Czuł jak gdzieś w okolicy wejścia do żołądka zaciska mu się niewidzialne imadło zrobione z kłębuszka nerwów. Nigdy nie lubił tych spotkań, a teraz gdy zaprosił przyjaciół do siebie, wcale nie było mu lepiej, ze świadomością, że dowiedzą się z kim przystało mu żyć. Hermiona obok niego wyglądała jak całkowite przeciwieństwo. Podskakiwała na siedzeniu pociągu niczym piłka i nie mogła się już doczekać, aż wreszcie dojadą na miejsce. Wciąż zachwycała się kolorami jakie ich otaczały, a Harry zaczynał poza niepewnością czuć też zazdrość, bo on nic nie widział.
Od utraty wzroku minął już ponad rok, a on prawie pogodził się z tym, że na tym świecie nie ma osoby mu przypisanej. Nawet nauczył się z tym żyć i funkcjonować. Długie rozmowy z Tonks, która mu wytłumaczyła, że to wcale nie jest takie złe i że świat czarodziejów tak udogodnił funkcjonowanie innym, że nie musi się obawiać co będzie dalej, sprawił, że Harry odetchnął z mikro ulgą. Jednak wciąż, od czasu do czasu, zalewała go fala zazdrości. Zazdrościł Hermionie i Ronowi, że jeszcze nie dorośli. Zazdrościł nawet Neville'owi tego, że ma kogoś, niezależnie od tego, że się nienawidzą z Zabini'm.
Spojrzał w niebo za oknem pociągu, skupiając się na jego szarej strukturze. Był pochmurny dzień i słońca nie było widać już od rana, ale jemu to nie przeszkadzało. Od momentu jak stracił wzrok, zauważył, że uwielbia tę pogodę: gdy jest chłodno i wietrznie. Mógł wtedy wpatrywać się w niebo godzinami, sam nie wiedząc czemu, ale wydawało mu się jakieś takie piękniejsze.
- Syriusz wie, że będziemy? - zapytał Ron, odkładając na stolik gazetę, a Hermiona porwała ją, zanim Harry zdążył wyciągnąć rękę w tym kierunku. Dość tego, ostatni raz zgadza się na kupienie jednego egzemplarza. W dupie ma oszczędność Rona.
- Mówiłem mu, ale oni nie wiedzą.
- Stresujesz się? - dopytywał się przyjaciel, grzebiąc w torbie z zapasami jakie narobili. To właśnie na jedzenie została przegłosowana większa część gotówki i to z powodu czekoladowych żab musieli się teraz kłócić o Proroka Codziennego.
- Nie. - skłamał, a imadło nerwów jeszcze bardziej się zacisnęło, piekąc go coraz mocniej. Ron spojrzał znad torby na Harry'ego, wyczuwając kłamstwo z kilometra, ale nic nie powiedział. Tak samo jak Hermiona, z uśmiechem oddająca mu gazetę i wracająca do kontemplacji kolorów za oknem.
Harry rzucił okiem na artykuły, szukając tego, który go skłonił do zakupu i gdy znalazł w spisie, to co go interesowało, otworzył pośpiesznie gazetę na ostatniej stronie, gdzie między stronę z ogłoszeniami i ofertami kupna, był wciśnięty niewielki artykulik.
Rozpad wielkiego rodu
Jak podaje nam nasz zaufany dziennikarz, w jednej z bardziej szanowanych rodzin w kraju doszło do rozpadu rodziny. Mowa jest o pracowniku Ministerstwa Magii, panu Lucjuszu Malfoy'u i jego cudownej małżonce. Po ponad piętnastu latach małżeństwa para postanowiła się rozejść, gdyż jak się okazało, pan Malfoy był w długoletnim związku z siostrą pani Narcyzy. Świadkowie widywali ich razem w miejscach o szemranej opinii. Nie wiemy jak zniosło tą informację małżeństwo pani Tonks, ale kobieta, jak donoszą nasze zaufane źródła obecnie mieszka sama w niewielkim domku, który należał do matki pani Malfoy i pani Tonks.
Przypominamy czytelnikom, że państwo Malfoy'owie mają czternastoletniego syna Draco, który uczęszcza do Instytutu Magii Dumstrang. Ciekawe jak młody panicz Malfoy przyjmie wiadomość o tym, że jego rodzice się rozchodzą. Tak wielki ród, tak szanowany w świecie czarodziejów, którego nigdy nie skalał żaden skandal...
Harry odłożył gazetę z lekkim obrzydzeniem. Całość artykułu była pisana przez kogoś, kto najwyraźniej nie przepadał za Malfoy'ami i chociaż on sam był daleki od lubienia Draco, a co za tym idzie całej jego rodzinki, to wciskanie nosa w nie swoje sprawy, było według niego ciosem poniżej pasa. Kto tak robi? Rozeszli się, to trudno, widocznie mieli swoje powody. Fakt, że zdrada z siostrą żony to bardzo słabe posunięcie, ale miłość nie wybiera! A inni nie powinni oceniać bliźnich, tylko skupić się na sobie. Żałosne szukanie atencji i pisanie artykułów tylko po to, aby inni czarodzieje mogli nachapać się cudzym nieszczęściem. Żeby ktoś mógł stanąć i powiedzieć „ha! Ja to jednak nie mam tak źle" albo „patrzcie państwo i niby tacy poważani w świecie, a takie rzeczy wyrabiają! Wstyd! To właśnie pieniądze robią z ludźmi!"
CZYTASZ
Color autem animae tuae #Drarry #Pansmione #Bleville ✅
FanfictionKażdy czarodziej tego doświadcza. Utraty wzroku. No cóż, nie zupełnie. Gdy wchodzi w dorosłość przestaje widzieć barwy a świat staje się szary. Widzi tylko jeden kolor - odcień jaki mają oczy przeznaczonej mu osoby. A kiedy ją spotka, świat znów ro...