11

124 9 1
                                    

-Uważaj na siebie i pamiętaj. - mama przytuliła mnie na pożegnanie. - Przede wszystkim masz się dobrze bawić.

-Dzięki mamo. - pocałowałam kobietę w policzek i poczekałam aż pożegna się również z Larą. Gdy już się wyściskały razem z blondynką ruszyłyśmy w stronę samochodu Matta, który dzisiaj jest naszym kierowcą. Reszta naszej ekipy czyli Mason, Amber i Jay jedzie drugim samochodem, którego kierowcą jest właśnie Jay. Pan idealny ponoć nie przepada za alkoholem, więc zgłosił się do bycia kierowcą w obie strony. Z resztą podobnie jak Matt.

-Komu w drogę temu czas. - Mason klasnął w dłonie i wsiadł do samochodu dając nam znak, że pora jechać. Kiedy wszyscy znajdowali się już na swoich miejscach, oba samochodu wyjechały z podjazdu pod moim domem. Czekają nas jakieś trzy godziny jazdy do Cleveland gdzie na obrzeżach miasta znajduje się domek rodziców Masona.

-Ale się cieszę! To będzie świetny weekend. - Lara z ogromnym uśmiechem odwróciła się do mnie. Oby właśnie taki był ten ostatni weekend w moim życiu. Za tydzień w sobotę jest krwawa pełnia księżyca, która pokrzyżowała moje plany. Będę żyła krócej o całe dwa tygodnie, nie byłam na to gotowa, ale już nic nie mogę z tym zrobić. - Może w końcu coś się ruszy między tobą i panem idealnym?

-Pan idealny? - Matt zaśmiał się spuszczając na sekundę wzrok z jezdni, by spojrzeć na mnie w lusterku. Świetnie.

-Lara i jej urojenia, zdążysz się do tego przyzwyczaić. - puściłam chłopakowi oczko, gdy ponownie spojrzał na mnie w lusterku.

-Żadne urojenia tylko umiejętne obserwowanie tego co się dzieje moja droga. - blondynka wzburzyła się po czym znowu szeroko uśmiechnęła.

-Do wahań nastroju też pewnie przywykniesz. - razem z Mattem wybuchliśmy śmiechem a blondynka obrażona oparła się na fotelu pasażera.

-Jeszcze zobaczymy kto tu miał racje.

***

-Nareszcie! - Lara jak poparzona wyskoczyła z samochodu, gdy tylko zatrzymaliśmy się na podjeździe. Był już ciemno, w końcu dochodziła godzina dwudziesta pierwsza. Chłopaki po zajęciach mieli ważny trening przez co nie mogliśmy wyjechać od razu po lekcjach. Wyszłam z samochodu zaraz po blondynce i przeciągnęłam się, by wyprostować zesztywniałe kości. Trzy godziny w samochodzie robi swoje.

-Nic się nie zmieniło. - uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie, które pojawiło się w mojej głowie i sercu. Kiedy byliśmy jeszcze w podstawówce Mason i jego rodzice zabrali tu naszą trójkę na wakacyjny weekend. Nigdy nie zapomnę tego jak ten otyły jeszcze blondynek uczył nas pływać w jeziorze za domem. Tak, ten dobrze zbudowany i bardzo przystojny blondyn, do którego dzisiaj wzdycha większość dziewczyny, kiedyś był otyły i wyśmiewany przez rówieśników.

-Co to za uśmiech Mel? - poczułam jak wspomniany wcześniej chłopak obejmuje mnie ramieniem. Tak jak Lara jest dla mnie niczym siostra, tak samo traktuje Masona jak brata. Poznałyśmy go z Larą w podstawówce, gdy w drugim semestrze dołączył do naszej klasy. Przez to, że chłopak był otyły, nosił okulary i był bardzo nieśmiały inne dzieci odtrąciły go na samym początku. Razem z Larą postanowiłyśmy wziąć go pod nasze skrzydła i tak staliśmy się nierozłączni.

-Przypomniało mi się jak prawie utopiłeś Larę. - momentalnie wybuchliśmy śmiechem na to wspomnienie. Podczas nauki pływania Mason skoczył z pomostu do wody tuż obok małej blondynki. Przez jego tusze, ogromna dla małej dziewczynki fala porwała ją pod wodę przez co przez resztę wyjazdu i kilka dni po powrocie, wypominała mu to z wyrzutem.

-Z czego się śmiejecie? - gdy zobaczyliśmy Larę, która mierzyła nas podejrzliwym wzrokiem jeszcze bardziej ogarnął nas śmiech.

-Nie mogę oddychać. - Mason zgiął się w pół, a ręką złapał się za brzuch.

-Panie gospodarzu może łaskawie otworzysz nam drzwi? Ja tu marznę. - dziewczyna, którą zaprosił May skrzyżowała ręce na piersi i uniosła idealnie wyregulowaną brew. Właśnie taka była Amber, idealna w każdym calu. Dziewczyna jest kapitanem szkolnej drużyny cheerleaderek, ma długie, kręcone, ognisto rude włosy i ciało jak modelki znanych magazynów. Rok młodsza od nas rudowłosa różni się od nas charakterem. Jest próżna i zarozumiała. Niestety to właśnie takie dziewczyny przyciągają naszego blondyna. Cóż, jak to się mówi serce nie sługa.

-Już idę ślicznotko. - Mason teatralnie starł łzy z pod oka i ruszył w stronę zniecierpliwionej dziewczyny. Wszyscy weszli do domu, a ja wróciłam się do samochodu po torbę i mój telefon. Obiecałam mamie, że poinformuje ją o tym, gdy tylko dotrzemy na miejsce. Odnalazłam moją zgubę na tylnym siedzeniu i napisałam krótką wiadomość do mamy. Podaruje sobie pisanie do ojca, kobieta na pewno poinformuje go o moim bezpiecznym dotarciu na miejsce.

Razem z chłodnym powiewem wiatru moje ciało się spięło, a ja poczułam mieszankę różnych zapachów. Nie mogę zrozumieć tego co się ze mną dzieje. Jaki to ma sens, że czuje się silna, a za razem osłabiona jak nigdy przedtem? Cóż, pewnie taki sam jak to, że w połowie jestem mityczną istotą.

-Nie przeszkadzam? - z rozmyślań wyrwał mnie dobrze mi znany męski głos. Jayden podszedł do swojego samochodu i oparł się o jego bok. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że z kieszeni bluzy wyciągnął czerwoną paczkę papierosów i zapalniczkę.

-Trener wie, że jeden z jego pupilków świadomie się truje? - skrzyżowałam ręce na piersi.

-Nie jest moim ojcem, by prawić mi morały. Z resztą. - przerwał, by odpalić papierosa. - Gdybyś spędziła ostatnie trzy godziny na słuchaniu Amber też musiałabyś się odstresować.

-Aż tak źle? - cieszę się ze mimo sytuacji, która miała wczoraj miejsce chłopak normalnie ze mną rozmawia.

-Nie mam pojęcia co on w niej widzi. Interesuje się nim naprawdę fajna dziewczyna, a on zachowuje się jakby był ślepy.

-Jaka dziewczyna?

-Nieważne. - chłopak zaciągnął się kilka razy po chwili wypuszczając chmurę śmierdzącego dymu. Pan idealny pali papierosy, kto by się tego spodziewał?

-Powiedz mi, jestem jego przyjaciółką.

-W takim razie sama powinnaś to zauważyć. - jego uśmiech miał w sobie coś wrednego. Czy on sugeruje, że jestem złą przyjaciółką?

-Chce wiedzieć. - poczułam narastającą złość.

-Też chciałbym wiedzieć kilka rzeczy. Tylko, że ty zachowujesz się jak dziecko i nie chce ze mną porozmawiać. Zachowujesz się coraz dziwniej, cały czas się zamieniasz, masz podkrążone oczy, jesteś blada jak ściana i nie masz siły żeby ustać na nogach, a po chwili tryskasz energią i wybuchasz złością. Masz wahania nastroju jakbyś.. - zatrzymał się przede mną i zamilkł patrząc mi w oczy. - I masz rozszerzone źrenice.

-To krople od okulisty. - o dziwo zdołałam mu odpowiedzieć mimo że czuje kompletny brak powietrza w moich płucach. Chłopak chciał się odezwać jednak na moje szczęście uniemożliwił mu to Matt.

-Pomożecie mi z tymi kartonami? - podszedł do bagażnika swojego samochodu i go otworzył. Schowek wypełniony był po brzegi, oczywiście głównie rzeczami Lary i kartonami z rożnego rodzaju alkoholem. Podeszłam do niego i wzięłam kilka toreb i karton z piwem smakowym. Jayden po tym jak wyrzucił dogaszany niedopałek również wziął się za noszenie bagaży i trunków.

-Jeszcze wrócimy do tej rozmowy. - usłyszałam gdy chłopak przepuścił mnie w drzwiach. Świetnie.

ChoicesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz