Rozdział XXII

890 73 12
                                    

Sariel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sariel

Będę żoną. 

To brzmiało nadal nierealnie. Nigdy nie pomyślałabym, że będę zakochana, a co dopiero zaręczona. Nie czułam strachu, ani żadnych wątpliwości które nękały mnie od ostatnich dni. W zasadzie miałam wrażenie, że żyłam a nie tylko egzystowałam. Zamiast się martwić tym co będzie, cieszyłam się nadchodzącą przyszłością.   

Musieliśmy jednak na chwilę odłożyć nasze wspólne cieszenie się z tego na bok, bo niestety oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że musimy wszystkich o tym powiadomić. I jasne, powinnam być podekscytowana tym oświadczeniem, jednak wiedziałam że nie spotka się to z entuzjazmem, a już na pewno że strony Michaela. Mój brat nie będzie zadowolony.  

Starałam się go rozumieć, w końcu zostałam stworzona do życia pewnego oddania Bogu. Nie powinnam była się wiązać z jakąkolwiek istotą, a już na pewno nie z samym demonem. Do diabła, nawet nie powinnam myśleć o ślubie. Gdzieś wewnątrz mnie jednak wiedziałam, że to co robię nie jest złe, a już na pewno grzeszne. Miłość nigdy nie powinna być kojarzona z czymś okropnym, bo była najczystszą formą uczucia jaką kiedykolwiek znałam. Miałam nadzieję, że w końcu zrozumie jak bardzo ważny jest dla mnie Asteroth. 

- Nie stresuj się. - powiedział demon, który szedł obok mnie. Nie trzymał mnie za rękę tak jak wcześniej, ale to rozumiałam. Asteroth nie lubił okazywać uczuć publicznie, a już szczególnie wśród swoich legionów. Nie robił tego dlatego, że się mnie wstydził, ale dlatego że takie zachowania były uważane za słabość i po prostu to nie przystało przyszłemu władcy piekieł. Czasami zdarzało mi się o tym zapomnieć i robić rzeczy pod wpływem słabości, jak na przykład dotykanie go. Jednak moje ciało samo lgnęło do niego i nie potrafiłam z tym za bardzo walczyć. Poza tym lubiłam wyprowadzać go z równowagi.

- Chcesz mi powiedzieć, że poznałaś Michaela Jacksona? - zapytał wilkołak, którego głos dało się usłyszeć zza ściany. Oboje z demonem spojrzeliśmy się na siebie. Ostatnimi czasy nie widywałam go za często, ponieważ Asteroth ciągle go gdzieś wysyłał. Mimo, że w akademii specjalnie za nim nie przepadałam, to musiałam przyznać że trochę się za nim stęskniłam.

- Gościu, ja tańczyłam z Michaelem Jacksonem do... - odparła zadowolona Avilla.

- Pierdolisz. - odparł Morgan, tym samym jej przerywając.

- W zasadzie to nie pierdoli. - mruknął Asteroth, kiedy tylko weszliśmy do pomieszczenia. - Ja za to piłem z nim whiskey. Miał większy spust niż Amon.

- No dzięki. - rzucił demon. 

- Kto by się spodziewał. - burknęłam, na co posłał mi srogie spojrzenie.

- Kim jest Michael Jackson? - zapytałam siadając na fotel. Asteroth znalazł się tuż za nim, opierając się o jego ramę. Jego ciepły oddech owiewał mi włosy. 

Heaven "DESTINY"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz