26

3.1K 283 291
                                    


Pansy uśmiechnęła się, obserwując jak spanikowana Hermiona daje ostatnie rady równie spanikowanemu Harry'emu, w pokoju wspólnym Gryfonów. Nie sądziła, że przyjdzie dzień, w którym Złota Trójka będzie ją tak bawić. Ron był opanowany, zupełnie jak nie ten Weasley, którego pamiętała z wcześniejszych lat, gdy dostawał wymiotów na myśl o zajęciach ze Snape'm. Za to jej dziewczyna była przeciwieństwem stonowanej i opanowanej czarownicy, jaką prezentowała podczas lekcji. Tylko Potter jak to Potter lekko panikował, jak zawsze. Czasami zastanawiała się czy ten chłopak nie powinien zacząć chodzić na terapię radzenia sobie ze stresem, bo chyba nie było rzeczy, która nie powodowałaby u niego wyrzutu kortyzolu.

- I pamiętaj, to tylko jeden dzień, po którym możecie stwierdzić, że to nie to i nigdy więcej się nie zobaczyć. Znaczy wiesz, to przenośnia, bo i tak będziemy się widywać i po waszej randce pewnie będzie dziwnie, ale może nie tak bardzo, żeby nam się nowa paczka rozwalała, zresztą to nie ma zna...

- Hermiono. - Pansy podeszła do nich i położyła dziewczynie ręce na ramionach. - Oddychaj. Harry i Draco będą się dobrze bawić i naprawdę nie musisz się zamartwiać.

Ron rzucił jej wdzięczne spojrzenie i wrócił do przeglądania Żonglera, ignorując panikę jaka panowała między jego przyjaciółmi. Obiecał Lunie, że przeczyta artykuł będący jej autorstwem. Jednakże czytanie o tym, że sklątki tylnowybuchowe to tak naprawdę ukryte nimfy i że jak się je pocałuje w odbyt, to zmieniają się w swoją pierwotną postać trochę go przerastało.

- Pans, nie wiesz tego, co się stanie.

- Wiem. - pocałowała ją w czoło. - Wiem, że Harry'emu się spodoba. - uśmiechnęła się pokrzepiająco do Gryfona. - A kiedy oni będą się dobrze bawić, my również musimy jakoś sobie zagospodarować ten czas, prawda? Inaczej umrzesz ze stresu.

- Nie idziecie do Hogsmeade? - zapytał zaskoczony Harry, poprawiając koszulę i upewniając się, czy nie wystaje mu ze spodni w dziwnych miejscach. - Wszyscy idą...

- No właśnie. - Pansy poruszyła sugestywnie brwiami, a Hermiona zarumieniła się jak piwonia.

Ron schował twarz w zagłębieniu Żonglera, a Harry lekko zakasłał, starając się ukryć zażenowanie i rozbawienie. Żaden z chłopców wolał nie wyobrażać sobie dziewczyn w akcji, chociaż Weasley prawdopodobnie nie miałby nic przeciwko lesbijskiemu porno.

- Tylko swoimi jękami nie zwołajcie całego grona nauczycielskiego. - mruknął siedzący nieopodal Neville. Pansy zmarszczyła brwi. Od kiedy Longbottom jest tak nieprzyjemny? Zawsze był słodkim groszkiem, który dla wszystkich był miły i kochany. Co się teraz zepsuło? Czyżby miało to związek z wczoraj i z tym co powiedział jej Draco?

Szturchnęła Hemionę i wskazała głową na chłopaka, a Granger w trybie natychmiastowym zrozumiała o co chodzi.

- Harry, trzeba ci poprawić włosy. Draco będzie tu za piętnaście minut, nie ma czasu. Ron, pomożesz mi.

- Został mi jeden akapit...

- RON!

Weasley przewrócił oczami.

- Dobra, już dobra...

Złota Trójka zniknęła na schodach prowadzących do męskiego dormitorium, a Pansy opadła na kanapę, obok Longbottoma, klepiąc go po przyjacielsku w kolano.

- Opowiedz ciotce Pansy, co cię gryzie, chłopcze. - powiedziała, a Neville zmierzył ją z góry na dół gniewnym spojrzeniem.

- Nic mnie nie gryzie, a nawet jakby to nie jesteśmy przyjaciółmi, żebym się tobie zwierzał.

Color autem animae tuae #Drarry #Pansmione #Bleville ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz