1.4. Powiedz mi.

109 14 7
                                    

Lauren

 Obudziłam się rano z niesamowitym bólem głowy, w łóżku Noah, uwięziona między jego ramionami. On nadal spał, a nie chciałam go budzić, więc spokojnie leżałam i czekałam, aż otworzy oczy.

Próbowałam sobie przypomnieć, jakim cudem się tu znaleźliśmy. Pamiętałam, że na pewno po powrocie do domu odwalaliśmy w salonie. Nie przypominałam sobie momentu, w którym przenieśliśmy się tutaj. Ani – co gorsza – czy naprawdę między nami do niczego nie doszło. Miejmy nadzieję, że Noah będzie miał mniejszą dziurę w pamięci.

Tymczasowo patrzyłam, jak śpi. Włosy wpadały mu w oczy, umalowane, jeszcze wczoraj, rozmazaną już czarną kredką. Nadal czułam przyjemny zapach męskich perfum, zapewne dosyć drogich. Jego zarost delikatnie drapał moje ramię, ale nie było to jakoś bardzo nieprzyjemne. Do wytrzymania.

W pewnym momencie usłyszałam drapanie psich pazurków po panelach, a za chwilę na łóżko wskoczyła Lilo, za nią Dotty. W ich ślady poszedł Charlie, który postanowił zacząć szczekać tuż nad uchem swojego pana.

Noah przetarł oczy.

– Co się... Och. Cześć, Lauren – powiedział zaspanym głosem, zabierając rękę ode mnie, żeby pogłaskać Charliego.

– Cześć – odpowiedziałam, po czym podniosłam się, a Dotty natychmiast wskoczył mi na kolana, domagając się przytulania.

– I jak się czujesz?

– Fatalnie – przyznałam zgodnie z prawdą.

– To tak, jak ja – Noah wysilił się na uśmiech. – A. I ku jasności, bo zapewne cię to zdziwiło. Przyniosłem cię tutaj, bo usnęłaś w salonie. Stwierdziłem, że będzie ci wygodniej.

– Właśnie mnie to zastanawiało. Bałam się, że...

– Absolutnie do niczego nie doszło – zapewnił Noah. – Nie wybaczyłbym sobie, gdybym się nie powstrzymał. Ale mniejsza. To, że konsekwencje są dotkliwe, już ustaliliśmy. A jak się bawiłaś z dziewczynami?

– Było naprawdę super. Aż mi było głupio, że chciałam je przekreślić z powodu wyglądu.

– One tylko groźnie wyglądają. Znam je od dawna i wiem, że obie są przemiłymi kobietami. No. To chyba pora wstać – zarządził Noah. – Zajmuję łazienkę!

Wyszedł z łóżka, wyjął ubrania z szafy i tyle go widziałam.

Również wstałam, po czym razem z moimi psimi kompanami poszłam do swojego pokoju.

Przejrzałam się w lustrze. Miałam rozmazany makijaż, roztargane włosy. Moja sukienka dalej była kawałek odsunięta, tak, jak zostawił ją wczoraj Noah. Jak dobrze, że się powstrzymał!

Usiadłam przy toaletce, zmyłam makijaż i rozczesałam włosy. Zebrałam je do tyłu, żeby związać je w kucyk.

Na szyi dostrzegłam malinki. No nieźle.

Przypomniałam sobie, jak mnie pocałował. Nie lubiłam, gdy traktował mnie jak bliższą sobie osobę, a to mi się naprawdę podobało. Nigdy wcześniej się nie całowałam. Niezbyt chlubnie brzmi fakt, że mój pierwszy pocałunek miał miejsce po alkoholu, w dodatku nie z drugą połówką, a z osobą, o której mogę powiedzieć jedynie tyle, że ją znam, ale cóż. Stało się.

Chciałam jednak rozpuścić włosy, ale w odbiciu dostrzegłam Noah. Przeczesał mi włosy palcami i związał je w warkocz.

Na pewno też dostrzegł blizny na mojej szyi, bo przez moment wpatrywał się w moje odbicie. Nawet jego dłoń powędrowała w to miejsce, ale nie odezwał się nawet słowem.

Even In Misery (cz. 1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz