Cała trójka siedziała w salonie w domu rodziny Woods. Cisza, która panowała w salonie była obecna od momentu, w którym policja opuściła ten dom. Policja została wezwana i poinformowana o stanie zdrowia Lauren, żony i matki Melanie. Kobieta zachorowała na raka, guz, który rósł w jej głowie okazał się niemożliwym do zoperowania i dlatego kobieta postanowiła zakończyć swoje życie w ten sposób.
-Trzeba jej szukać. - brunet, który był przyjacielem Melanie martwił się tym, że dziewczyna zniknęła bez śladu. Przetarł dłońmi swoją twarz i wstał z kanapy.
-Nie znajdziesz jej dopóki sama tego nie zechce.
-Nie wiadomo czy przeszła przemianę. - brunet uniósł swój głos, ale nikt nie zwrócił mu za to uwagi.
-Nie ma sensu jej teraz szukać. - ojciec Melanie również wstał z fotela i stanął naprzeciw chłopaka. Jego twarz nie wyglądała już jak bezuczuciowy kamień. Jego oczy były zaczerwienione od płaczu, a skóra blada i zmęczona.
-Jak to nie ma sensu, co pan w ogóle mówi?
-Muszę zorganizować pogrzeb mojej żony, powiadomić jej rodzinę i zająć się sprawą z policją. Wróć do domu chłopcze.
-Melanie miała racje, jest pan..
-Ty cholerny egoisto. - wszyscy odwrócili się w stronę dziewczyny, która z hukiem zatrzasnęła za sobą drzwi i ruszyła w stronę swojego ojca. Większość ciała drobnej brunetki była pokryta zaschniętą już krwią jej zmarłej matki. Jej oczy świeciły od gniewu, który wypełniał jej ciało co oznaczało, że Melanie przeszła przemianę i stała się wampirem.
Oliver, który jako jedyny siedział na kanapie, wstał i z nadnaturalną szybkością stanął pomiędzy Melanie, a jej ojcem wiedząc co zamierza zrobić wściekła brunetka. Bez żadnego zahamowania dziewczyna uderzyła mężczyznę, który stanął na jej drodze przez co Oliver został odrzucony na bok i zderzył się ze ścianą za jego plecami. Melanie podbiegła do ojca i rzuciła się na mężczyznę okładając go swoimi drobnymi pięściami.
-Jak mogłeś jej na to pozwolić! - dziewczyna w szale nie zwracała uwagi na to, gdzie padają jej ciosy. Jayden widząc całą sytuacje chciał podejść do brunetki i odciągnąć ją od ojca, ale zatrzymała go dłoń Oliviera na jego ramieniu. Mężczyzna odsunął chłopaka i sam chwycił Melanie od tyłu i odciągnął ją od swojego ojca.
-Nigdy nie zwracałeś na nią uwagi, ona cię kochała, a ty ignorowałeś ją na każdym kroku! Pozwoliłeś jej umrzeć, to twoja wina ty cholery potworze! - Melanie szarpała się na wszystkie strony chcąc uwolnić się z żelaznego uścisku swojego chrzestnego.
-O niczym nie wiedziałem!
-Kłamiesz! Najważniejsza była praca i ślepe poszukiwania sposobu na to żeby powstrzymać moją śmierć! Zmarnowałeś jej życie!
-Melanie przestań, to mi powiedziała o wszystkim. - kiedy głos Oliviera dotarł do dziewczyny, ta przestała się szarpać, a w pokoju zapadła cisza. Olivier puścił dziewczynę i odsunął się dając jej chwile na uspokojenie.
-Jak to wiedziałeś? - dziewczyna prychnęła i odwróciła się w stronę wuja.
-Poprosiła mnie o pomoc. Wytłumaczyła, że umiera, miała guza. Kochała cię najbardziej na świecie, poświęciła swoje życie, które i tak miało dobiec końca, żeby ocalić swoje jedyne dziecko. Nie możesz mieć o to do niej pretensji kruszyno.
-Byłeś dla mnie kimś bliższym niż własny ojciec. - dziewczyna powoli podeszła do Oliviera, który uśmiechnął się słabo na słowa dziewczyny. - Teraz jesteś dla mnie zerem tak samo jak on.
***
Weszłam do mojego pokoju, podeszłam do szafy i wyjęłam z niej pierwsze lepsze ubrania, po czym biegiem ruszyłam do łazienki, w której zamknęłam się na klucz. Kiedy odwróciłam się w stronę lustra i zobaczyłam w nim siebie, zatrzymałam się na chwile i wstrzymałam oddech. Moje ręce, brzuch i twarz były pokryte zaschniętą krwią rozmazaną przez łzy, które po raz kolejny pojawiły się w moich oczach. W głowie pojawił się obraz kobiety, która dała mi życie i która straciła własne z mojego powodu i na moich oczach.
Zaczęłam szybko ściągać z siebie brudne ubrania i z płaczem zamknęłam się w kabinie. Odkręciłam wodę i zaczęłam zmywać z siebie krew właśnie matki. Nie mogłam się powstrzymać, wszystko zaplanowała. Wywiozła nas, nie miałam szansy na to żeby ją uratować. Wiedziała, że dzisiejszego dnia nie zapanuje nad żądzą i że wystarczy małe skaleczenie, bym dopełniła przemianę. Zmusiła mnie do tego żebym odebrała jej życie kosztem własnego przetrwania. Zmusiła mnie do zabicia jej.
-Cholera, jak mogłaś. - zaczęłam uderzać pięściami w kafelki pokrywające ścianie, które po chwili pękły, a z moich knykci zaczęła sączyć się krew. Spojrzałam na skaleczone dłonie i obserwowałam jak rana spowodowana uderzeniem w ciągu sekundy zaczęła się goić i znikła. Stałam się takim samym potworem jak ojciec. Stało się to czego się bałam, to czego chciałam za wszelką cenę uniknąć.
Wyszłam z pod prysznica i zaczęłam osuszać swoje ciało ręcznikiem. Ubrałam się i ponownie stanęłam przed lustrem. Moja twarz się zmieniła, nie widać na niej żadnej niedoskonałości, żadnej krosty, przebarwienia czy cieni pod oczami. Moje oczy błyszczą, a bursztynowy kolor stał się o wiele ciemniejszy. Wzięłam głęboki wdech i z całej siły uderzyłam w lustro z moim odbiciem powodując, że jego kawałki rozsypały się po blacie i zlewie pod nim. Znowu spojrzałam na skaleczoną dłoń, która momentalnie zaczęła się goić. Jaki to ma sens? Nie mogę się zranić, moje ciało przyjmie na siebie każdy fizyczny cios, nawet strzał z pistoletu nie jest w stanie odebrać mi życia, więc jaki to ma sens?
Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Jeszcze zanim do niego weszłam wyczułam zapach papierosów. Kiedy przekroczyłam próg zobaczyłam Jaydena, który gdy tylko mnie zobaczył wstał z łóżka i stanął przede mną. Staliśmy tak w ciszy patrząc sobie w oczy, jednak to ja byłam tą osobą, która przerwała kontakt wzrokowy.
-Czego chcesz? - przerwałam ciszę panującą między nami. Jayden miał zmieszanie wymalowane na twarzy, wyglądał na zmartwionego i zdezorientowanego.
-Zapytać się, czy mogę ci jakoś pomóc. - spojrzałam na niego prychając i unosząc w górę jedną brew.
-A w czym chciałbyś mi pomóc? Może chcesz wspólnie wybrać kwiaty, albo doradzić mi co mam ubrać na pogrzeb mamy?
-Rozumiem, że cierpisz ale to nie twoja wina.
-Co ty tak właściwie robiłeś tu z moim ojcem i Olivierem?
-Przyszedłem do ciebie. Chciałem być przy tobie podczas przemiany.
-Jak widzisz już jest po wszystkim, możesz sobie iść. - minęłam go i podeszłam do szafki nocnej, z której wyjęłam paczkę fajek na czarną godzinę.
-Mel, chce ci pomoc. Nie traktuj mnie jak wroga.
-Jeżeli liczysz na szczęśliwe zakończenie to muszę cię rozczarować, ale dziewczyna którą znałeś odeszła razem z jej matką. Nie mam zamiaru udawać, że będzie dobrze i wszystko między nami będzie wyglądało tak jak wcześniej. Cokolwiek między nami było już nie wróci, więc możesz już wyjść. - Jay stał przy drzwiach wpatrzony w moją osobę. Nie wiem czy to co czuje w tym momencie to kilkanaście zmieszanych ze sobą uczuć, czy zupełna pustka.
-Jeżeli zmienisz zadanie, wiesz gdzie mnie znaleźć.

CZYTASZ
Choices
Vampire„W tym momencie uświadomiłam sobie, że się boję. Boje się, bo już zaczynam tęsknić za Larą, Masonem, rodzicami, a nawet Jaydanem. Boje się, bo już zaczynam tęsknić za życiem." Niestety, życie postawiło młodą Melanie Woods przed ciężkim wyborem. Dzi...