1.13. Teraz możesz pisać.

72 9 0
                                    

Noah

Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Następnego dnia około południa zostawiłem Lauren w domu wraz z psiakami, a sam wyszedłem po zamówiony sprzęt. Z racji braku samochodu, nie pozostało mi nic innego niż pójście piechotą. Mogłem wprawdzie zamówić taksówkę, ale stwierdziłem, że jest to bez sensu, do galerii było w końcu bardzo blisko.

Dostałem pudełka zawierające telefon i laptop. Otworzyłem je, chcąc sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Dopiero, gdy się upewniłem, zapłaciłem i wyszedłem.

Postanowiłem wejść do kawiarni, żeby na spokojnie ogarnąć laptop. Wprawdzie uważałem Lauren za bardzo mądrą, ale nie wydawało mi się, żeby lubiła się bawić w informatyka.

Zamówiłem kawę i wyjąłem laptop. Zainstalowałem na nim kilka potrzebnych aplikacji, utworzyłem Lauren konto osobiste... Oczywiście, nie zapomniałem o dobrym edytorze tekstu. Na koniec zmieniłem tapetę na jakąś bardziej dziewczęcą i pokierowałem się tym razem po kartę SIM do telefonu.

Właściwie to telefon powinna mieć już od dawna. W takiej sytuacji jak teraz, mógłbym chociażby zadzwonić i zapytać, czy wszystko w porządku. Zamiast tego musiałem wierzyć, że daje sobie radę sama. Zresztą, raczej nie mogła sobie zrobić krzywdy, leżąc w łóżku i przytulając się do psa. Także raczej byłem spokojny, ale mimo wszystko wolałbym móc się upewnić.

Wychodząc, kupiłem jeszcze jakiś ładny, silikonowy case, żeby telefon się nie zniszczył, a przy okazji ładnie wyglądał. Miałem nadzieję, że się ucieszy.

Gdy wróciłem do domu, przywitało mnie radosne szczekanie mojej uroczej shih-tzu, Lilo. Pogłaskałem ją po jej uroczym, białym pyszczku i pobiegłem na górę do sypialni.

Lauren, jak wcześniej, leżała w łóżku i oglądała jakiś film.

– Wedle życzenia – powiedziałem, kładąc przy niej pudełko z nowym laptopem.

Od razu je otworzyła. Bez wątpienia naprawdę się ucieszyła.

– Dziękuję – uśmiechnęła się. – Aż bym cię za to przytuliła, ale niestety, niespecjalnie mogę – dodała, ale udało jej się wychylić na tyle, że cmoknęła mnie w policzek.

– I coś jeszcze – podałem jej telefon. – Powinnaś to mieć już wcześniej. W sytuacji, gdy jesteśmy w innych miejscach, lepiej bym się czuł, wiedząc, że mogę do ciebie zadzwonić, słysząc twój głos, i mając pewność, że wszystko w porządku.

– O kurczę. Przyda się. Na pewno.

– W sumie to myślę, że powinnaś założyć sobie konta na jakichś mediach społecznościowych. Zawsze to jakieś zajęcie na nudę i przy okazji fajna zabawa.

– Okej. W takim razie pokaż mi, jak to zrobić – odpowiedziała Laurie. – Zobaczymy, czy faktycznie to tak fajne.

Założyłem jej konta na kilku portalach. Wspólnie wybraliśmy jej zdjęcie profilowe spośród tych, które udało mi się jej zrobić. Wytłumaczyłem jej mniej więcej, na czym co polega, ale nie przejawiała jednak szczególnego zainteresowania. Przegrała sobie swój plik z mojego laptopa, od razu go stamtąd usuwając i to bez wątpienia spotkało się z dużo większym entuzjazmem.

– Co to właściwie będzie? – zapytałem, próbując spojrzeć jej przez ramię. Ona jednak zasłoniła tekst.

– Nie powiem ci – stwierdziła. – Dowiesz się w swoim czasie. Poza tym, nie wiemy, czy w trakcie pisania nie zmienię koncepcji – zaśmiała się. – Po prostu nie.

– Okeeej, to ja Ci nie będę przeszkadzać, pisz sobie.

Sam również wziąłem laptop, ale w innym celu. Należało rozpocząć poszukiwania nowego samochodu. Poprzedni niestety zakończył już swój żywot, a szkoda. Miałem go od niedawna. Przez moment nawet zastanawiałem się, czy nie kupić takiego samego, ale skoro miałem okazję wypróbować nowy, to czemu by niby nie skorzystać?

Even In Misery (cz. 1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz