"Do tej pory myślałam, że moim przeznaczeniem było wyzwolić świat od wszelkiego zła. Myliłam się. To nie zło tu było problem, a dobro"
*Opowiadanie nie ma na celu krytykować czyiś wartości*
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Sariel
- To trwa już kolejną godzinę. - jęknęłam zła i zmęczona. - Najwyraźniej bariera którą postawiłam przed Leah była jednorazowym wybrykiem z mojej strony. - dodałam. Nithael pokręcił głową. Co jak co, ale on się nigdy nie poddawał.
- Niemożliwe, moce nie zanikają tylko się umacniają. - westchnął, drapiąc się po brodzie. - Najwyraźniej coś cię blokuje, aby jej użyć. - dodał w końcu. Uniosłam brew.
- Może widok Asterotha i Leah razem? - zapytałam, wskazując na miejsce gdzie Asteroth spotykał się ze swoim legionem. Akurat w tym momencie również mieli spotkanie i oczywiście kobieta również musiała w nim uczestniczyć. Mimo rozmowy z nią, nadal nie czułam się z tym dobrze, kiedy przebywała blisko niego. Cały czas miałam ochotę zaznaczać swoje terytorium, co było dziwne.
- Co czułaś w tamtym momencie? - zapytał w końcu. Skrzywiłam się lekko.
- W zasadzie nie pamiętam. - odparłam cicho. - Leah rzuciła się na mnie tak szybko, że nawet nie miałam okazji pomyśleć, po prostu reagowałam.
- No i wszystko jasne. - wymamrotał, zacierając ręce. - Blokuje cię twoja głowa, a w zasadzie myśli i uczucia.
- Z tego co wiem to ich nie mam...
- Oboje wiemy, że to bzdura. - przerwał mi. - W każdym razie nie tworzysz bariery tylko dlatego, że się czegoś boisz, tylko nie wiem czego.
- Może tego, że zrobię komuś krzywdę? - zapytałam, niżeli powiedziałam.
- Nie, to nie to. - odpowiedział bez zastanowienia. - Trochę cię znam, jakikolwiek strach rzadko u ciebie występuje.
- No to co takiego? - jęknęłam. - Siedzimy tu już kolejną godzinę i nawet nie zrobiłam żadnych postępów.
- To może zamiast jęczeć weźmiesz się do roboty? - zapytał Michael, który nagle pojawił się obok nas. Nie rozmawiałam z nim od zajścia w kuchni, ponieważ czułam rozczarowanie i pewnego rodzaju niemoc. Nawet nie byłam zawstydzona tym, że zrobił mi tą awanturę, ponieważ nie żałowałam tego co zrobiłam i nigdy nie będę żałować. Nawet sam Michael mi tego nie popsuje.
- Świetnie, jeszcze tego tu zabrakło. - wymamrotałam, unosząc wzrok ku górze.
- Nadal jesteś zła? - zapytał, opierając się o drzewo. Skrzyżowałam ramiona w obronnym geście.