Rozdział I

1.5K 111 10
                                    

Sariel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sariel

Stuk, stuk, stuk, stuk. 

Przestałam liczyć. W zasadzie to chyba nie zaczęłam nawet porządnie liczyć. Nie wiedziałam ile godzin, czy nawet miesięcy upłynęło według ziemskiego czasu. Każda minuta która upływała, była porównywalna z godziną, a nawet rokiem. To tak jakby czas się zatrzymał w martwym punkcie. Dopiero teraz mogłam zestawić ze sobą ziemię oraz niebo i stwierdzić, że tutaj nie było niczego. Była jedynie przerażająca pustka, która pochłaniała mnie z każdą chwilą spędzoną w tym miejscu. Byłam tutaj sama i chyba to było najgorsze. 

Wcześniej nie miałam zupełnie niczego. Jednak kiedy przez kilka miesięcy poczujesz smak posiadania- nie będziesz w stanie o nim zapomnieć. Nie potrafiłam wyłączyć mojej głowy od akademii, mimo że w dzień w dzień przeżywałam katusze. Nie mogłam zapomnieć o fragmencie swojej egzystencji, mimo że na wszelkie sposoby próbowano mnie go pozbawić. Oprócz barwnych wspomnień nie miałam niczego, dlatego też byłam gotowa za nie poświęcić resztki swojej istoty.  

Może wydawać się, że cztery ściany nie są żadnym więzieniem, lecz kto tak twierdzi jest w wielkim błędzie. Otaczała mnie biel, tak czysta i tak idealna, iż miałam wrażenie że z każdą chwilą tu spędzoną wariuje coraz bardziej. 

Gabriel był mądry, bardziej niż myślałam że jest. Byłam pewna, że od razu trafię do ognia piekielnego. Jednak zdawał sobie sprawę, że nie byłoby to dla mnie żadną karą. Najpierw zamierzał przez lata oglądać jak usycham na dnie nieba, a dopiero później się mnie pozbyć. Chciał żebym zwariowała i całkowicie mu się poddała. 

Brzydziło go moje człowieczeństwo. Twierdził, że zostałam skalana na wszystkie możliwe sposoby. Moja dobrać oraz szczere intencje nie miały znaczenia. Moim przeznaczeniem było stać się skorupą, tak pustą i skierowaną jedynie na powierzone jej zadania. Jednak pobyt na ziemi przebił to kim byłam, już na zawsze mnie znając. Poznałam czym są uczucia, a także kim naprawdę jestem, a nie kim chciano żebym była.  

W niebie byłam uważana za towar wybrakowany. Każdy przechodzący przez moją cele, patrzył na mnie z pogardą. Nawet nie potrafię zliczyć ile razy zostałam nazwana dziwką szatana. Było to paradoksalne, bo mówiły to do mnie istoty których powinnością było miłosierdzie, a nie nienawiść. Na te drwiny starałam się odpowiadać, jednak Gabriel każde moje nieposłuszeństwo karał perswazją. Próbował złamać moje myślenie, poprzez magiczną manipulację. 

Nie potrafiłam sobie wybaczyć tego jak bardzo byłam ślepa. Wcześniej nie zadawałam pytań, nie próbowałam doszukiwać się prawdy o tym miejscu. Jedyne co robiłam to czytałam jakieś książki, które i tak nie zawierały w sobie ani krztyny prawdy. Były równie nieprawdziwe jak to miejsce. 

Mimo, że powoli traciłam zdrowy rozsądek, jak i również nadzieję, do tej pory nie czułam żalu z powodu tego co zrobiłam. Byłam w pełni świadoma swoich czynów i był to jedyny pozytywny aspekt tutaj. Wiedziałam, że dzięki temu mogę odejść. Bez wyrzutów, tylko z czystym sumieniem i tęsknotą. Tęsknotą tak ogromną, że przenikała mnie aż na wskroś. 

Heaven "DESTINY"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz