34

3.1K 236 144
                                    

Drarry (a na końcu Bleville)

Gdyby patrolująca korytarze tej nocy, profesor McGonagall, wiedziała ile osób przemknęło po kryjomu z jednego miejsca do drugiego, przerywając ciszę nocną, podałaby się do dymisji. Na jej warcie każdy powinien spać snem sprawiedliwego, tymczasem co najmniej pięć osób wybrało się na spacer. I aż trzy z nich należały do jej domu! Tego, który nie łamie zasad i tego który jest prawy i wie, co wolno a co nie. 

Na szczęście każde z nich przechadzało się lub przemykało korytarzami Hogwartu akurat jak nauczycielka była w jego innej części. Dzięki temu McGonagall zachowała pracę, a uczniowie uniknęli szlabanu, chociaż nikt by się nim nie przejął.

Pansy po tym jak podłożyła liścik Hermionie i podsłuchała jej rozmowę z Ginny nie mogła zasnąć. Kręciła się po dormitorium, aż obudziła inne dziewczęta, co się im nie spodobało. Wygoniona przez ich skrzekliwe piski i wyzwiska, wymknęła się z sypialni. Nie chcąc budzić Zabini'ego, który miał już wystarczająco swoich problemów na głowie, ponownie zaczęła wspinać się po korytarzach, w stronę siódmego piętra, ale tym razem nie po to, aby zobaczyć się z Hermioną, a po to, aby po dziesięciu minutach spaceru, zapukać do drzwi prywatnej kwatery Draco. 

Drewno skrzypnęło cicho, kiedy blondyn otworzył je na oścież. Stał przed nią ubrany, z lekko poszarzałą twarzą. Wpuścił dziewczynę bez słowa do środka, a gdy oboje opadli z westchnięciem na kanapę, Pansy zapytała:

- Ciężka noc?

- Ciężkie życie.

- Chcesz o tym porozmawiać?

- Nie wiem czy chcę. Wątpię. Wszystko było cudownie, ale teraz nie jestem pewny, czy to nie była moja wyobraźnia.

- To znaczy?

- Moja matka była dzisiaj w szkole.

Pansy napięła się cała. Wspomnienie Narcyzy przebijało się przez jej całe dzieciństwo. Kobieta zawsze była w nich zdystansowana i wyalienowana. Stała dumnie na tarasie i przyglądała się im, gdy się bawiły. Nigdy do nich nie dołączyła, nigdy nie powiedziała w ich stronę żadnego miłego słowa. Zachowywała się jak rzeźba w muzeum – piękna i majestatyczna, ale nie wolno się do niej zbliżyć. 

- Co chciała?

- Przypomnieć mi o moich obowiązkach względem rodu. Powiedziała, że znalazła dla mnie idealną osobę, która urodzi mi dziecko. Kobietę, której nie przeszkadza to, że jestem gejem i że nigdy nie będę z nią współżył, poza tym jednym razem, oczywiście.

- Nie wiem co mnie bardziej szokuje. To, że twoja matka naprawdę ma takie parcie, czy to, że stara ci się wcisnąć jakiegoś randoma, czy może to, że od razu, prosto z mostu, powiedziała tej dziewczynie, że nie ma na co liczyć.

- W sumie to ma. Jako żona i matka z rodziny Malfoy'ów, będzie miała wszystkie przywileje i bogactwo. Myślę, że niejedna osoba z biedniejszego rodu by na to poszła. Skoro będzie mogła tym poprawić swoją pozycję społeczną i finansową. Dla niektórych osób nie liczy się jak dotrą do celu. Narcyza jest najlepszym tego przykładem.

- Przecież się nie zgodzisz. Nie weźmiesz ślubu i nie spłodzisz dzieciaka, bo ci matka tak mówi.

- Chciałbym w to wierzyć.

- Słucham?! - Pansy zerwała się z kanapy, patrząc na chłopaka z niedowierzaniem, ale Draco nie zareagował. - Możesz powtórzyć?

- Znasz ją... boję się, że zrobi coś Harry'emu jak się nie posłucham...

Color autem animae tuae #Drarry #Pansmione #Bleville ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz