"Do tej pory myślałam, że moim przeznaczeniem było wyzwolić świat od wszelkiego zła. Myliłam się. To nie zło tu było problem, a dobro"
*Opowiadanie nie ma na celu krytykować czyiś wartości*
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Sariel
Nigdy się nie zastanawiałam nad tym jak będzie wyglądał mój koniec, może dlatego że należałam do istot nieśmiertelnych. Pozbycie się nas było o wiele trudniejsze, dlatego też śmierć nie miała dla mnie jakiegoś większego znaczenia. Tak więc nie myślałam o umieraniu i nigdy nie skupiłam się nad tym co będzie, bo nie miałam zbyt wiele możliwości jeżeli chodziło o moją egzystencje.
Także nie spodziewałam się, że będę obliczać ile dni zostało mi do końca. Kiedy trafię do nieba nic mnie innego nie czeka. Jestem pewna, że Gabriel w tym momencie zaciera swoje ręce, zdając sobie sprawę jak słaba i bezbronna jestem.
Prawda była taka, że nie miałam sił już na cokolwiek. Patrzyłam jak wszyscy próbowali znaleźć rozwiązanie, z takim zapałem jakby miało zależeć od tego wszystko. Ja natomiast w głębi duszy gdzieś się poddałam. Jeżeli było rozwiązanie to już dawno temu znaleźlibyśmy je.
- Jesteś cicha. - powiedziała Avilla, która siedziała na przeciwko mnie wraz z laptopem. Spojrzałam na nią, wyrywając się ze swoich myśli. Ciekawe ile tak siedziałam i wpatrywałam się pusto w obraz na przeciwko mnie.
- Po prostu jestem zmę...
- Zmęczona, tak wiem. - przerwała mi z westchnięciem - Zdajesz sobie sprawę, że nie pozwolimy na twój powrót, prawda? Choćbyśmy mieli przepłacić za to egzystencją.
- I w tym problem, Avilla. - rzuciłam, obejmując się ramionami. - Nie powinniście się tak poświęcać, a już na pewno nie dla mnie. Leah miała racje, gdyby nie ja to nie mielibyście żadnych problemów.
- Znajdujemy się tutaj dzięki tobie. - odparła, odkładając urządzenie na bok. - Gdyby nie ty, to prawdopodobnie nudziłabym się kolejne tysiąclecie. Przyjście do akademii może było jakąś rozrywką, ale nie ukrywam że ty byłaś większą. - dodała ze śmiechem.
- Cóż, i tak nie czuję się przez to lepiej. - wymamrotałam. - Skąd w ogóle pomysł na rozpoczęcie nauki w akademii? - zapytałam zaciekawiona. Prawda była taka, że chciałam w końcu posłuchać o czymś innym niż o moim powrocie do nieba.
- Wcześniej to powiedziałabym, że nam się nudziło, ale teraz wiem że to przeznaczenie nas tam zaprowadziło. - mruknęła cicho. - W zasadzie to Asteroth wpadł na ten pomysł, tak jakby czuł że to miejsce jest nam przeznaczone. - dodała, poruszając sugestywnie brwiami.
- To dziwne, że tyle ze sobą w trójkę wytrzymaliście. - parsknęłam śmiechem.
- Fakt, ale prawda jest taka że Asteroth nie jest aż takim skurwysynem jak myśli. - mruknęła. - Niekiedy mam wrażenie, że ma sumienie. - dodała. Uśmiechnęłam się lekko.