Ludzie, którzy brali udział w pogrzebie już dawno rozeszli się do swoich domów, by kontynuować ich mniej lub bardziej szczęśliwe i spokojne życia. Ja postanowiłam zostać tu jeszcze chwilę i beznamiętnie wpatrywać się w tabliczkę z imieniem oraz datą śmierci mojej mamy.
-Zadowolona? - uniosłam jedną brew w dalszym ciągu nie spuszczając wzroku z jej imienia. - Nie miałaś prawa mi tego zrobić. Nie miałaś prawa decydować za mnie. - w moim ciele zbierała się złość, smutek i żal do kobiety, która dała mi życie i zmusiła do tego, bym ja odebrała jej własne. - Nigdy ci tego nie wybaczę.
Ostatni raz przeskanowałam napisy na tabliczce oraz kwiaty rozłożone pod nią, po czym odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę miasta.
Podczas pogrzebu nie uroniłam nawet jednej łzy. Czułam na sobie wzrok każdego, kto przyszedł pożegnać moją mamę. Wiele osób ją znało, wiele pacjentów którym pomogła przyszło ją pożegnać. Znajomi, rodzina i personel ze szpitala, w którym pracowała płakali gdy jej ciało zostało zakopane pod ziemią. A ja? Ja mogłam skupić się jedynie na tym, że to ja powinnam być na jej miejscu, to moi znajomi mieli przyjść żeby mnie pożegnać. To moja wychowawczyni razem z klasą miała przyjść i wygłosić mowę o tym jak wzorową byłam uczennicą, a nie przełożona mojej matki.
I co dalej? Pełnia minęła i w odróżnieniu od mojego ojca i Oliviera nie odczułam jej praktycznie wcale. Może to przez to co oznaczała, a może przez wściekłość, która zagłuszała wszystkie inne uczucia, nie poczułam jej działania. Nie wiem.
Dziś środa, nie byłam w szkole ani razu. Nie miałam też zamiaru do niej wracać. Lara wysłała mi kilka wiadomość, próbowała też dzwonić. Mason też starał się ze mną skontaktować, ale ja nie mogłam się zebrać, by spojrzeć im w oczy czy nawet odpisać na głupią wiadomość.
Wiem, że nie powinnam ich zbywać bo martwią się o swoją najlepszą przyjaciółkę, ale to co powiedziałam Jaydenowi jest prawdą. Melanie Woods odeszła, dziewczyna którą znali nie żyje.
Przez te kilka dni dużo myślałam, zastanawiałam się nad tym co powinnam zrobić. Nie dam rady wrócić do szkoły ani do domu gdzie jest mój ojciec. Nie dam rady udawać czy zaczynać wszystkiego od nowa w tym mieście. Nie mam pojęcia jak teraz będzie wyglądało moje niby życie, ale wiem, że w tym mieście dobiegło ono końca, tak jak było to z góry zaplanowane od moich narodzin.
Podjęłam decyzje i tym razem nikt nie wpłynie na jej zmianę. Nie mogę powiedzieć, że nic mnie w tym mieście nie trzyma. W końcu Lara, Mason i Jay to wystarczający powód, by zmienić zdanie, ale nie chce już kłamać i udawać przed nimi dziewczyny, którą nie jestem.
W końcu po dosyć długim spacerze dotarłam pod domu, który był pierwszym na mojej liście. Wzięłam głęboki wdech, weszłam po schodkach i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi domu Masona. Po krótkiej chwili drzwi otworzył mi blondyn, który nie zdążył się jeszcze przebrać z czarnego garnituru, w którym był na pogrzebie.
-Mogę wejść? - jego oczy powiększyły się co najmniej o połowe kiedy mnie zobaczył. Nic dziwnego, w końcu olewałam ich przez te wszystkie dni i na samym pogrzebie.
-Pewnie wchodź, rodziców nie ma. - blondyn przepuścił mnie w drzwiach i w ciszy zaprowadził do sporych rozmiarów salonu. Będąc w jego domu w ciągu sekundy miliony wspomnień przeleciało przez moje myśli. Byliśmy ze sobą tak blisko, był jak brat, a Lara jak siostra. Poczułam chwilowe ciepło na sercu, które odeszło tak szybko jak się pojawiło.
-Nie zajmę ci wiele czasu, przyszłam się pożegnać. - czułam, że na mojej twarzy nie widać nic oprócz pustki wypełniającej mnie od środka. Podjęłam decyzje, że jedynym co mogłam teraz zrobić było odejście z tego miasta. Zbyt wiele się wydarzyło, zbyt wiele straciłam by móc tutaj żyć o ile w ogóle można powiedzieć, że żyje.

CZYTASZ
Choices
Vampiros„W tym momencie uświadomiłam sobie, że się boję. Boje się, bo już zaczynam tęsknić za Larą, Masonem, rodzicami, a nawet Jaydanem. Boje się, bo już zaczynam tęsknić za życiem." Niestety, życie postawiło młodą Melanie Woods przed ciężkim wyborem. Dzi...