Neville nie obudził się ani tego dnia ani kolejnego. Przyjaciele wokół jego łóżka zmieniali się o określonych porach. Mimo że pani Pomfrey była przeciwna ciągłemu przesiadywaniu w Skrzydle Szpitalnym, to nie odzywała się, ponieważ czuwający przy łóżku chłopca się nie odzywali ani słowem. Przeważnie.Obserwując ich ze swojego niewielkiego kantorka, zabijała swój czas przyglądając się kolejnym zmianom. Co jedna to inna. Ron głównie przesypiał swoje warty, oparty nogami o łóżko, chrapiąc czasami tak głośno, że pielęgniarka nie mogła się skupić na niczym, więc szła go budzić. Od czasu do czasu przychodziła do niego Luna i wtedy chłopak ożywał, pogrążając się z dziewczyną w cichej rozmowie. Jego zmiany przypadały głównie rankiem, przez co omijał lekcje, ale to była o wiele lepsza opcja, niż wysyłanie na wartę Hermiony. Gdy Granger nie była na zajęciach, to nikt nie wiedział o czym one były, a tak Ron zawsze miał idealne notatki.
Kolejna zmiana to zazwyczaj Harry, przeważnie z Draco u boku. Chłopcy nie rozmawiali ze sobą, tylko od czasu do czasu całując się delikatnie i nieśpiesznie. Gdyby nie to, że pani Pomfrey nie przepadała za okazywaniem sobie czułości w miejscach publicznych, pewnie by się roztopiła od ilości słodyczy. Nawet pomimo tego, że Potter wydawał się być o wiele mniej zainteresowany zbliżeniem do blondyna. Nadal wyglądali razem uroczo. Prawie na tyle, że człowiek mógł poczuć się zazdrosny.
Wieczorem przychodziła Pansy, rzadko kiedy z Hermioną. Ich pielęgniarka nie potrafiła rozgryźć. Wydawały się być dla siebie stworzone pod każdym względem. Miłe, wyrozumiałe, uśmiechnięte, czułe i kochające się. A mimo to... gdzieś między dwójką dziewczyn był cień. Niewyraźny i bliżej nieokreślony, ale pojawiający się głównie wtedy jak Hermiona zrywała się z miejsca i wychodziła, żegnając się pośpiesznie ze swoją partnerką. Wtedy uśmiechnięte usta Pansy zastępowała napięta linia warg, a Granger odchodziła jak najszybciej, nie obracając się za siebie. Tak jakby mimo że były razem, to jedna próbowała jak najszybciej się uwolnić i zniknąć. Ale może to tylko takie wyobrażenie starszej kobiety, która nie ma co robić, tylko analizować związki szesnastolatków? W końcu skąd ona ma wiedzieć, co się dzieje między nimi.
Zabini przychodził po ciszy nocnej, gdy pielęgniarka spała snem sprawiedliwego. Widziała go, gdy kilka razy w ciągu nocy budziła się, aby iść do toalety, ale przestała komentować obecność chłopaka. Dzięki swoim przyjaciołom nie był już tak chorobliwie zmęczony i przynajmniej widać było, że coś jadł. Dlatego wybaczała mu włamywanie się do jej Skrzydła Szpitalnego i usilne czuwanie przy łóżku nieprzytomnego chłopca. Poza tym jego też lubiła obserwować. Znała go od małego, pamiętała też jego rodziców i była pod wrażeniem, że ktoś tak chłodny i cyniczny jak matka Ślizgona, potrafiła stworzyć tak czułego człowieka. Blaise przez cały czas nie puszczał dłoni Neville'a, pochylony nad nim i szeptający coś do niego. Nie miała pojęcia, co takiego mówi chłopak, ale wyobraźnia podpowiadała jej same urocze teksty. Tak samo, gdy odgarniał brązowe włosy z czoła, ruchem delikatnym jak muśnięcie skrzydełek motyla. Lub gdy poprawiał pościel albo wtedy, gdy obmywał ciało chłopca z potu. Powoli rozpinał piżamę i wilgotną gąbką dokładnie pozbywał się nieprzyjemnego zapachu. Był urodzonym pielęgniarzem i chociaż pani Pomfrey wiedziała, że robi to z powodu swoich uczuć do Longbottoma, to i tak trzeciej nocy nie mogła się powstrzymać i powiedziała mu, co sądzi o jego postawie.
Chłopak uśmiechnął się do niej, nie puszczając dłoni Gryfona i odpowiedział:
- Na co dzień nie jestem taki. Prawdopodobnie jestem ostatnią osobą, która powinna zajmować się innymi. Tylko krzywdzę tych, na których mi zależy. Ale dziękuję, że tak wysoko pani o mnie myśli.
Pielęgniarka zostawiła go po tych słowach samego z Longbottomem i zniknęła w swojej kanciapce, aby zażyć kilku godzin leczniczego snu, z którego wybudził ją krzyk Zabini'ego.
![](https://img.wattpad.com/cover/243318340-288-k877126.jpg)
CZYTASZ
Color autem animae tuae #Drarry #Pansmione #Bleville ✅
FanficKażdy czarodziej tego doświadcza. Utraty wzroku. No cóż, nie zupełnie. Gdy wchodzi w dorosłość przestaje widzieć barwy a świat staje się szary. Widzi tylko jeden kolor - odcień jaki mają oczy przeznaczonej mu osoby. A kiedy ją spotka, świat znów ro...