Sariel
Będę żoną.
To brzmiało nadal nierealnie. Nigdy nie pomyślałabym, że będę zakochana, a co dopiero zaręczona. Nie czułam strachu, ani żadnych wątpliwości które nękały mnie od ostatnich dni. W zasadzie miałam wrażenie, że żyłam a nie tylko egzystowałam. Zamiast się martwić tym co będzie, cieszyłam się nadchodzącą przyszłością.
Musieliśmy jednak na chwilę odłożyć nasze wspólne cieszenie się z tego na bok, bo niestety oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy wszystkich o tym powiadomić. I jasne, powinnam być podekscytowana tym oświadczeniem, jednak wiedziałam że nie spotka się to z entuzjazmem, a już na pewno że strony Michaela. Mój brat nie będzie zadowolony.
Starałam się go rozumieć, w końcu zostałam stworzona do życia pewnego oddania Bogu. Nie powinnam była się wiązać z jakąkolwiek istotą, a już na pewno nie z samym demonem. Do diabła, nawet nie powinnam myśleć o ślubie. Gdzieś wewnątrz mnie jednak wiedziałam, że to co robię nie jest złe, a już na pewno grzeszne. Miłość nigdy nie powinna być kojarzona z czymś okropnym, bo była najczystszą formą uczucia jaką kiedykolwiek znałam. Miałam nadzieję, że w końcu zrozumie jak bardzo ważny jest dla mnie Asteroth.
- Nie stresuj się. - powiedział demon, który szedł obok mnie. Nie trzymał mnie za rękę tak jak wcześniej, ale to rozumiałam. Asteroth nie lubił okazywać uczuć publicznie, a już szczególnie wśród swoich legionów. Nie robił tego dlatego, że się mnie wstydził, ale dlatego że takie zachowania były uważane za słabość i po prostu to nie przystało przyszłemu władcy piekieł. Czasami zdarzało mi się o tym zapomnieć i robić rzeczy pod wpływem słabości, jak na przykład dotykanie go. Jednak moje ciało samo lgnęło do niego i nie potrafiłam z tym za bardzo walczyć. Poza tym lubiłam wyprowadzać go z równowagi.
- Chcesz mi powiedzieć, że poznałaś Michaela Jacksona? - zapytał wilkołak, którego głos dało się usłyszeć zza ściany. Oboje z demonem spojrzeliśmy się na siebie. Ostatnimi czasy nie widywałam go za często, ponieważ Asteroth ciągle go gdzieś wysyłał. Mimo, że w akademii specjalnie za nim nie przepadałam, to musiałam przyznać że trochę się za nim stęskniłam.
- Gościu, ja tańczyłam z Michaelem Jacksonem do... - odparła zadowolona Avilla.
- Pierdolisz. - odparł Morgan, tym samym jej przerywając.
- W zasadzie to nie pierdoli. - mruknął Asteroth, kiedy tylko weszliśmy do pomieszczenia. - Ja za to piłem z nim whiskey. Miał większy spust niż Amon.
- No dzięki. - rzucił demon.
- Kto by się spodziewał. - burknęłam, na co posłał mi srogie spojrzenie.
- Kim jest Michael Jackson? - zapytałam siadając na fotel. Asteroth znalazł się tuż za nim, opierając się o jego ramę. Jego ciepły oddech owiewał mi włosy.
CZYTASZ
Heaven "DESTINY"
Random"Do tej pory myślałam, że moim przeznaczeniem było wyzwolić świat od wszelkiego zła. Myliłam się. To nie zło tu było problem, a dobro" *Opowiadanie nie ma na celu krytykować czyiś wartości*