III. Schlatt nie zna granic

4K 182 393
                                    

POV Karl:
Gdy z Quackity'm i Schlatt'em (chyba dobrze) wróciliśmy do domu, weszłem do kuchni z siatkami pełnymi zakupów. Jedzenie, picie, konserwy... Położyłem siatki na blat kuchenny, a następnie zacząłem wyjmować ich zawartość. Za każdym razem, gdy wyciągałem coraz to kolejną rzecz czytałem jej skład i nazwę (wiem, że każdego to interesuje XD). W pewnym momencie doszłem do alkoholu.

Karl
-Schlatt!

~~~~~Chwila ciszy~~~~~

Karl
-SCHLATT!

Schlatt
-(Wchodzi do kuchni) Tak?

Karl
-Czy ty wiesz, ile butelek alkoholu zabrałeś?

Schlatt
-Zabrałem tyle, ile nasza trójka wypije.

Karl
-(Trzyma się jedną ręką za głowę) A teraz na poważnie. Ile tych butelek zabrałeś?

Schlatt
-Z trzy? Z sześć? Z osiemnaście?

Karl
-Mhm.

Schlatt
-Ile?

Karl
-(Zabiera paragon do ręki i wskazuje palcem na ilość butelek) Widzisz?

Schlatt
-Osiem... (Przymruża oczy) ...naście.

Karl
-Czyli ile?

Schlatt
-Osiemnaście.

Karl
-Aż tyle chlać nie będę.

Schlatt
-Nie chcesz, to nie musisz. Ja z Quackity'm wypijemy.

Karl
-(Marszczy czoło)

Schlatt
-No co?

Karl
-Nie ważne. Możesz iść do salonu.

Schlatt
-Okej.

POV Karl:
Kiedy Schlatt wyszedł z kuchni moja ciekawość sama się prosiła, abym spojrzał na paragon. Spojrzałem. Byłem załamany tym, że Quackity i Schlatt zabrali to, co oni lubią, ja nie. Natomiast ja, zabrałem to, co zwykle zabieram, czyli normalne rzeczy (chleb, masło, jogurt, owoce, mięso, warzywa itp itd). To co powinno znajdować się w lodówce wsadziłem do niej. To co musi być poza lodówką zostało poza nią. To co koniecznie musi być w zamrażarce wsadziłem do niej.

Time skip

POV Karl
Wyjąłem chłodne piwo z lodówki, otworzyłem je, a następnie zacząłem pomału wypijać zawartość. Trzymając je w lewej dłoni, a w prawej telefon poszedłem do salonu, tam gdzie znajdował się Quackity i Schlatt. Spojrzałem na nich kątem oka. Oni zrobili to samo. Niby wpatrzeni w telefon, ale jednak patrzyli na mnie. Czułem się niezręcznie. Pomyślałem już co mogli sobie pomyśleć o mnie, przecież prawie przede chwilą powiedziałem Schlatt'owi, że nie będę tyle pił. Spojrzałem na butelkę. Piwo się powoli kończyło. Czułem chęć do pójścia do kuchni i zabrania kolejnej butelki. Dokończyłem na początku to, co miałem. Chłopaki nadal się na mnie dziwnie patrzyli. W pewnym momencie z kanapy wstał Quackity.

Quackity
-Prosze, proszę. Jednak chce się wypić?

Karl
-(Nie wie co powiedzieć, więc wymachuje dziwnie rękoma)

Quackity
-(Idzie do kuchni, a następnie przychodzi do salonu z trzema, otwartymi butelkami)

Schlatt
-No, no. Widzę, że zapowiada się na chlanie.

Karl
-Ja tylko to co mam wypije i mi starczy.

Quackity
-Spokojnie. Przecież mamy jeszcze tego dużo.

Schlatt
-Możemy chlać i chlać, Karl!

Karl
-No dobrze, ale pod jednym warunkiem.

Quackity i Schlatt
-Jakim?

Karl
-Nie zdemolujecie mi mieszkania, ok?

Quackity i Schlatt
-Obiecujemy!

POV Karl

Musiałem się zgodzić. Moje myśli same mnie do tego nakłoniły. Mimo, iż im pozwoliłem i sam sobie, to miałem i tak wyrzuty sumienia co do tego.

Schlatt
-(Dopija swoją butelkę)

Quackity
-(Robi to samo co Schlatt)

Schlatt
-Ahh.

Quackity
-Idziesz po kolejne, Schlatt?

Schlatt
-MHM.

Quackity
-Mi też przynieś. (Patrzy na Karla) przynieś dwie butelki.

Karl
-Ja? Ja nie chcę.

Schlatt
-(Idzie do kuchni. Wyjmuje trzy butelki [dla siebie, Quackity'ego i Karla], a następnie idzie do salonu)

Quackity
-Już za późno Karl.

Time skip

POV Karl
Byłem wpatrzony w Schlatt'a i Quackity'ego, którzy pili to samo od dobrych 5 godzin. Co jakiś czas próbowałem zabrać im piwo, głównie Schlatt'owi. Bo jak on się dorwie do alkoholu, to później będzie ciężko. Moje starania poszły na marne... W pewnym momencie alkohol się skończył. Patrzyłem na Schlatt'a, który był cały poirytowany tym, że nie ma co pić. Quackity'ego nie obchodziło już to, że alkohol się skończył. Po prostu miał to za przeproszeniem, w dupie (nie dosłownie XD). Poszedłem do łazienki się załatwić oraz poprawić włosy. Nie było mnie w salonie tylko kilka minut. Po czasie wyszedłem z łazienki i weszłem do salonu. Byłem zszokowany. Schlatt w samej bieliźnie leżał na stole. Quackity jadł coś podobnego do tak jakby pajęczyn. Sam pokój został cały zdemolowany, a obiecywali, że nic się z nim nie stanie. Spojrzałem na godzinę w telefonie. Wybiła 23. Ależ ten czas szybko mija. Zgasiłem światło z salonie. Poszedłem do mojego pokoju. Zamknąłem drzwi, zapaliłem światło, a następnie zacząłem się przebierać. Po przebraniu poszedłem spać.

Darmowe zdjęcie:

Darmowe zdjęcie:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Całuski (〃゚3゚〃)

Słów: 699

{ZAKOŃCZONE} You Mine | Karlnap | Dream smp Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz