1.23. To nie może być prawdą.

68 9 1
                                    

L.N. Harrison – Bądź silna, Rosie (fragment)

Wczesnym latem w końcu kończymy szkołę. Za namową rodziców Jaspera, zaraz po odebraniu dyplomów, we dwoje jedziemy na dwa tygodnie nad morze. Nieco się tego obawiam, ale Jasper zapewnia, że będziemy się razem dobrze bawić. W takim razie nie pozostaje nam nic innego niż spakować się i wsiąść w samolot.

Hotel wybrany przez państwa Whitterów wygląda na bardzo drogi. Nasz pokój jest bardzo duży i ładny, z ogromnym balkonem w sypialni. W dodatku mamy dosłownie kilka kroków na plażę.

Pierwsze dni spędzamy głównie na opalaniu i pływaniu w morzu. Godzinami siedzimy na plaży, robiąc sobie tylko przerwy na jedzenie. A wieczorami, gdy słońce już zachodzi i jest niemal pusto, wychodzimy i urządzamy sobie spacer wzdłuż brzegu, trzymając się za ręce.

Teraz oboje leżymy na łóżku w swoim pokoju, nadal w kostiumach kąpielowych, przytuleni do siebie. Jasper podnosi się nieco wyżej, po czym bierze mnie na ręce, sadza na swoich kolanach i całuje.

Wiesz, Rosie, tak sobie pomyślałem... Myślę, że powinienem cię w końcu zabrać na taką prawdziwą randkę. Restauracja. Dzisiaj, dosłownie za godzinę czy dwie. Co ty na to? – proponuje chłopak, patrząc mi w oczy. Czuję, jak jego dłonie przesuwają się po mojej talii.

Hmm – myślę. – Moim zdaniem brzmi to świetnie.

Super – Jasper całuje mnie w czoło. – W takim razie pamiętaj, żeby się dobrze ubrać – uśmiecha się.

Na chwilę wychodzi z pokoju. Zaglądam do swojej części szafy.

Wieczór. Restauracja. Morze. Randka. Wszystkie te słowa skojarzyły mi się z długą, zwiewną, jasną sukienką, wiszącymi kolczykami, jakimiś delikatnymi sandałkami... Jestem pewna, że pakowałam takie ubrania. W ogóle pomagała mi w tym Naomi, której zdaniem powinnam mieć przy sobie wszystkie swoje najładniejsze, lekkie sukienki.

I znajduję. Zwykła, biała sukienka do kostek, na cienkich ramiączkach. Zdecydowanie nadaje na randkę w restauracji. Dobieram też do niej kolczyki.

Po raz pierwszy od kilku dni, decyduję się na delikatny makijaż. Do tej pory go nie nosiłam, bo nie było sensu, skoro i tak większość dnia spędzałam w wodzie.

Powoli zaczynam się szykować. Zakładam sukienkę i kolczyki. Długo zastanawiam się, co zrobić z włosami. Ostatecznie tylko je rozczesuję. Nie mam ochoty się z nimi bawić.

Jasper wchodzi, gdy kończę się szykować. Wygląda naprawdę dobrze. Włosy ma zebrane do tyłu, nie tak jak zwykle, gdy wpadają mu na oczy. Ma na sobie zwykłą, białą koszulę, rozpiętą pod szyją, której rękawy ma niedbale podwinięte do łokci. Do niej ma zwykłe, wąskie dżinsy.

Gotowa, moja kochana? – pyta, gdy wstaję od lustra.

Teraz tak – uśmiecham się. Jasper podaje mi dłoń.

Wyglądasz obłędnie, Rose. Chodźmy.

Wychodzimy z hotelu i kierujemy się do jednej z pobliskich restauracji, gdzie zajmujemy stolik na zewnątrz. Zamawiamy sałatki i dwa kieliszki wina, które okazuje się być przepyszne.

Przez moment tylko opieram się o ramię Jaspera, patrząc na tańczących ludzi niedaleko. On lekko łapie mnie za dłoń.

– Może my też zatańczymy, Rosie? – proponuje.

Przystaję na jego propozycję i za chwilę oboje wtapiamy się w tańczący tłum, zresztą – cudownie się przy tym bawiąc.

Do hotelu wracamy przez plażę, trzymając się za ręce i podziwiając zachodzące słońce. Na moment siadamy przy brzegu.

Even In Misery (cz. 1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz