02

233 9 1
                                    

Czarny Range Rover mojego ojca stanął pod szkołą zwracając na siebie uwagę kilku gapiów. Nigdy nie narzekaliśmy na brak pieniędzy, w końcu mój ojciec gromadził jej ponad sto lat, więc nie ma się co dziwić. Aktualnie mój stu pięćdziesięciopięcioletni ojciec pracuje jako główny architekt w własnej firmie, która zajmuje się głównie projektowaniem i wykonywaniem nowoczesnych biurowców i osiedli. Oczywiście odpowiadał też za projekt i budowę domu, w którym aktualnie mieszkamy, jednak w tym przypadku zrezygnował z projektu nowoczesnej willi na rzecz zwykłego, dwupiętrowego domu jednorodzinnego. Właśnie o takim marzyła moja mama, a on postanowił spełnić jej marzenie i nie przytłaczać jej nowoczesnością i przepychem.

-Laro, czy mogłabyś zostawić nas na chwilę samych? - Grayson czyli mój ojciec zwrócił się z tym pytaniem do mojej przyjaciółki, która siedziała z tyłu.

-Oczywiście, miłego dnia Panie Woods. - uśmiechnęła się miło i wyszła z pojazdu zostawiając nas samych, tak jak chciał Gray.

-Czuje, że jesteś coraz słabsza córko. - jego zimny, ale za razem czuły wzrok parzył mnie w skórę. - Powinnaś zwiększyć dawkę przyjmowanej krwi.

-Jeszcze miesiąc tato. - miałam zbyt mało odwagi, by na niego spojrzeć. - Poradzę sobie. Może i tracę siły, ale mino wszystko jestem silna. - postanowiłam jednak zebrać resztki odwagi, którą w sobie miałam i spojrzeć na ojca. Był zmieszany. W jego oczach przeplatał się smutek, rozczarowanie i złość. - Spóźnię się na lekcje, do później.

Wyszłam z samochodu zamykając za sobą drzwi. Nie oglądając się ruszyłam w stronę bramy, przy której czekała Lara pochłonięta przeglądaniem czegoś w swoim telefonie.

-Jestem. Chodź już bo zaczynamy angielskim. - nasza nauczycielka angielskiego to największa wiedźma i postrach Black Hill High School.

-Ten dzień nie mógł zacząć się gorzej. - uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny szturchając ją lekko w bok. Oczywiście jak to Lara musiała mi oddać z zdwojoną siłą. Zachwiałam się i wpadłam na coś lub raczej kogoś idącego obok.

-Nie dość, że zaczynamy angielskim to jeszcze od rana narażacie moje życie i zdrowie. - na szczęście chłopak, na którego wpadłam to nasz przyjaciel Mason. Jest wysokim blondynem o niebieskich oczach i przemiłym uśmiechu. Jest wysportowany, koszykówka to jego jedyna i największa miłość przez co wiele uczennic naszej szkoły ma lub miało złamane serce.

-Nie dramatyzuj blondyneczko, taka kruszyna jak nasza Mel nic by ci nie zrobiła. - No tak, kolejną miłością naszego sportowca jak i Lary jest dogryzanie sobie nawzajem przez cały czas!

-Ty hipokrytko! Mnie od blondyneczki wyzywać? - dziewczyna odgarnęła teatralnie swoje ścięte na krótko blond włosy i pokazała chłopakowi język.

-No już, wystarczy. Wybacz mi May. - położyłam swoją dłoń w miejscu gdzie znajduje się serce, by moje przeprosiny wyglądały bardziej wiarygodne.

-Wiesz, że serce tak naprawdę jest na środku, a nie z lewej? - przewróciłam oczami, gdy staliśmy już pod klasą.

-White! Teraz mamy angielski, nie biologię, więc z łaski swojej pouczaj koleżanki na temat aktualnie omawianej lektury, a nie anatomii człowieka. - sam głos nauczycielki sprawił, że poczułam tak zwaną gęsią skórkę.

-Nie ma nic lepszego niż głos naszej kochanej nauczycielki z rana, Pani Moon. - chłopak wyszczerzył się do kobiety w średnim wieku. Może była wredna, ale co jak co była naprawdę piękną kobietą. Jej brązowe włosy zawsze perfekcyjnie ułożone, najczęściej spinała nisko, wypuszczając dwa kosmyki przy twarzy. Jej ubiór składał się z ołówkowej spódnicy i koszuli zapiętej pod samą szyję. Nie mogło zabraknąć eleganckich szpilek i okularów w delikatnej złotej oprawie. Czasem mam wrażenie, że tylko te szkła powstrzymują kobietę przed zabiciem ucznia samym wzrokiem.

-Zatrzymaj te uwagi dla siebie, a teraz migiem na miejsca, mamy dzisiaj dużo pracy. - powiedziała wpuszczając nas do klasy.

-I to niby my narażamy twoje życie i zdrowie? - wyszeptałam blondynowi kiedy byliśmy już w sali. Gdy już miał mi odpowiedzieć przerwał mu głos nauczycielki.

-Rozumiem, że zgłaszacie się do odpowiedzi.

***

-Przecież możesz to poprawić. - Lara od kilku przerw próbuje pocieszyć Masona. Chłopak martwi się, że trener dowie się o kolejnej niedostatecznej jego zawodnika, a dowie się na pewno. Każdy zawodnik przed jakimś ważnym wydarzeniem takim jak mecz lub wyjazd, ma obowiązek dostarczyć trenerowi wykaz ocen z każdego przedmiotu.

-Jestem trupem! - jego zrozpaczony głos mógłby pomoc mu zdobyć główną role w jakimś dramacie. -A ty Mel? Przecież tez dostałaś jedynkę. Co z tobą dziewczyno!

Spojrzałam na chłopaka i wzruszyłam ramionami. Oceny to aktualnie mój najmniejszy problem. Przecież za miesiąc już mnie tu nie będzie.

ChoicesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz