1.20. „I am not your enemy". Wspomnienie Noah.

91 7 1
                                    

Lauren

 Podczas jednego z wielu nudnych dni, które spędzałam sama w domu, postanowiłam wyjść na spacer. I znowu odwiedzić pewną osobę, choć tym razem nie była to Lily Hamilton.

Teraz moim celem było mieszkanie niejakiej Charlotte Harrison. Ostatnio nie miałyśmy możliwości zbyt długo porozmawiać, a chciałam w końcu jej towarzystwa.

Znałam adres, bo znalazłam go w telefonie Noah, gdy chciałam zapisać coś w notatniku, a nie miałam pod ręką swojej komórki. Spokojnie, nie sprawdzałam mu od razu całego telefonu. Wiedziałam, że Noah właściwie nie interesował się innymi dziewczynami od strony fizycznej. Jasne, na pewno podobały mu się inne, ale nigdy nie traktował swoich koleżanek w nieodpowiedni sposób. Toteż nie miałam nawet powodu, żeby oskarżać go o zdradę czy choćby o zbyt bliski kontakt z inną kobietą. Wiedziałam, że mnie kochał.

Szybko znalazłam adres. Tylko, cholera, był to apartamentowiec. A nie miałam zapisanego numeru mieszkania...

Zastanawiałam się, jak rozwiązać ten problem. Czy naciskać losowe numery, próbując trafić na mieszkanie mamy, czy czekać aż wyjdzie...

Ostatecznie zauważyłam mężczyznę wchodzącego do środka. Stwierdziłam, że może znać mamę.

– Przepraszam, mogę panu zająć chwilę? – zapytałam.

– Tak, proszę.

– Czy wie pan może, w którym konkretnie mieszkaniu mieszka Charlotte Harrison? Chcę jej zrobić niespodziankę, a nie znam numeru...

– Dobrze pani trafiła – uśmiechnął się mężczyzna. – Panna Harrison to moja sąsiadka. Proszę za mną.

Szłam za mężczyzną.

– Jestem nieco zdziwiony, szczerze mówiąc, bo raczej nie przypominam sobie, żeby Lottie miewała gości. W ogóle to trochę dziwna dziewczyna. Od czterech lat widuję ją tylko wtedy, gdy wraca z pracy, zawsze o jednakowej porze. Poza tym praktycznie nie wychodzi, czasem w weekendy. Mieszka, biedna, sama, nie ma na tym świecie nikogo...

Chciałam przerwać, ale jednak się powstrzymałam. Chciałam dowiedzieć się więcej o mamie.

– Mieszka tutaj od paru ładnych lat. Pamiętam, że z początku często było słychać, jak płacze. Wraz z żoną chcieliśmy jej jakoś pomóc, wesprzeć... Ale to nic nie dawało, biedne dziecko. Taka młoda osoba... Dopiero niedawno coś się w niej zmieniło, nawet jakiś czas temu zaprosiła nas na kawę, czego nigdy wcześniej nie robiła. Mówiła, że to najlepszy dzień jej życia...

– Wie pan – zaczęłam w końcu – Lottie, jak to ją pan nazywa, ma za sobą wiele ciężkich doświadczeń. A niedawno postanowiła o kogoś powalczyć. I ten ktoś wybaczył jej błędy z przeszłości i dał jej drugą szansę...

– A więc Lottie ma kogoś! – wywnioskował mężczyzna. – To by wiele wyjaśniało.

– Tego nie wiem i nie to miałam na myśli – uśmiechnęłam się. – To ja. Ciężko będzie panu w to uwierzyć, ale Charlotte jest moją mamą.

Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem.

– Panienka? Córką Lottie? Przecież Lottie jest taka młoda...

– Owszem. Urodziła mnie jako nastolatka.

– To tutaj – przerwał mężczyzna. – Miło mi było panienkę poznać. Mam nadzieję, że miło spędzisz czas z mamą.

To powiedziawszy, odszedł nieco dalej, choć podejrzewam, że chciał zobaczyć reakcję mamy.

Zapukałam do drzwi. Ta natychmiast otworzyła.

Even In Misery (cz. 1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz