Sariel
- Jak mogliście to przede mną zataić? - zapytałam Michaela i Nithaela, kiedy tylko znaleźliśmy się sami. Po tym wszystkim co usłyszałam, nie potrafiłam zebrać myśli. Na szczęście Asteroth kazał się wszystkim rozejść, dobre wiedząc że chcę tylko z nimi porozmawiać.
- Zrobiliśmy to dla twojego dobra. - odpowiedział Michael. Prychnęłam, nie wierząc w to co słyszę.
- Dobra? - zapytałam. - Jak możesz myśleć, że zrobiliście to dla mojego dobra?
- Właśnie dlatego. - rzucił Nithael, wskazując na mnie. - Zamiast zastanawiać się nad tym co zrobić aby uniknąć śmiertelnego życia, ty panikujesz myśląc o swojej śmierci. Strach i obawa nie pomogą ci w przejęciu tronu.
- Tak samo jak myślenie o przyszłości z Astrothem. - dodał Michael, krzywiąc się. Spojrzałam na niego bez wyrazu.
- Postaw na naszym miejscu ciebie i Avillę. - warknęłam, zaciskając pięści. Miałam dość tego, że moje uczucia stanowiły dla wszystkich problem.
- Postawiłem. - powiedział, krzyżując ramiona. - Zrezygnowałem z niej dla jej dobra i dobra całej misji. Pewne rzeczy wymagają poświęceń...
- Bzdura. - przerwałam mu. - Nie wierzę w to, że nie ma innego wyjścia. Ta przepowiednia również dobrze może być nic nieznaczącą karteczką.
- Przepowiednie mają to do siebie, że się spełniają. - rzucił Nithael, patrząc na mnie nieczytelnym wzrokiem. - To od ciebie zależy co wybierzesz.
- To nie takie łatwe, kiedy masz los całego świata na swoich barkach. - wymamrotałam, przecierając oczy ze zmęczenia. - Moja egzystencja to totalne dno.
- To że istniejesz jest darem, Sariel. - mruknął Nithael. - Tylko ty masz na tyle mocy, aby powstrzymać Gabriela i przywrócić ład i porządek we wszechświecie.
Nie miałam ochoty na prowadzenie dalszej rozmowy, dlatego zdecydowałam się odnaleźć Asterotha i z nim porozmawiać. Nie widziałam co właściwie chciałam mu powiedzieć. Przez moją głowę przechodziły różnorakie myśli. Z każdym dniem pojawiały się coraz to nowsze problemy i musiałam przyznać, że nadal nie potrafiłam się do nich przyzwyczaić.
Kiedy weszłam do budynku, od razu wiedziałam że coś jest nie tak. Wszystko stało się jasne, kiedy zaczęłam się zbliżać do kuchni, ponieważ do moich wyczulonych uszu dotarły znajome głosy.
- Ktoś musiał ją w końcu oświecić. Asteroth. - parsknęła śmiechem Leah, przez co się spięłam. Ta kobieta zdecydowanie działała mi na nerwy.
CZYTASZ
Heaven "DESTINY"
Acak"Do tej pory myślałam, że moim przeznaczeniem było wyzwolić świat od wszelkiego zła. Myliłam się. To nie zło tu było problem, a dobro" *Opowiadanie nie ma na celu krytykować czyiś wartości*