Rozdział 35

85 9 0
                                    

Wcześnie następnego dnia zwiadowcy obudzili się i zaczęli kończyć przygotowania w ostatniej chwili. Wyjeżdżali za dziesięć godzin, co wielu wydawałoby się długim czasem, ale żołnierzom, którzy przyzwyczaili się do świadomości, że czas jest zawsze w szybkim tempie, równie dobrze może to być dziesięć minut.

Levi szedł korytarzami Kwatery Głównej, unikając panikujących i spieszących się towarzyszy i starając się z całych sił nie upuścić starannie złożonych przedmiotów w swoich ramionach, które sam złożył.

Dotarł do dziedzińca, na którym znajdowało się wielu zwiadowców, sprawdzając i modyfikując swój sprzęt. Rozejrzał się po wszystkich twarzach, aż jego oczy spoczęły na znajomej blondynce. Podszedł do niej.

— Adalyn — powiedział, powodując, że dziewczyna spojrzała na niego. Gdy przybył, zauważył towarzyszącą jej drugą osobę.

To była Ingrid.

Krótko spojrzała na Leviego, po czym szybko opuściła głowę, by kontynuować pracę nad swoim sprzętem.

Levi wypuścił powietrze przez nos, ale nie zastanawiał się nad tym. Wskazał na przedmioty w swoich ramionach. — To dla was dwojga — powiedział.

Adalyn zamrugała, pytając: — Co to jest?

— Wasze mundury.

Ingrid podniosła wzrok. Adalyn zamrugała z zaskoczenia, między nimi minęło kilka sekund ciszy. — Mundury?

Levi skinął głową. — Erwin uznał, że powinniście mieć swój własny.

—Ale... — zaczęła Ingrid — nie jesteśmy w waszych szeregach. W każdym razie nie oficjalnie.

— To nie ma znaczenia — odpowiedział Levi, patrząc jej w oczy. —Udowodniliście swoją lojalność wobec ludzkości i dobrze walczyliście. To wystarczy. Wy dwoje jesteście teraz jednym z nas.

Ingrid poczuła, jak serce trzepocze jej w piersi, zanim odwróciła wzrok. Pozostała w milczeniu przez cały czas, zanim wstała i podeszła do ojca.

Skinęła głową i wzięła kurtkę oraz płaszcz, po czym odeszła, pozwalając Adalyn nieśmiało podejść i zabrać również jej mundur. Levi skrzyżował ramiona i cofnął się, obserwując i czekając, aż przymierzą. Adalyn załozyła ją bez wahania, podczas gdy Ingrid się zawahała.

Wpatrywała się w nowy płaszcz i delikatnie pieściła tkaninę. Levi natychmiast otrzymał retrospekcje zarówno swoich snów, jak i obecnych doświadczeń z dziewczyną. Jak dał jej swój płaszcz, jedyną rzecz, jaką jej dał, i równie łatwo zabrał. Nie żeby żałował tego, co zrobił, na dłuższą metę okazało się to pozytywne.

Ingrid szybko otrząsnęła się ze swoich wspomnień i narzuciła płaszcz na ramiona, zaciskając go na miejscu. Teraz, gdy oboje skończyli, poruszali się w nowych ubraniach, czując, jak dopasowują się do ich ciał.

— Jak leżą? — zapytał Levi.

— Są świetne — skomentował Adalyn.

— Dobry rozmiar?

Adalyn zanuciła i skinęła głową w odpowiedzi.

Levi sprawdził je dla pewności, a kiedy potwierdził, że rzeczywiście pasują, odwrócił się do nich plecami. — W porządku, to załatwia sprawę. Wracajcie do pracy, liczy się każda sekunda.

— Rozkaz! — Adalyn i Ingrid wykrzykneli salutując, obserwując, jak Kapitan odchodzi, by zająć się swoimi obowiązkami. Po jego wyjściu obie dziewczyny spojrzały na siebie. Uśmiech pojawił się na ich twarzach, zanim wrócili do pracy.

Czy można zmienić los? ( Attack on Titan)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz