Rozdział 23

106 8 0
                                    

— Co się stało, Armin? — Levi powiedział, zauważając siedzącego naprzeciw niego sztywnego kolegę z drużyny. — To brudne miejsce zabija ci apetyt?

— Nie chodzi o to... — wymamrotał Armin. — Jean... jest coś, czego nie rozumiem. Wtedy, kiedy się odwróciłem, pomyślałem, że jestem za późno. Ta kobieta już trzymała pistolet przy twojej głowie, ale jakoś udało mi się wystrzelić pierwszy... Dlaczego?

Jean zacisnął wolną rękę w pięść i spuścił wzrok. — Nie wiem... — mruknął Jean.

— To dlatego, że się zawahała, prawda? — powiedział Levi, powodując, że Jean westchnął. — Nie ma powrotu do tego, jaki byłeś, Armin. Masz krew na rękach, jesteś zabójcą.

Mikasa spojrzał na niego. — Dlaczego miałbyś powiedzieć coś takiego... !?

— I nie powinieneś tego żałować ani przez sekundę — przerwał jej Levi, podnosząc głos, by przemówić do Mikasy. — Przyjmijcie nowego siebie! Gdybyście nie pobrudzili sobie rąk, nie byłoby tu Jeana. Wszyscy dzisiaj przeżyli, ponieważ podjęliście decyzję o pociągnięciu za spust. — Levi patrzył prosto w zszokowane oczy blondyna.  — Armin... dziękuję.

W pokoju zapadła cisza, nie licząc trzaskającego ognia wokół nich.

— Kapitanie Levi... Myślałem, że wydałeś rozkaz zabijania ludzi, ale teraz zdaję sobie sprawę, że to ja się pomyliłem — powiedział Jean. — Przysięgam, następnym razem ... Zrobię to.

— Nigdy nie powiedziałem, że mieliśmy rację.

Jean sapnął i spojrzał na Leviego, a jego oczy rozszerzyły się.

— Mój wzniosły poziom moralny został postrzelony w piekło. Kto ma rację, a kto się myli? Nie wiem.

Jego oddział patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, gdy spokojnie wziął łyk herbaty.

Powiedziawszy swoją część, Levi wstał i ruszył w stronę związanych mężczyzn. — W porządku, teraz zobaczmy, co ten człowiek ma do powiedzenia.

***

Ingrid patrzyła prosto przed siebie, mocno ściskając karabin. Odwracała głowę w kierunku każdego słyszanego dźwięku i od czasu do czasu odwracała się i spoglądała na Adalyn, która również była na warcie.

Delikatnie oparła się o róg budynku i zagwizdała, przyciągając uwagę blondynki. — Jesteś pewna, że to się uda? — Wyszeptała.

Adalyn skinęła głową. — Jestem pewna.

— Fakt, że pan Jaeger zniknął nam z oczu w nieznanym miejscu po raz drugi, nie jest aż tak zachęcający — szepnęła Ingrid.

— Nie możemy za bardzo zmienić rzeczy. Wszystkie drastyczne zmiany, które musimy wprowadzić, będą miały miejsce w Shiganshina, na razie idziemy z prądem. — warknęła Adalyn.

— Skąd wiesz, że to się stało? To wszystko może być zupełnie nowe dla wszystkiego, co wiemy. 

Adalyn zmarszczyła brwi i spojrzała w dół. — Może. — Wzruszyła ramionami. — Znam tylko fragmenty, ale myślę, że to jest w porządku.

— Myślisz czy wiesz?

Adalyn zacisnęła usta i ożywiła się, słysząc pędzące kroki. Ingrid też to usłyszała i schyliła się.

Spoglądając przez szczeliny w okolicznych alejkach, zobaczyli grupy żandarmerii biegnącej ulicami ze strzelbami.

— Wygląda na to, że czas minął — powiedziała Adalyn. Odwróciła się do swojej przyjaciółki —Ingrid.

Czy można zmienić los? ( Attack on Titan)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz