Rozdział 13

165 13 0
                                    

Adalyn i Ingrid w milczeniu weszły do pokoju, w którym przebywał komandor Erwin. Idąc, Ingrid od czasu do czasu uważnie spoglądała na Adalyn. Nerwowo podrapała się po szyi i oderwała wzrok, po czym zmusiła się do ponownego spojrzenia na Adalyn.

— Czy uh ... wszystko w porządku? — zapytała Ingrid, pochylając się lekko do przodu, żeby spróbować spojrzeć jej w twarz.

Adalyn wzięła głęboki oddech. — Nic mi nie jest — odpowiedziała.

— Na to nie wyglądasz — zadrwiła Ingrid. — Spójrz, jeśli mamy to zrobić, musimy być ze sobą szczere. Nie mogę pozwolić, żebyś mnie oszukiwała w kluczowym momencie.

— Tak, wiem — mruknęła Adalyn. — Nie okłamuję cię, obiecuję.

Ingrid przyglądała się Adalyn przez kilka chwil, po czym prychnęła. — Co za ból...

Adalyn nie mogła powstrzymać się od śmiechu na jej słowa i wrócili do ciszy. Kiedy zbliżyli się do pokoju, przyszła jej do głowy kolejna myśl. — A ty? — Zapytała, sprawiając, że oczy czarnowłosej dziewczyny powędrowały do niej. — Czy wszystko w porządku?

Oczy Ingrid rozszerzyły się lekko, ale ukryła twarz. — Jestem w porządku.

— Jesteś pewna? — zapytała Adalyn, próbując przyjrzeć się twarzy swojej przyjaciółki.

— Tak, wszystko w porządku.

Adalyn zacisnęła usta i odwróciła wzrok. — Po tych wszystkich rozmowach o tym, że jesteśmy ze sobą szczere, mam nadzieję, że nie jesteś hipokrytą.

— Jesteśmy tutaj — powiedziała nagle Ingrid, przerywając rozmowę. Oboje stali przed drzwiami na końcu jednego z korytarzy baraków. Spojrzeli na siebie i skinęli głowami, po czym odwrócili się do drzwi. Ingrid uniosła rękę i uderzyła knykciami w drzwi.

— Wejdź!

Dziewczyny zawahały się przez chwilę przed wejściem. Znaleźli Erwina na drugim końcu pokoju, wyglądającego przez okno. Kiedy się odwrócił i zobaczył stojące tam dwie dziewczyny, uśmiechnął się.

— Cześć — przywitał się.

Żadna z nich nie odpowiedziała.

Erwin zbliżył się do nich, powodując, że się spięli, co zauważył. — W porządku. Powinniście wiedzieć, że nie mam zamiaru was skrzywdzić.

Odprężyli się nieco, słysząc jego słowa, ale nadal mieli się na baczności.

Erwin zatrzymał się kilka stóp od nich i dobrze im się przyjrzał. Jego spojrzenie na krótko skanowało Adalyn, zanim zwrócił się do Ingrid, gdzie poświęcił więcej czasu na analizę jej rysów. — Tak — powiedział cicho. — Z pewnością przypominasz swojego ojca.

Ingrid zamrugała zdziwiona, po czym oderwała od niego oczy, powodując, że Komandor zachichotał.

— Przypuszczam, że to musi być dziwne widzieć młodą wersję mnie — powiedział Erwin.

Adalyn uśmiechnęła się. — Przepraszam, komandorze, ale moje wspomnienia o tobie są dość niejasne. Nie widywałam cię zbyt często po ukończeniu czterech lat — zaśmiała się. — Ale z drugiej strony Ingrid, jestem pewna, że ma dużo żywsze wspomnienia niż ja.

Erwin zwrócił się do Ingrid, która nawiązała z nim kontakt wzrokowy. Zasalutowała mu.

— Minęło dużo czasu, komandorze — powiedziała.

Erwin uśmiechnął się. — Nie wiedziałbym, ale wierzę ci na słowo.

Ingrid zaśmiała się krótko. — Odpowiadając na twoje pytanie, zobaczenie cię młodszego nie jest takie złe. Jednak widok ciebie z obiema rękami był tą częścią, która mnie dopadła.

Czy można zmienić los? ( Attack on Titan)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz