10

126 8 0
                                    

Po długiej i burzliwej dyskusji rodziców, mamie udało się przekonać ojca do mojego wyjazdu. Oczywiście mnie również poważna rozmowa nie ominęła. Rodzice postawili mi jasne warunki i zasady, których mam się trzymać jeśli chce spędzić ten weekend z przyjaciółmi. Tak jak mówiłam mamie na początku, przed wyjazdem codziennie piłam krew. Nie jestem pełnym wampirem, więc jej smak nie jest dla mnie niczym przyjemnym, ale są takie chwilę w życiu, w których cel uświęca środki. To była właśnie jedna z tych chwil.

-Dobrze Woods! - usłyszałam głos naszego nauczyciela wychowania fizycznego, gdy po raz kolejny zdobyłam punkt dla naszej drużyny. Razem z rodzicami nie byliśmy pewni jak mój organizm zareaguje na zwiększoną dawkę przyjmowanej krwi. Cóż, czuje się pobudzona i pełna energii jak jeszcze nigdy w życiu. Jedyną wadą oczywiście oprócz samego picia krwi jest to, że przez pobudzenie nie mogę spać w nocy, a moje źrenice są powiększone, przez co wyglądam jakbym była pod wpływem jakiś środków.

-Piłka meczowa moje panie. - odebrałam piłkę od Lary i przebiłam ją przez siatkę tak, że nikt z drużyny przeciwnej nie zdołał jej odbić. Gdy usłyszałam gwizdek odwróciłam się do dziewczyn z moje drużyny i po kolei z każdą z nich przybiłam piątkę.

-A tobie co się dzisiaj stało? - Lara zdyszana podeszła do mnie i skrzyżowała ręce na piersi.

-O co ci chodzi? - doskonale wiem o co pyta. Zazwyczaj po kilku minutach gry w siatkę zdyszana walczyłam o każdy oddech. Dzisiaj nie wyglądam nawet na zmęczoną. Dziewczyna uniosła brew i czekała na wyjaśnienia. - Mama przyniosła z pracy jakieś ziołowe leki, dzięki którym nareszcie się wyspałam.

-Nie mówiłaś, że masz problemy ze snem.

-Od paru dni, ale to nic wielkiego.

-No dobrze, chodźmy do szatni. - chciałabym powiedzieć Larze prawdę. Wiem, że ona by to jakoś przyjęła. Ufam jej, ale to co mnie powstrzymuje to fakt, że musiałaby świadomie patrzeć na to jak jej przyjaciółka umiera. Nie chce żeby nasze ostatnie wspólne chwile tak wyglądały.

Odświeżone i przebrane udałyśmy się w stronę szkolnego boiska, by skorzystać z ostatnich dni słonecznej pogody. Tak jak zawsze usiadłyśmy na naszym ulubionym miejscu pod starą wierzbą.

-Szczerze to byłam pewna, że usłyszę kolejną wymówkę dlaczego nie możesz z nami jechać. - spojrzałam na lekko uśmiechniętą blondynkę. - Cieszę się, że nas zaskoczyłaś. - nie wiedziałam co mam powiedzieć. To przykre, że moja przyjaciółka, którą kocham jak siostrę tak uważa. - Najbardziej się bałam ze będę musiała użerać się z Amber bez ciebie.

-Przestań ona nie jest taka zła.

-To kolejna pusta dziewczyna, która złamie mu serce, a my jak zwykle będziemy musiały go pocieszać.

-Nie pierwszy i nie ostatni raz. - Amber chodzi do naszej szkoły, ale jest o rok młodsza od nas. Niedawno przyjęli ją do drużyny cheerleaderek i właśnie tak rudowłosa poznała się z Masonem. Oczywiście mam tu na myśli przygotowania do meczu. Dziewczyna ma specyficzny charakter, najważniejszą rzeczą jest dla niej wygląd i pozycja w drużynie.

-Rude to wredne, pamiętaj Mel. - zaśmiałam się na jej uwagę.

-Kocham cię. - i będę za tobą tęsknić.

-Hej dziewczyny. - przed nami niespodziewanie pojawił się Jayden. Przez ostatni tydzień starałam się go unikać przez sytuacje z jego młodszą siostrą Cami. Jest mi głupio, że tak ją wtedy zostawiłam. - Możemy pogadać?

ChoicesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz