Rozdział 15

147 12 0
                                    

Cała dziesiątka siedziała przy stole, jedząc posiłek. Każdemu z nich nalano do tego filiżankę herbaty, pierwszą od jakiegoś czasu. Ingrid sięgnęła do swojego kubka, złapała go za górną część i przyłożyła do ust, żeby pociągnąć łyk. Kiedy już to zrobiła, podniosła wzrok i zauważyła, że wszystkie oczy były skierowane na nią.

— Co? — Zapytała.

— N-nic — odpowiedział Sasha. — Po prostu trzymasz swój kubek dokładnie tak, jak Kapitan.

Na te słowa Ingrid zauważyła, że jej oczy wędrują do Kapitana, który siedział u szczytu stołu. Znalazła go patrzącego jej martwą w oczy, trzymając swój kubek dokładnie tak samo jak ona.

Ingrid przełknęła i odstawiła filiżankę, odwracając wzrok. — Cóż, to naturalne, że odziedziczyłam niektóre z jego dziwactw.

Levi wpatrywał się w nią przez kilka chwil, po czym wziął łyk herbaty, z westchnieniem odciągnął filiżankę od ust i odstawił ją. — A teraz, co powiesz na rozpoczęcie waszych wyjaśnień na noc.

— Wyjaśnień? — Zapytał Jean.

Levi skrzyżował ramiona przed sobą w stole i spojrzał naprzeciwko siebie, na drugi koniec stołu.

— Adalyn, Ingrid. — Obie spojrzały na niego. — Już powiedzieliście Erwinowi o okolicznościach, dzięki których jesteście, teraz nadszedł czas, abyście i  nam powiedzielki.

Oczy im się rozszerzyły.

— Historia opowiedziała nam swoją historię zeszłej nocy, teraz wasza kolej — powiedział Levi. — Powiedziałbym, że te informacje są kluczowe, aby wiedzieć. 

Adalyn rozejrzała się po wszystkich, po czym odwróciła się, by spojrzeć na swoje kolana. — Przepraszam, ja...

— Myślę, że to w porządku Adalyn.

Adalyn odwróciłą głowę w stronę swojej przyjaciółki. — Ingrid !?

Ingrid spojrzała na nią. — Nie, powinni wiedzieć.

— Ale co, jeśli to zmieni sytuację na gorsze?

— Gorzej niż już jest?

Adalyn spojrzała na nią po tym, jak powtórzyła swoje własne słowa. Po kilku chwilach kontaktu wzrokowego, Adalyn zmarszczyał brwi i z determinacją skinął głową. — W porządku, opowiem wam wszystko. — Podniosła głowę do przodu i wzięła głęboki oddech. — W przyszłości, z której pochodzimy, wszystkie trzy ściany zostały naruszone.

Wszyscy, z wyjątkiem Leviego, sapnęli.

— Pozostałości ludzkości, które przeżyły, kilkuset pozostałych, żyją na murach. Uprawiamy własną żywność, ale nawet wtedy nasze zasoby są ograniczone.

— Czekaj, a co z nami? — zapytał Connie. — Z pewnością spróbowalibyśmy uszczelnić dziury, prawda? Albo walczyć z Erenem !?

— O to chodzi — zaczęła Adalyn. — Wszyscy w Korpuzie Zwiadowczym nie żyją.

Oczy wszystkich były szeroko otwarte, nawet Leviego tylko ułamek.

— Co? — wymamrotał Jean.

— Nie tylko Zwiadowcy. Garnizon i żandarmeria też zniknęli — powiedziała Adalyn.

— Nawet Kapitan !? — zawołała Sasha.

Adalyn zacisnęła usta. — Tak, nawet Kapitan — odpowiedziała. — Był ostatnim, który odszedł.

Potem nastąpiła fala ciszy. Levi skorzystał z okazji, by spojrzeć na Ingrid i zobaczył, że wpatruje się tępo w swoje talerze.

— A więc oznacza to, że Eren również nie żyje — powiedział ostrożnie Armin.

Czy można zmienić los? ( Attack on Titan)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz