13

113 8 0
                                    

Pozwoliłam na to aby mur, który budowałam wokół mojego serca tak długo, został zniszczony. Czy tego żałuje? Raczej nie powinnam. Faktem jest to, że czuje coś do Jaydena od dłuższego czasu. Oczywiście starałam się, by to uczucie było jak najgłębiej ukryte, jednak w końcu musiało do tego dojść. Jay obiecał dać mi trochę czasu i nie drążyć tematu mojego dziwnego zachowania. Nie wiem czy zdołam otworzyć się przed nim na tyle, by zdradzić mu to kim jestem. Wiem, że domyśla się, że coś jest na rzeczy, ale nie oszukujmy się. Nigdy nie wpadnie na to, co dokładnie się dzieje.

Wczorajsze ognisko mogło skończyć się dużo lepiej. Po tym jak razem z Jaydenem wróciliśmy do reszty, Lara i Amber znowu zaczęły się kłócić. Poszło o to, że mięso, które przygotowałam sama było nie przyprawione. Cóż, nigdy nie byłam dobrą kucharką. Cała reszta zgodnie przyznała, że mimo moich słabych umiejętności poradziłam sobie z tym zadaniem, jednak Lara jako doba przyjaciółka broniła mnie do samego końca i właśnie tak zaczęła się awantura.

Było około czternastej, wszyscy oprócz mnie spali jak zabici. Wczoraj krótko po kłótni dziewczyn rozeszliśmy się do pokoi, gdzie podzieleni rozmawialiśmy praktycznie do rana. Niestety mi nie udało się przespać nawet godziny, cały czas czuje się pobudzona przez ilość krwi w moim organizmie.

-Przepraszam cię za wczoraj.  - uśmiechnęłam się na widok mojej przyjaciółki z dwoma parującymi kubkami z herbatą.

-Wydaje mi się, że to Amber oczekuje twoich przeprosin.- siedziałam na pomoście za domem i korzystałam z tego pięknego widoku idealnie równej tafli wody i lasu, który nas otaczał.

-Niedoczekanie. Mogę jej jedynie pokazać gdzie są drzwi albo utopić ją w tym jeziorze. - zaśmiałam się i podzieliłam się z nią kocem, którym byłam okryta. Blondynka od razu usiadła obok mnie, przykryła się puchatym materiałem i położyła mi głowę na ramieniu.

-Nie bądź zła na Masona. Wiesz, że chce mieć przy sobie kogoś, kto go pokocha. - widzę, że temat naszego kochliwego blondyna nie daje dziewczynie spokoju. Mason zawsze mówił nam o miłości, która w życiu jest najważniejsza. Marzył o tym, żeby stworzyć miejsce, które będzie mógł nazwać domem i wracać do niego razem z osobą, która będzie kochać go tak bardzo jak on ją. Mam nadzieje, że spełni to marzenie. Kto jak kto, ale o na to zasługuje.

-Dobrze wiesz, że to nie jest ta osoba. - dziewczyna podniosła na mnie swój wzrok.

-A ty dobrze wiesz o tym, że to on musi o tym zadecydować.

-Co za idiota. Jak on może z nią być? Jeszcze zaprosił ją na NASZ wyjazd. Kto wie kiedy znowu zgodzisz się na coś takiego. - wywróciłam oczami na jej uwagę. 

-A co z Mattem? - Lara przeżywa związek Masona bardziej niż zwykle. Nie wiem czy to przez wyjątkową niechęć do rudowłosej czy może kryje się za tym coś innego.

-Matt jest miły, ale nic więcej z tego nie będzie.

-Ty i May jeszcze znajdziecie swoją drugą połówkę.

-A co z tobą? - więc to pora na zwierzenia. Upiłam łyk herbaty na zachętę, chociaż to nie to samo co herbatka z czarnego bzu mojej mamy.

-Wczoraj tak jakby go pocałowałam. - skoro mogę ją jakoś uszczęśliwić i poprawić jej humor, to na pewno taką wiadomością. Jest moją przyjaciółką, która czekała na to bardziej niż ja, ukrywanie tego przed nią nie ma sensu. Po tym jak to usłyszała prawie wypluła herbatę, której wcześniej się napiła.

-Ty co?!

-Pocałowałam go. Tylko proszę cię, nie chce żeby każdy o tym wiedział.

-Nie wierze! Moja mała dziewczynka w końcu dorasta! - Lara zarzuciła mi ręce na szyje i mocno do siebie przytuliła. - No opowiadaj.

-O czym? - na pomost wszedł May w szarym dresie i bluzie. Poczułam jak Lara się spięła i odwróciła wzrok.

-O twojej nowej dziewczynie. Nie mogłeś nam powiedzieć, że to oficjalne?

-Po co? Przecież i tak jej nie lubicie.

-Może mamy do tego powód.

-O co ci chodzi Lara? Od początku masz do niej problem. Jesteś zazdrosna?

-O co miałabym być zazdrosna? O twoją głupotę? O to, że jesteś z zapatrzoną w siebie dziewczyną, która cię nie kocha?

-Lara! - chciałam powstrzymać ich kłótnie.

-Spokojnie Mel. - Mason miał kamienny wyraz twarzy. Patrzył się na Larę, a między nami zapanowała niezręczna cisza. - Przynajmniej wiem co myśli o mnie moja najlepsza przyjaciółka. 

Mason bez odpowiedzi wrócił do środka zostawiając mnie i Larę na pomoście. Dziewczyna przeczesała nerwowo swoje włosy i z powrotem usiadła obok mnie na drewnianych deskach. - Mogłam siedzieć cicho prawda?

-Prawda. - przytuliłam przyjaciółkę, by poczuła się choć trochę lepiej.

***

Od jakiegoś czasu boli mnie głowa. Czuje się, jakby łapał mnie największy kac w moim życiu, mimo że wczoraj zdążyłam wypić tylko jedno piwo przy toaście Matta. Siedziałam w kuchni po kolei przeglądając wszystkie szafki w poszukiwaniu jakiś tabletek przeciwbólowych. Znalazłam je dopiero w ostatniej szufladzie, która została mi do sprawdzenia. Standard. Już miałam zażyć lek, kiedy poczułam silne ukłucie po prawej stronie mojej głowy. Złapałam się za bolące miejsce, by je rozmasować i w tym momencie usłyszałam huk i krzyki dobiegające z salonu.

-Mason! - to krzyk Lary. Pobiegłam tam, by sprawdzić co się dzieje. Gdy przekroczyłam próg pomieszczenia zobaczyłam Masona, na którym okrakiem siedział Matt i okładał go po twarzy. Chciałam tam podejść i ich rozdzielić, byłam już praktycznie na wyciągnięcie ręki, by złapać Matta za ramie, gdy nagle poczułam ten zapach. Moje ciało zostało sparaliżowane, czułam jak moje wszystkie nerwy płoną, a oddech przyspiesza. Proszę, tylko nie teraz.

W tym momencie w pokoju pojawił się Jayden, który od razu podbiegł do chłopaków i ich rozdzielił. Głośne krzyki stały się dla mnie stłumione, wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Moje ciało przestało mnie słuchać i poruszyło się w stronę chłopaków, w tym krwawiącego Masona. Byłam blisko niego, ten zapach ogarnął każdy nawet najmniejszy zakamarek mojego ciała. Każdy nerw poddał się żądzy, która prowadziła mnie w stronę Masona. Dopiero jego zdezorientowany wzrok, wzrok mojego najlepszego przyjaciela zawieszony na mojej osobie zdołał obudzić mnie z tego stanu. Zebrałam w sobie wszystkie ludzkie siły, by się odwrócić i wyjść z pokoju. Chłodne powietrze uderzyło we mnie, gdy tylko znalazłam się przed domem. Moje ciało w dalszym ciągu płonęło żywym ogniem, a przynajmniej tak mi się wydawało. Mogłam zrobić mu krzywdę, mogłam skrzywdzić kogoś tak ważnego w moim życiu.

-Melanie co się dzieje? - zacisnęłam zęby i dłonie w pięści, gdy tylko usłyszałam jego głos. - Mel?

-Zostaw mnie. - warknęłam trochę zbyt agresywnie. - Proszę cię Jay.

-Nic z tego dopóki nie powiesz mi co się z tobą dzieje. - zrobił coś czego nie powinien, coś przed czym mogłam się nie powstrzymać. Poczułam jego dłoń na moim ramieniu i w tym momencie coś w moim środku, zawładnęło nad moim ciałem. Poczułam ogrom siły niewiadomego pochodzenia, odwróciłam się do bruneta i przycisnęłam jego umięśnione ciało do ściany domu za nim.

-Daj mi spokój! - krzyk, który wydobył się z mojego gardła w ogóle nie przypominał mojego głosu. Moja twarz piekła, a przestraszony wzrok chłopaka, który analizował każdy jej milimetr oznacza, że ona też się zmieniała. Wyraz jego twarzy sprawił, że uświadomiłam sobie co ja właściwie robię. Zdradzam się, narażam siebie, moich rodziców jak i samego bruneta.

Jayden był zdezorientowany i przestraszony, a mino to patrzył mi prosto w oczy jakby starał się znaleźć w nich jakąkolwiek wskazówkę, co do tego co się właśnie dzieje. Gdy zorientowałam się, że w dalszym ciągu przyciskam jego ciało do ściany odskoczyłam od niego jakby jego tors poparzył mi dłonie. Jayden nawet nie drgnął, staliśmy tak patrząc siebie w oczy przez dłuższą chwilę. Nie odezwałam się, bo nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć.

-Masz ostatnią szanse na to, by powiedzieć mi wszystko.

ChoicesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz