Rozdział XXIV

889 76 4
                                    

Sariel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sariel

W swojej garderobie miałam różne stroje, w które Asteroth mnie zaopatrzył. Jednak chyba nie było dobrej sukienki na spotkanie się z samym władcą piekieł. Lucfer pewnie chciał abym przyszła w czymś godnym przyszłej żony jego następcy. Chcąc nie chcąc, wciąż byłam aniołem i kiedy wpatrywałam się w czarną sukienkę, mimowolnie się skrzywiłam. Gdybym się w nią ubrała, to może choć trochę wyglądałabym jak demonica, jednak to nie byłabym po prostu ja.

- Dobrze wyglądałbyś w czerwieni. - powiedział Asteroth, który nagle znalazł się za mną. Uśmiechnęłam się, kiedy odgarnął mi włosy i złożył pocałunek na mojej odsłoniętej szyi. Nadal niedowierzałam w to, że jutro będę mężatką. Ktoś taki jak ja, w ogóle nie powinien o tym myśleć, a już na pewno po to sięgać. Jednak stałam tu, pełna nadziei że będzie mi dane posiadać szczęśliwe zakończenie, u boku demona. Mojego naturalnego wroga, a zarazem miłości mojej egzystencji. 

- Sama nie wiem. - odpowiedziałam, przyglądając się sobie w lustrze. Miałam na sobie białą sukienkę, która idealnie podkreślała moje pochodzenie. Co ciekawe- nadal nie miałam kreacji ślubnej, mimo że zostało do mojego ożenku kilkanaście godzin. Na szczęście istniał ktoś taki jak Avilla, która z samego rana zamierzała ściągnąć kobiety z najlepszych salonów sukien ślubnych. - Co jeśli Lucyfer nie wyrazi zgody na ten ślub? - zapytałam pełna wątpliwości. Nie ma ze mnie żadnych korzyści, więc nie zdziwiłabym się gdyby po prostu nam odmówił. 

- Nie martw się na zapas. - rzucił, lekko głaszcząc mnie po biodrach. - Wyglądasz pięknie. - dodał, a jego oczy zaczęły lśnić na czerwono. Robiły to tylko wtedy kiedy był wkurzony oraz kiedy ogarniało go pragnienie. Uśmiechnęłam się lekko. 

- Mimo że nie założyłam czerwieni ani czerni? - zapytałam, unosząc brew w lustrze. 

- Poznałem cię w tych twoich dziwnych sukienkach. - odparł. - Myślę, że jestem w stanie znieść wszystko. - dodał, na co przewróciłam oczami. Mimo to, odwróciłam się w jego stronę i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek. Już za niecałe dwadzieścia cztery godziny będziemy złączeni na wieczność. Powinnam odczuwać chociaż minimalny stres, jednak nic takiego nie miało miejsca. Jedyne co czułam to niewyobrażalną miłość, która z każdym dniem przybierała na sile. 

Oczywiście nie skończyło się na jedynym pocałunku. Astertoh od razu się na mnie rzucił, jakby był wygłodniały. Zajęło mu dosłownie chwilę, aby mnie podnieść i rzucić na łóżko. Jednak kiedy uniósł się nade mną, lekko go odepchnęłam, przez co zmarszczył brwi. 

- Po pierwsze, spóźnimy się na kolacje, po drugie nie powinniśmy spędzać nocy przed ślubem. - odpowiedziałam poważnie, na co ten parsknął. 

Heaven "DESTINY"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz