1.10. Noah, uważaj...

78 11 29
                                    

Lauren

 Aaliyah Joseph okazała się być przesympatyczną osobą i niesamowicie oddaną matką. Wprawdzie jej dzieciaki były już całkiem duże, w dodatku dwoje przebywało u rodziców Michaela, ale i tak jej postawa była wręcz godna podziwu.

– Nie rozumiem, co w tym takiego dziwnego. Narobiliśmy sobie dzieciaków, to teraz musimy ponieść tego konsekwencje – roześmiała się. – Nawet ostatnio zastanawialiśmy się z Michaelem nad kolejnym, skoro te są już duże...

– Byłaś niewiele starsza ode mnie, gdy urodziłaś trojaczki – zauważyłam.

– Kochana, w twoim wieku to ja uganiałam się za dziewczynami, bo bałam się wejść w związek z Michaelem, mimo że z nim mieszkałam. A trojaczki tak właściwie były wpadką, chcieliśmy mieć dziecko, ale nie tak wcześnie. Ty masz już Noah, jako chłopaka, a jesteś młodziutka. To już dużo.

– Gdyby nie on, mieszkałabym na ulicy.

Ally spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

– Jak to?

– Cztery lata temu pewne zdarzenie między mną a moim – przez moment szukałam odpowiedniego słowa – znaczy, może inaczej. Facetem, po którym noszę nazwisko, zmusiło mnie do opuszczenia domu. I dopiero od pół roku mieszkam z Noah, poprzednie lata musiałam sobie radzić inaczej.

– Moja biedna – Aaliyah mocno mnie przytuliła. – Nawet sobie nie wyobrażam, przez co musiałaś przejść...

– Nie chcę tego wspominać. Gdy zamieszkałam z Noah, byłam w ogromnym szoku, bo nagle, po tylu latach, nie mając niczego, miałam wszystko. Teraz już się przyzwyczaiłam.

– Noah to złoty człowiek i wspaniały przyjaciel – przyznała kobieta, sięgając po kubek z kawą. – To jedyna osoba spoza mojej rodziny, której jestem w stanie powierzyć dziecko, będąc spokojną o to, że będzie bezpieczne.

– Uwielbia dzieci i marzy o własnym – zauważyłam.

– Wiem o tym. I jestem pewna, że gdybyście się na nie zdecydowali, byłby wspaniałym ojcem. Ale jesteś jeszcze młodziutka. Bez wątpienia to zrozumie i da ci trochę czasu do namysłu, chociaż raczej będzie chciał, żeby stało się to jak najszybciej.

– MAMOOO PIĆ – usłyszałyśmy głos Jean, która do nas biegła. Aaliyah podała jej szklankę z sokiem i usadziła sobie dziewczynkę na kolanach.

Jean patrzyła na mnie z zaciekawieniem.

– To jakaś nowa ciocia? – zapytała, wskazując mnie paluszkiem.

– Nie wolno pokazywać palcem – skarciła ją Ally. – Tak, kochanie, to ciocia Lauren.

Pomachałam do dziewczynki. Odstawiła szklankę i przeniosła się z kolan swojej mamy do mnie. Pogłaskałam ją.

– Będziesz teraz tutaj przychodzić? – zapytała. – Nie było cię nigdy tutaj.

– Będę – obiecałam. – Tak często, jak poprosi mnie o to wujek Noah.

*****

Noah

Nigdy nie lubiłem stawiać się w studio całym zespołem. Więcej czasu schodziło na dyskusjach, niż na właściwej pracy.

– Przecież to tutaj nie pasuje...

– Jakie solo gitarowe, dajmy pianino...

– A może zaśpiewałbym tutaj jakiś drugi głos?

Even In Misery (cz. 1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz