03

198 9 0
                                    

-Melanie. - jego głos i to w jaki sposób wypowiadał moje imię było tak banalnie idealne.

-Jayden. - odpowiedziałam starając się, by ton mojego głosu brzmiał na obojętny i zimny. Jayden, w skrócie Jay to opalony i dobrze zbudowany brunet. Jego lekko falowane, przystrzyżone po bokach włosy są w wiecznym nieładzie, parę niesfornych kosmyków opadło na jego czoło przez co wygląda naprawdę uroczo. Co ja gadam? Zdecydowanie to co dodaje mu uroku to heterochromia, niby schorzenie, ale jego oczy, które są mieszanką błękitu z zielenią potrafią dosłownie hipnotyzować i nie mówię tu o nadprzyrodzonej wampirzej sile. Te oczy są magiczne.

-Będziesz dzisiaj na meczu? - wspomniałam, że pan banalnie idealny jest członkiem szkolnej drużyny koszykarskiej? Przynajmniej niebanalne jest to, że nie jest jej kapitanem. Jayden kocha koszykówkę, to fakt, ale przyjaźni się też z Masonem, dla którego bycie kapitanem było ważniejsze od wszystkiego innego, więc chłopak postanowił nie rywalizować z nim o to stanowisko. To cenna cecha, przyjaźń jest ważna w życiu.

-Wybacz, ale moje pompony gdzieś się zapodziały. - wymusiłam sztuczny uśmiech po czym zamknęłam szafkę. Czeka mnie dziś jeszcze jedna lekcja - historia, dyrekcja odwołała resztę zajęć z powodu wspomnianego wcześniej meczu.

-Słaba z ciebie cheerleaderka Melanie. - kącik jego ust unosił się w górę przez co moje serce zabiło odrobinę szybciej mimo obelgi z jego strony.

-Nie pomógł by ci nawet najlepszy doping. - czy to brzmiało groźnie? Mam nadzieje, że tak.

-Tak uważasz? - skrzyżował ręce na piersi i oparł się o szafki obok. Jego biała koszulka opięła się na umięśnionych ramionach i idealnie dopełniała się z rzędem białych zębów, które wyszczerzył. - Ja uważam inaczej. Myślę, że twoja obecność przyniosłaby mi szczęście.

-Potrzebujesz szczęścia? - położyłam dłoń z lewej strony klatki piersiowej tam, gdzie znajduje się moje serce dla lepszego efektu mojej „gry aktorskiej". - Wiesz zdaje mi się, a raczej jestem tego pewna, że przy bramie na trawniku widziałam czterolistną koniczynkę, może pójdziesz jej poszukać?

Uśmiechnęłam się i już miałam pójść w swoją stronę, a mianowicie na lekcje historii, jednak powstrzymała mnie duża, ciepła dłoń, która teraz znajduje się na moim nadgarstku. Spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi.
Chłopak nie przerywając kontaktu wzrokowego, wolną ręką sięgnął do tylnej kieszeni swoich jeansów po to, by wyjąc z niej klucze. Może nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że przy kluczach znajdował się brelok w kształcie zielonej, czterolistnej koniczyny.

-Już ją znalazłem, brakuje mi tylko ciebie. - żadne porównanie nie odda tego, jak szybko bije teraz moje serce. Jay puścił mój nadgarstek, odwrócił się i po prostu odszedł zastawiając mnie w nie małym szoku.

-Ulala dziewczyno! - głos mojej przyjaciółki pomógł mi obudzić się z tego stanu, w którym właśnie się znajdowałam. - Czyżby w końcu nadszedł ten dzień, w którym umówiłaś się na randkę z Jaydenem?

-Nie. Wiesz, że nie chce się w nic angażować. - powody były raczej jasne. Nie mam wystarczająco czasu.

-Mel, ale dlaczego? Ciągnie was do siebie od pierwszej klasy! - dziewczyna wyglądała na sfrustrowaną. Nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nawet nie doszło do pocałunku z jakimkolwiek. Lara wiedziała, że Jay mi się podoba. Był nie tylko niesamowicie przystojnym sportowcem, był inteligentny, zabawny, nie bawił się dziewczynami i nie zaliczał ich jak typowy szkolny bad boy. Miał wiele zainteresowań poza koszykówką, która może i była na pierwszym miejscu, ale nigdy nie ograniczał się do rozwoju tylko i włącznie w tym kierunku. Wiem, że gra na fortepianie, jego młodsza siostra kiedyś coś wygadała, jednak nigdy nie miałam okazji go usłyszeć. Wiem, że jeździ na motocrossie, kiedyś razem z Larą poszłyśmy na tor, by dziewczyna mogła poobserwować chłopaka, z którym wtedy się spotykała. Byłyśmy naprawdę zdziwione widokiem Jaydana na torze. Był niesamowity.

-To naprawdę fajny chłopak, ale nie mam teraz głowy do związku. - jestem już zmęczona ciągłym wymyślaniem wymówek. Zdaje sobie sprawę z tego, że Lara też, ale co miałabym jej powiedzieć? Hej Lara, nie chce angażować się w związek bo wiem, że za miesiąc już mnie tu nie będzie? Jestem wampirem, najrzadziej spotykanym, który nie zabije niewinnego człowieka tylko po ty, by żyć z tym do końca tego niby „życia"? To nie wchodzi w grę.

-Dlaczego odmawiasz sobie czegoś, co może dać ci tyle szczęścia?

-Bo „może" to zbyt mało wartościowa obietnica.

***

-Nienawidzę cię. - rzuciłam obrażona poprawiając się na niewygodnym, plastikowym krzesełku na trybunach szkolnego boiska.

-Kochasz mnie. - moja głupia, podstępna i jednocześnie najlepsza przyjaciółka zamknęła mnie w szczelnym uścisku. - A teraz masz. - na moich kolanach pojawił się ogromnych rozmiarów kubełek z popcornem. - Ostatnio strasznie schudłaś, jeszcze trochę i już w ogóle nie będziesz miała biustu.

Chciałam odpowiedzieć Larze na jej złośliwą uwagę, jednak uniemożliwiły mi to głośne oklaski. Na boisko, równocześnie z obu stron wybiegły drużyny oraz ich cheerleaderki. No a jakże by inaczej? Co mogło spowodować tak głośne oklaski i piski prawie wszystkich dziewczyn na widowni? Obie drużyny zebrały się przy swoich trenerach, by jak się domyślam omówić ostatnie szczegóły ich strategii. W chwili, gdy spojrzałam na Jaydana nasze spojrzenia się skrzyżowały. Czy to pech, czy może szczęście przyniesione przez brelok chłopaka? Cóż, zależy co dla kogo.
Chłopak posłał mi jeden z piękniejszych uśmiechów jaki widział świat, a przynajmniej ja i przybił piątkę z trenerem tak jak pozostali zawodnicy naszej drużyny. Teraz zaczynam się stresować. To w końcu nasz pierwszy mecz w tym roku szkolnym! Naszym ostatnim, bo jesteśmy w ostatniej klasie, której nie będzie mi dane skończyć.

-Wszystko dobrze? Posmutniałaś. - spojrzałam na zatroskaną przyjaciółkę. Gdyby ktoś kiedyś spytał mnie o to jak wygląda więź między siostrami, opisałabym mu moją przyjaźń z blondynką, która siedzi obok. Nie poznałam bardziej wartościowej, szalonej i pozytywnej osoby niż ona. Nie pojmuje tego jak tak ogromna ilość pozytywnej energii, empatii i dobra może zmieścić się w tak drobnej dziewczynie. W tym momencie uświadomiłam sobie, że się boję. Boje się, bo już zaczynam tęsknić za Larą, Masonem, rodzicami, a nawet Jaydanem. Boje się, bo już zaczynam tęsknić za życiem.

-Tak, wszystko jest dobrze.

ChoicesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz