Z informacją od mojej siostry, w każdym jednym miejscu koncertu odwiedzałem tamtejsze sklepy jubilerskie w poszukiwaniu ładnego pierścionka. Nie chciałem, żeby był tandetny ani zbyt typowy. Jednocześnie, zachowując jakieś poczucie estetyki, szukałem czegoś małego, z uwagi na drobne dłonie mojej dziewczyny.
Kiedyś, włócząc się późnym wieczorem po sklepach, spotkałem...
No właśnie. Nathana.
Z nosem wręcz przyklejonym do wystawy.
– Nie znajdziesz tu sygnetów, już patrzyłem – powiedziałem beztrosko. Nathan się wzdrygnął.
– Wystraszyłeś mnie. Co ty tu właściwie robisz?
– Powinienem zadać ci to samo pytanie.
– Podejrzewam, że jesteśmy tu w dokładnie tym samym celu.
– Chcesz kupić pierścionek dla mojej Lauren, bo masz w planach się jej oświadczyć?
– Ta... Co? – Nathan posłał mi poirytowane spojrzenie. – Może i mam nie po kolei w głowie, ale nie na tyle, żeby odbijać dziewczynę kumplowi. Ale tak. Chcę kupić pierścionek dla Becci.
– Będę szczery, kompletnie się tego nie spodziewałem. Tak czy inaczej... Cóż. W takim razie chodźmy razem.
Nathan miał kompletnie inne wyobrażenie co do biżuterii dla swojej ukochanej. Miała się wyróżniać, rzucać w oczy, ale jednocześnie pasować do gotyckiego stylu Rebeki.
– A co – Nate wzruszył ramionami, gdy zobaczył zdziwienie na mojej twarzy – jak już mam ją sobie zaklepać to tak, żeby wszyscy to wiedzieli.
– I bez pierścionka wszyscy wiedzą, że to twoja – odparłem, przystając przy jakiejś witrynce.
W oko wpadł mi delikatny, złoty pierścionek. Oczko było małe, zrobione z przezroczystego diamentu. Chyba. Nie znam się na kamieniach szlachetnych. W każdym razie, najprostszy możliwy, tradycyjny zaręczynowy pierścionek.
Tak czy inaczej, wydawało mi się, że spodoba się Lauren. Nathan popatrzył mi przez ramię.
– W sumie to nie ma w tym nic do podobania, ani do nie podobania – ocenił. – Ale myślę, że Lau się spodoba.
– Czy mogę w czymś pomóc? – usłyszeliśmy głos ekspedientki.
– Tak, poproszę. Ten konkretny pierścionek, rozmiar czternaście – odpowiedziałem, wskazując na ozdobę z wystawy.
Kobieta ostrożnie wyjęła pierścionek z gablotki i spojrzała na metkę.
– Tak się składa, że to ten – powiedziała i wyciągnęła pierścionek w moją stronę.
Wziąłem go do ręki i spojrzałem na metkę z ceną. Dwa i pół tysiąca. Dużo, jak na coś, co nosi się na palcu i trzeba się liczyć z tym, że można to łatwo zgubić.
Ale Lauren nie będzie tego wiedziała. Spodziewałem się, że nawet nie wie, w jakich cenach są pierścionki zaręczynowe.
Dłuższą chwilę po prostu patrzyłem. Wziąć, nie wziąć...
Jenna. Potrzebna mi Jenna.
Zrobiłem zdjęcie pierścionka i wysłałem je siostrze.
Wiem, że jest późno i nie powinienem Cię teraz niepokoić, ale mam sprawę życia i śmierci. Brać?
Odpowiedź przyszła niemal od razu.
Jest piękny! Na pewno spodoba się Lauren, nawet się nie zastanawiaj, kup go!
Za chwilę przyszła kolejna wiadomość.
WTF? Co tam w tle robi Nathan?
Uśmiechnąłem się.
– Wezmę ten pierścionek – powiedziałem. – I proszę zapakować go w ładne, ozdobne pudełko.
Kobieta spełniła moją prośbę. Zapłaciłem i odebrałem swój zakup, modląc się, żeby po pierwsze, nie zgubić go, a po drugie, żeby Lauren go nie znalazła.
– Ja już po zakupach. Teraz ty znajdź coś dla swojej lubej – zwróciłem się do Nathana, ledwie wyszliśmy ze sklepiku.
Nie zajęło mu to dużo czasu. Dla Becci wybrał masywny pierścionek z białego złota, z ciemnoróżowym oczkiem. Właściwie pasował on do stylu Rebeki, na pewno będzie nim zachwycona.
– To co, Nee? Tego samego dnia? – zapytał Nath, gdy wracaliśmy do hotelu.
Odpowiedź przyszła bez namysłu.
– Tak. Tego samego dnia.
CZYTASZ
Even In Misery (cz. 1&2)
RomanceLauren Natalie ma ledwie osiemnaście lat, a już zdążyła poznać, jak okrutne potrafi być życie. Wychowuje się w patologicznej rodzinie, z której ucieka, przez kolejne cztery lata będąc skazaną na samotność i mieszkanie na ulicy, licząc na pomoc innyc...