Rozdział IV

1.2K 91 6
                                    

Asteroth 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Asteroth 

Kiedy tylko znaleźliśmy się w środku mojej posiadłości, natychmiastowo położyłem Sariel na kanapie. Chyba pierwszy raz wyglądała tak bezbronnie. Jej całe ciało było nieruchome i tylko jej ciepło sugerowało to, że żyje.

- Jak udało się wam wydostać? I dlaczego to diabła jesteś w to zamieszany? - rzucił Amon, zwracając się do Michaela. Anioł uśmiechnął się nieznacznie, poprawiając swoją śmieszną albę. 

- Co? Nie spodziewaliście się mnie? - parsknął, rozkładając się wygodnie na fotelu. Cały czas bacznie przyglądał się mi oraz anielicy. 

- Byłem pewien, że rządy Gabriela ci sprzyjają. - odparłem całkiem szczerze. Spojrzał na mnie bez wyrazu. 

- Jego rządy nigdy mi nie sprzyjały. - odpowiedział od razu. - Bardziej jednak skupiłbym się na moim kompanie. Mój brat ufał mu jak własnemu bratu. 

- Nie wyolbrzymiałbym tego aż tak. - odparł Nithael, wyraźnie zdegustowany tym co powiedział Michael. 

- To nadal nie tłumaczy tego jak udało wam się wydostać z Sariel, skoro zobowiązywała ją obietnica. - mruknąłem, trzymając głowę anielicy na swoich kolanach. Michael dziwnie się przez chwilę na nas patrzył, zanim odpowiedział. 

- To nie było wcale takie trudne. - odparł. - Sariel obiecała mu, że nie będzie próbować uciekać na własną rękę. Nikt jednak nie mówił nic o porwaniu. 

- Kto by przypuszczał, że nawet w niebie są luki. - wymamrotałem zdziwiony.

- Mam nadzieję, że dotrzymasz naszej części umowy. - rzucił Nithael. - Jesteśmy na anielskim liście gończym. 

- Macie zapewnioną moją ochronę. - odpowiedziałem od razu. 

- Kto by pomyślał, że będziesz gotów bratać się dla małej anielicy. - rzucił zamyślony Michael. - Gdyby Gabriel o tym wiedział, to może szybciej by ci jakąś podrzucił. 

- Kto by pomyślał, że będziesz gotów zdradzić swój gatunek. - odparłem, wbijając w niego spojrzenie. 

- Touché. - odparł z uśmieszkiem. - Jednak...

- Dlaczego wszyscy są tak głośno? - zapytała Avilla, która weszła senna do pomieszczenia. W całym pokoju zapadła cisza i mógłbym przysiąc, że Michael zastygł jak kamień. - Nie wiecie która...Co do diabła? - warknęła, patrząc na anioła. Następnie sięgnęła po wiszący sztylet i w szybkim tempie przycisnęła go do ściany, podsuwając mu go pod gardło. Uśmiechnąłem się na ten widok. 

Heaven "DESTINY"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz