Hermiona wtuliła się w gołe ciało Pansy i pocałowała zagłębienie w szyi dziewczyny. Ich oddechy wciąż były przyśpieszone, a między nogami nadal czuć było gorąco miłości. Nie wiedziały ile razy się kochały tego popołudnia, korzystając z tego, że wszyscy poszli do wioski. Czasami Granger myślała, że zaśnie wyczerpana po seksie, ale wtedy czuła palce Pansy między udami oraz pełne wargi na swoich piersiach i podniecenie zalewało ją po raz kolejny.Jednak teraz obie dysząc ciężko, padły obok siebie i jedyne na co miały siłę, to na wtulenie się jedna w drugą. Powieki Pansy były coraz cięższe i marzyła o śnie, ale Hermiona zaczęła się bawić skórką przy paznokciu, a jeśli był na tym świecie znak, sugerujący, że Granger się martwi, to było nim właśnie to.
- Co jest? - rzuciła lekko zaspana, głaszcząc Gryfonkę po nagich plecach.
- Sądzisz, że się dobrze bawi?
- Serio, osobą o której myślisz po seksie, jest Potter? - zaśmiała się Parkinson, chociaż uczucie zazdrości lekko ją zakłuło w okolicach serca. - Jesteś jak przewrażliwiona matka. Albo gorsza.
- Nie wiesz jak bardzo Harry nie radzi sobie z randkami, a zresztą o czym według ciebie powinnam myśleć?
- No nie wiem, o czymkolwiek. Zresztą, kochanie, Draco naprawdę się postarał i wątpię, aby Harry się zbłaźnił. A jeśli nawet tak się stanie, to Draco pewnie nie zauważy. Sam był tak zestresowany, że w takim stanie go nie widziałam, a poza tym... on szaleje na punkcie Pottera. Idę sobie rękę uciąć, że nieważne co ten odwali, Malfoy uzna to za słodkie. Więc nie martw się tak, dobrze?
Brązowe włosy zagilgotały ją w policzek, gdy Hermiona skinęła głową, wtulając się w nią jeszcze bardziej.
- Chciałabym, żeby był szczęśliwy.
- Obie chcemy tego samego, skarbie.
Gryfonka podparła się na ramieniu i spojrzała w przeznaczone jej oczy, uśmiechając się do Pansy z czułością.
- Kocham cię, wiesz?
- Też cię kocham. - usłyszała w odpowiedzi. Hermiona pochyliła się i pocałowała ją w usta, najpierw nieśmiało i delikatnie, aby po chwili wsunąć w uchylone wargi język.
- Chyba nie dam rady kolejnej rundy... -mruknęła Pansy minutę później, mimo narastającego podniecenia buzującego w jej żyłach. Usta Hermiony zsunęły się po żuchwie dziewczyny, na szyję, wędrując coraz niżej i niżej.
- Spokojnie... możesz leżeć... - wymruczała zatrzymując się nad sterczącym sutkiem. - Ja jeszcze trochę siły mam. - dodała, łapiąc brodawkę między swoje usta.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Emocje opadły, świat stracił swój blask, pocałunek odpłynął do dalekiej historii dnia dzisiejszego, a nad Hogwartem nastała noc. Dotyk dłoni Draco, jeszcze dwie godziny temu tak ciepły, zniknął tak samo jak jego uśmiech, zostawiając Harry'ego samego sobie, pogrążonego w myślach, w łóżku swojego dormitorium.
W około panowała cisza i spokój, oddechy innych chłopców były miarowe i równe. Seamus pochrapywał jak zawsze, Dean szurał stopami i mamrotał coś pod nosem, pewnie po raz kolejny śniąc o tym, że gra w piłkę nożną. W tym spokoju ich snu, Harry wzdychał co jakiś czas wpatrując się w czerwony baldachim nad jego głową.
Nie wiedział czy dobrze zrobił, a jego sercem szargały wątpliwości. Podjął decyzję o tym, aby dać jemu i Draco szansę pod wpływem chwili. Wiedział to dopiero teraz, gdy cudownie spędzony dzień się zakończył, a on sam ochłonął. Teraz, gdy był sam, nie wiedział czy powiedziałby to samo, co zaledwie kilka godzin temu. Teraz, w ciemności nocy, był gotów powiedzieć, że nie mają szans na związek, ze nigdy nie pokocha Draco, że to wszystko było tylko spontanicznym wybuchem hormonów szesnastolatka, niepewnego emocji jakie nim kierują.
CZYTASZ
Color autem animae tuae #Drarry #Pansmione #Bleville ✅
FanfictionKażdy czarodziej tego doświadcza. Utraty wzroku. No cóż, nie zupełnie. Gdy wchodzi w dorosłość przestaje widzieć barwy a świat staje się szary. Widzi tylko jeden kolor - odcień jaki mają oczy przeznaczonej mu osoby. A kiedy ją spotka, świat znów ro...