-Tu jesteś! - Lara pocałowała mnie w policzek na przywitanie. - Słuchaj, mam propozycje nie do odrzucenia! Podkreślam, nie do odrzucenia!
-Już się boję. - dawno nie widziałam, żeby Lara była tak podekscytowana.
-Pamiętasz ten domek letniskowy rodziców Masona? Co powiesz na to, by spędzić tam weekend? - dziewczyna chwyciła mnie pod ramie i razem udałyśmy się w stronę klasy.
-Pamiętam. Ty, ja i Mason?
-No prawie trafiłaś. - jej uśmiech nie zwiastował niczego dobrego. - Jedziemy w szóstkę.
-Wiesz co, może i jestem słaba z matmy, ale coś mi się nie zgadza.
-Mason poznał kolejną pustą laskę, którą chce zabrać, a ja zabieram Matta.
-To kto jest szósty?
-Mason zaprosił Jaydena. - wszystko jasne.
-Mason zaprosił? Chcesz mi powiedzieć, że nie miałaś z tym nic wspólnego? - nie jestem głupia, ale za to jestem pewna, że to pomysł blondynki. Lara od zawsze wiedziała, że Jay mi się podoba, a po moim ostatnim spotkaniu z chłopakiem jest pewna, że coś z tego będzie.
-No może lekko zasugerowałam mu, że fajnie by było, gdyby on też pojechał. To jak? - dziewczyna spojrzałam na mnie z nadzieją w oczach. Może to dobry pomysł? W końcu miałam wykorzystać mój czas na tworzeniu szczęśliwych wspomnień. Weekend spędzony z przyjaciółmi to idealna okazja.
-Porozmawiam z rodzicami i dam ci znać. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki i weszłam do klasy.
***
Wyszłam ze szkoły parę minut po zakończeniu przerwy. Przez naszą kochaną anglistkę, która akurat po dzwonku musiała wygłosić swój monolog na temat naszych tragicznych ocen, uciekł mi autobus. Lara zerwała się z ostatniej lekcji, by spotkać się z Mattem, więc nie zostało mi nic innego niż samotny spacer. Poprawiłam swoją torbę na ramieniu i ruszyłam w stronę domu.
Byłam już prawie na miejscu, gdy zauważyłam średniego wzrostu dziewczynkę jeżdżącą na rolkach. Parę lat temu dostałam od rodziców podobne pod choinkę. Nauka jazdy na nich nie szła mi za dobrze, poza tym przez wyjazdy tak naprawdę nie miałam zbyt wielu okazji do nauczenia się jej. Mała brunetka radziła sobie naprawdę świetnie, zrobiła nawet parę piruetów. Niestety w trakcie robienia kolejnych obrotów straciła równowagę i upadła na ziemię. Od razu podbiegłam do niej, by sprawdzić czy nic poważnego się stało.
-Jesteś cała?! - gdy do niej podbiegłam okazało się, że mała baletnica to młodsza siostra Jaydena.
-O cześć Melanie! Tak, to tylko małe zadrapanie. - małe zadrapanie na łokciu. Małe zadrapanie, z którego zaczęła sączyć się krew. Jej zapach ogarnął całe moje ciało, poczułam jak coś w moim środku zaczęło wytwarzać ciepło. Mój oddech przyspieszył, a nieznane mi ciepło, które czułam przeniosło się na płuca, miałam ochotę rzucić się na dziecko leżące przede mną na ulicy. - Nie lubisz widoku krwi? Dla mnie to normalka! Jeszcze się uczę, więc czasem się przewracam.
Ledwo ją słyszałam, nie mogłam oderwać wzroku od jej ramienia i szkarłatnej cieczy, która po nim spływała. Obudziłam się dopiero gdy usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu. Odsunęłam się od dziewczynki i biegiem ruszyłam w stronę domu.
Wpadłam jak poparzona i zatrzasnęłam za sobą drzwi, sama nie wiem w którym momencie z moich oczu popłynęły łzy. Kręciło mi się w głowie od biegu, który mnie wykończył. Coraz ciężej było mi oddychać. Po raz kolejny poczułam zapach krwi i mimo że nie był on tak intensywny jak ten na ulicy, doprowadzał mnie do szału. Nie mogłam się powstrzymać, opierając się o ścianę ledwo zdołałam dojść do lodówki, gdzie znajdowała się znienawidzona przeze mnie metalowa butelka. Odkręciłam ją, przyłożyłam do ust i przechyliłam pozwalając, by to okropieństwo wypełniło moje ciało. Czując ulgę, a za razem obrzydzenie zsunęłam się po szafkach na ziemie.
-Melanie? - przez to wszystko nie słyszałam otwierających się drzwi. Do kuchni weszła moja mama, która zobaczyła swoją zapłakaną córkę siedzącą na ziemi z resztkami krwi na ustach. Dlaczego nie możemy żyć jak normalna rodzina? - Dziecko co się stało?
-Ta dziewczynka się wywróciła i zaczęła krwawić. - zaczęłam jeszcze głośniej płakać. Mama podeszła do mnie i usiadła obok przytulając mnie do siebie. - Ten zapach był tak intensywny mamo, ledwo się powstrzymałam.
-Już dobrze moja myszko, dałaś radę. - kobieta głaskała mnie po włosach i kołysała nas lekko na boki.
-Nie, nie dałam. - spojrzałam na mamę, która odgarnęła z mojej twarzy mokre od łez kosmyki włosów.
-Nie zrobiłaś jej krzywdy, a to, że potrzebujesz krwi jest normalne.
-Jak możesz mówić, że to jest normalne? Nic w tym domu nie jest, zwłaszcza ja.
-Masz rację, nie jesteś normalna. - kobieta chwyciła moją twarz swoim ciepłymi dłońmi. - Jesteś wybrykiem natury, czymś co nie powinno w ogóle istnieć. Mimo że nie jesteś człowiekiem masz w sobie więcej człowieczeństwa, współczucia i dobra niż niejeden człowiek na tej planecie i właśnie dlatego nie jesteś normalna. Jesteś wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju i powinnaś być z tego dumna tak bardzo jak ja jestem.
-Kocham cię mamo. - zarzuciłam kobiecie ręce na szyje i mocno przytuliłam.
-Ja ciebie tez kocham moja mała myszko. - trwałyśmy w uścisku, a gdy się od siebie odsunęłyśmy zobaczyłam, że kobiecie również popłynęły łzy. Ostatnio często je widzę. - Masz ochotę na moją herbatkę z czarnego bzu? - jej uśmiech zarażał.
-Zawsze. - odwzajemniłam uśmiech i wstałam z podłogi otrzepując ubranie.
***
-Mogę cię o coś zapytać? - obiecałam Larze, że porozmawiam z rodzicami na temat naszego wyjazdu. Przez to co się dzisiaj stało moja mama może mieć obawy co do wyjazdu na cały weekend, z resztą ja też je mam. - Chodzi o to, że Lara zaprosiła mnie na weekendowy wyjazd. Mamy jechać w piątek po szkole i wrócić w niedzielę.
-Tylko wy dwie? - mama uśmiechnęła się i uniosła lewą brew upijając trochę herbaty.
-Nie, jeszcze Mason i dwóch jego kolegów z drużyny.
-Skarbie...
-Mamo wiem co chcesz powiedzieć. To co się dzisiaj stało było jednorazowe. Zwiększę dawkę na ten tydzień, by przed wyjazdem mieć pewność, że to się nie powtórzy. To moja ostatnia szansa na taki wyjazd z przyjaciółmi, chce się z nimi pożegnać. - spojrzałam na nią i zacisnęłam dłonie na kubku z herbatą. - Proszę.
-Porozmawiam z ojcem dobrze? Dzisiaj wróci późno, ma problem z jakimś projektem.
-Dziękuje. - wstałam i przytuliłam mamę całując ją w policzek.
-Jedzie tam jeszcze dwóch kolegów Masona, tak?
-Mamo żaden mi się nie podoba.
-Czyżby? Rumienisz się myszko.
-Wiesz, że to nie ma sensu. - usiadłam z powrotem na krześle. - Nie mam czasu na miłość. - mama chwyciła moją dłoń.
-Wiem córeczko. Postaram się przekonać tatę.

CZYTASZ
Choices
Vampire„W tym momencie uświadomiłam sobie, że się boję. Boje się, bo już zaczynam tęsknić za Larą, Masonem, rodzicami, a nawet Jaydanem. Boje się, bo już zaczynam tęsknić za życiem." Niestety, życie postawiło młodą Melanie Woods przed ciężkim wyborem. Dzi...