Rozdział 3

247 18 2
                                    

Gdy tylko złote promienie miały zniknąć, Adalyn i Ingrid przybyły do starego zamku. Eskortował ich Moblit i kilku innych Zwiadowców. Dwie dziewczyny były w wozie, ponieważ nie ufali im. Kiedy się do niego zbliżyli, Adalyn nie mogła powstrzyma się od patrzenia ma niego z podziwem.

— Więc to jest zamek, co? — powiedziała głośno. — Jest większy, niż sobie wyobrażałam.

— Hej, spokojnie — odezwał się kierowca wozu.

Adalyn wydęła wargi i kontynuowała swój podziw w milczeniu. Ostry ton kierowcy sprawił, że Ingrid spojrzała na niego groźnie, ale trzymała usta na kłódkę.

Wkrótce zatrzymali się przed nim i dwie dziewczyny wyprowadzono z wozu. Gdy dwóch żołnierzy szło tuż za nimi, Moblit szedł tuż przed nimi i pchnął frontowe drzwi zamku, które wydały ogłuszający zgrzyt. Po wejściu spotkali kapitana Leviego siedzącego na krześle pod ścianą na przeciw wejścia.

Moblit zasalutował mu. — Kapitanie, mamy ich tutaj.

Levi skinął głową. — Dziękuję, Moblit. Ty i twoi ludzie jesteście zwolnieni.

Żołnierze zasalutowali kapitanowi, a następnie odwrócili się, pozostawiając ich trzech samych. Levi zmarszczył brwi, patrząc na parę przed nimi, którzy patrzyli na niego wyczekująco.

— Podejdź bliżej — powiedział. Zrobili to i podeszli bliżej, aż znaleźli się w odległości około dwóch metrów od siebie. Ich współpraca tylko uczyniła go jeszcze bardziej podejrzliwym wobec nich. — Wchodzicie do piwnicy. Zabiorę was tam, ale wiedzcie o tym. — Levi sięgnął za swoje plecy i wyciągnął pistolet, pokazując go dwóm. Chociaż blondynka, Adalyn, jak sądził, że miała na imię, wydawała się spięta na widok broni, to czarnowłosa pozostała niewzruszona. — Jeśli w ogóle planujesz zrobić cokolwiek, by skrzywdzić nas lub naszą misję, zapomnij o tym. Mogę ci teraz powiedzieć, że nie odniesiesz sukcesu i jeśli będę podejrzewać was dwoje o cokolwiek, nie zawaham się wbić wam kulkę w czaszkę. Zrozumiano?

Adalyn przełknęła ślinę. — Tak, proszę pana. Wierz nam, nigdy nie skrzywdzimy Zwiadowców.

Levi zadrwił. — Dobrze — Chrząknął cicho i zmusił się do wstania z krzesła. Z ręką wciąż trzymającą pistolet, spojrzał na nich i wskazał na otwarte drzwi obok siebie. Przyglądał się im przez chwilę, zanim się odezwał. — Na co czekasz? Idź.

Adalyn zamrugała zdziwiona, po tym, jak zrozumiała co miał na myśli. — Ale nie znamy drogi.

— Więc chcesz, żebym prowadził i ustawił się w idealnej pozycji do ataku od tyłu? Nie sądzę.

— To nie to... — Adalyn przerwała, kiedy Ingrid szturchnęła ją łokciem. Spojrzała na swoją towarzyszkę i patrzyła, jak mija ją by przejść przez drzwi.

Levi obserwował ich jak jastrząb, gdy mijali go, widząc jak Adalyn wzdrygnęła się na jego spojrzenie, zanim zniknęła za ścianą. To skłoniło go do odepchnięcia się od ściany, o którą się opierał i podążył na nimi.

Kierował nimi, aż dotarli do schodów prowadzących do piwnicy.

— No dalej — powiedział. Obie dziewczyny zawahały się przez chwilę, zanim zaszły na dół. Kiedy dotarli do dolnych schodów, Leci zawołał drugiego mieszkańca w wilgotnym i cichym zamku.

— Eren —zawołał.

— Pan!? — odpowiedział pośpiesznie, wzdrygając się na dźwięk jego głosu.

— Masz towarzystwo.

Wszyscy trzej wyszli za róg, by zobaczyć celę, w której przebywał przytomny teraz Eren. Kiedy zmiennokształtny tytan zauważył nowo przybyłych, jego oczy rozszerzyły się.

Czy można zmienić los? ( Attack on Titan)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz