Rozdział 34

83 8 0
                                    

Levi poczuł, jak panika krąży w jego próżności, gdy obserwował, jak jego córka zamarza i pozostaje całkowicie nieruchoma, gdy czołgający się tytan rzucił się w jej stronę.

— INGRID! — Jej imię wybuchło z jego gardła, które w końcu zdołało wyrwać dziewczynę z oszołomienia. Odwróciła się, by spojrzeć na niego szeroko otwartymi oczami. Gdy to zrobiła, dotarł do niej i wykorzystał każdą uncję siły w swoim ciele, by odepchnąć ją z drogi. Zobaczył, że jest bezpieczna, ale w niecałą sekundę, zanim zdążył pojąć, co się stało, słońce zniknęło mu z oczu. Otaczał go cuchnący zapach. Poczuł wokół siebie wilgotne powietrze i po tym, jak po raz ostatni zobaczył oszołomioną twarz swojej córki, jego świat pociemniał.

***

Oczy Leviego otworzyły się szeroko i wzdrygnął się, gdy się obudził. Rozejrzał się po pokoju, w którym się znajdował, lekko zdyszany. Był w swoim biurze. Spojrzał w dół na biurko i przesunął dłonią po gładkim drewnie, prawie by przekonać samego siebie, że nie śni.

Westchnął i oparł się o krzesło. Ten sen... czuł się, jakby trwał latami. To nie był zwykły sen, był to kolejny z tych dziwnych znajomych. Jakby były wspomnieniami.

Teraz, kiedy o tym pomyślał, miał niejasne pojęcie o tym, czym mogły być. W rzeczywistości były to wspomnienia. Nie z rzeczy, których doświadczył, ale z rzeczy, których doświadczył w przyszłości. Tą małą dziewczynką była Ingrid, jego córka. A tą kobietą była Bernadette, matka Ingrid.

Teraz wszystko rozumiał. To, co Ingrid mówiła przez cały ten czas, dlaczego czuła się w ten sposób, w jakiej sytuacji znalazłaby się ludzkość, gdyby im się nie udało.

Zamknął oczy i cicho wypuścił powietrze przez nos.

Czuł się tak, jakby rozumiał teraz Ingrid nieco lepiej.

***

Przez kilka następnych dni Levi widział Ingrid w pobliżu, ale nie rozmawiali ze sobą. Poza okazjonalnym przekazywaniem wiadomości nie mieli kontaktu. Zauważył, że jej wyraz twarzy pociemniał i był niepodobny do zwykłego stoickiego wyrazu, do którego był przyzwyczajony widząc ją ubraną. Ta miała zapadnięte policzki, wąskie oczy i cienie pod oczami, ciemniejsze niż zwykle.

Znał znaki i wiedział, że to nie może być nic dobrego, a nie coś, co należy zignorować. Ale praca zajęła im oboje, a czas spędzony na widywaniu się stawał coraz krótszy, aż w końcu nadszedł ten dzień. Jutro wyruszą na misję odzyskania muru Maria, a tej nocy mieli świętować, ponieważ wielu z nich z pewnością nie wróci.

Gdy zapadła noc, przygotowywano jedzenie, Adalyn i Ingrid stały na uboczu, obserwując, jak wszystko powoli się rozwija.

— Ta wydaje się inna niż tamta, kiedy moja mama została koronowana — powiedziała cicho Adalyn.

— No tak. To była koronacja Królowej, podczas gdy to tylko niskobudżetowa wyprawa — mruknęła w odpowiedzi Ingrid.

Adalyn wzruszyła ramionami. — Tak, chyba masz rację.

Obserwowali, jak wszyscy zaczynają siadać przy stolikach i rozmawiać między sobą. Wszyscy byli ubrani w zwykłe ubrania. Adalyn i Ingrid też, po raz pierwszy od nie wiadomo od jak dawna nosili ubrania na zmianę.

Adalyn miała na sobie kremową bluzkę, wsuniętą w spódnicę z jasnego łącza, która sięgała jej do kostek, podczas gdy Ingrid miała na sobie granatową, zapinaną na guziki koszulę i brązowe spodnie.

Miło było choć raz poczuć się zrelaksowanym we własnych ubraniach bez ciągłego krępowania pasami i uprzężami, ale Ingrid nie mogła nic poradzić na to, że czuła się niespokojna bez tego.

Czy można zmienić los? ( Attack on Titan)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz