w jej bursztynowych oczach. Podeszłam do kobiety i chwyciłam jej twarz w dłonie zmuszając ją przez to, by spojrzała w moje oczy. - Mamo, błagam cię nie chce żeby ostatnim widokiem jaki zapamiętam były twoje zły.

-Przepraszam. - kobieta zaczęła machać swoimi dłońmi przed twarzą żeby powstrzymać zbierające się łzy. - Jak się czujesz?

-Trochę obolała, ale nie ma tragedii. - Oliver wstał kierując się do lodówki, by wyjąc z niej metalową butelkę.

-Lepiej będzie jeśli będziesz ją miała przy sobie. - niepewnie chwyciłam butelkę i przytaknęłam. Ma rację, moje dzisiejsze pragnienie nie będzie tak proste do zaspokojenia. W każdej chwili może przejąć nade mną kontrolę.

-Pojadę z Olivierem do miasta. - ojciec wstał od stołu i stanął przede mną. - Potrzebujemy kilku rzeczy na wieczór, zostań z mamą i nie wychodź z domu, jasne?

Uniosłam brew i już miałam mu odpowiedzieć, jednak poczułam dłoń mamy na ramieniu przez co zagryzłam zęby i przytaknęłam mu. Ojciec razem z Olivierem wyszedł zostawiając mnie z mamą w kuchni. Usiadłam obok kobiety i chwyciłam jej zimną dłoń w swoje.

-Mamo musisz mi coś obiecać. - jej twarz była tak blada i zmęczona. Moja mama zawsze była promykiem w moim życiu, nadzieją na lepsze jutro i wsparciem, które trzymało mnie na równych nogach. Serce mi pęka, kiedy widzę tą silną i cudowną kobietę w takim stanie.

-Nie mów mi teraz, że po twoim odejściu mam być silna. Kocham cię najbardziej na świecie, a to oznacza, że w momencie kiedy zamkniesz swoje piękne oczy część mojego serca odejdzie razem z tobą i nic tego nie zmieni.

-Obiecaj mi, że będziesz żyła dla mnie i za mnie. Obiecaj mi, że się nie zatrzymasz i że nie zrezygnujesz z siebie. - poczułam jej dłoń na moim policzku i to jak jej kciuk delikatnie gładził mój policzek. Zamknęłam oczy ciesząc się jej dotykiem. Sama nie wiem kiedy pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Dzisiejszy dzień będzie pełen łez.

-Kocham cię mamo. - otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiech na jej twarzy. Tak dawno go nie widziałam.

-Ja ciebie tez, moja mała myszko.

***

-Dzień dobry panie Woods.

-Jayden, to nie jest dobry moment, poza tym Melanie nie ma w domu.

-Wiem, ale w zasadzie to przyszedłem do pana. - mężczyzna niepewnie spojrzał na młodego chłopaka, który stał przed nim w progu jego domu. Po chwili ciszy i analizowania powodu, dla którego mógł przyjść, przepuścił bruneta w drzwiach pozwalająca wejść mu do środka.

-O co chodzi? Nie mam za dużo czasu.

-Wiem o wszystkim. - brunet odwrócił się do ojca swojej przyjaciółki, który stał jak wryty w korytarzu. - Wiem kim pan jest, a co istotne w tej sprawie, wiem kim jest pańska córka i co ją dzisiaj czeka. Chce być przy niej, wspierać ją kiedy najbardziej tego potrzebuje. Wiem, że może być pan na nią zły, ale ona długo walczyła o to żebym o niczym się nie dowiedział, więc to nie jej wina, że w końcu wszystko wyszło na jaw. Proszę mnie nie wyrzucać, może mi pan zaufać.

-Dobrze. - Greyson po chwili ciszy przytaknął.

-Gdzie ona jest? Nie odbiera telefonu ani wiadomości.

-Pojechała gdzieś razem z moją żoną, niedługo powinny wrócić.

-Nie wrócą. - w salonie pojawił się Oliver. Obaj skierowali się w stronę mężczyzny i posłali mu pytające spojrzenie. - Lauren zdecydowała, że Melanie przejdzie przemianę.

ChoicesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz