Sariel
Nigdy nie sądziłam, że będę kiedykolwiek musiała się tłumaczyć Michaelowi z tego co robię. Kiedy w końcu pojawił się w kuchni, mogłam od razu zauważyć jak bardzo jest zdenerwowany. W tym momencie przypominał mi tego samego Michaela z nieba. Pełnego zimna i rezerwy do mnie.
- Coś się stało? - zapytałam niewinnie, próbując odwlekać temat. Jednakże jak mogłam się spodziewać- nie udało mi się.
- Czy coś się stało? - warknął, krzywiąc się. - Cała nim śmierdzisz. - dodał. Spojrzałam wkurzona na Kat i Avillę, które akurat w tym momencie udawały że czytają gazetę. Była odwrócona do góry nogami i najwyraźniej tego nie ogarnęły.
- Dlaczego mi nie powiedziałyście? - zapytałam zdenerwowana. Zmiennokształtna uśmiechnęła się lekko, drapiąc się po głowie.
- Cóż...
- To nie istotne. - przerwał jej Michael, przez co moje spojrzenie znowu powędrowało w jego stronę. - Jak śmiałaś zbrukać swoją czystość?
- Zbrukać czystość...co? - rzuciłam z niedowierzaniem. - Jak śmiesz rzucać takimi oszczerstwami w moją stronę?
- A jak inaczej to nazwać? - powiedział z zaciśniętą szczęką. Jego pięści również były zaciśnięte, miałam nadzieje że nie skończy się na rzucaniu talerzami.
- Ekhm. - mruknęła Avilla, przez co wszyscy spojrzeli w jej stronę. - Nie chcę nic mówić, ale będąc w niebie również nie byliśmy "święci". - dodała, zwracając się do Michaela. Popatrzyłam na mojego brata z satysfakcją.
- Widzisz. - odparłam, krzyżując ramiona. Jego twarz natychmiast przybrała jeszcze bardziej srogi wyraz.
- Problem jest taki, że Avilla nie jest pieprzonym demonem...
- W sumie to niedługo nim poniekąd będę. - przerwała mu, przez co zacisnął usta. Odkąd dowiedział się, że Avilla przeszła na tą ciemniejszą stronę, nie próbował nawiązywać z nią żadnego kontaktu. W zasadzie zachowywał się jakby nie istniała.
- Czy naprawdę musimy rozmawiać o tym tutaj? - zapytałam go, hardo unosząc głowę. Nie zamierzałam czuć się źle z tym co zrobiłam. To była moja decyzja i zdecydowanie była to najlepsza decyzja w całej mojej egzystencji.
- Właściwie to nie musicie w ogóle o tym gadać. - rzucił Asteroth, który nagle pojawił się zaraz za Michaelem. - Odpuść.
- Pierdol się. - warknął mój brat, odwracając się w jego stronę. - Była czysta, a ty kurwa...
- Przestań. - warknęłam, przerywając mu. Dobrze wiedziałam, że jeżeli tego nie przerwę to skończy się na rękoczynach. - Nie masz prawa decydować o moim życiu.
CZYTASZ
Heaven "DESTINY"
Random"Do tej pory myślałam, że moim przeznaczeniem było wyzwolić świat od wszelkiego zła. Myliłam się. To nie zło tu było problem, a dobro" *Opowiadanie nie ma na celu krytykować czyiś wartości*