- U nas by takie osoby od razu wyrzucili, ale Albus Dumbledore zawsze słynął z tego, że uwielbia szlamy i ciepłe kluchy. - powiedział Draco, dostatecznie głośno, aby stojący niedaleko Neville wszystko usłyszał. Różdżka ponownie wypadła z dłoni chłopca o pisakowych włosach, a Malfoy parsknął cicho, złośliwie się uśmiechając do Pansy Parkinson.
Jego burgundowy mundurek wyróżniał się na tle szat uczniów Slytherinu, niczym rubin w stosie węgla, a on sam wydawał się tym faktem zachwycony.
Pansy i Blaise zaśmiali się złośliwie, a Harry, podając różdżkę Neville'owi stwierdził, że są siebie warci. Cała ta trójka. Od razu widać było, że byli przyjaciółmi z dzieciństwa. Tak samo nieuprzejmi dla innych, zadzierający nosy i uważający się za pępki świata. Szkoda, że rodzice Parkinson i Zabini'ego również się nie pozbyli swoich dzieci i nie wysłali ich na drugi koniec Europy. Wtedy Hogwart na pewno byłby o wiele milszym miejscem. Ale chyba jeszcze trochę ich kochają...niestety... z drugiej strony wcale się nie dziwił, że rodzice Malfoy'a tak bardzo chcieli się go pozbyć. On sam z nim ledwo wytrzymywał, a blondyn przyjechał zaledwie tydzień temu.
I ten tydzień wystarczył mu aż nad to.Draco nie atakował go bezpośrednio jak rok temu, ale ciągle obrażał innych uczniów, głównie Gryfonów. Jego docinki przeważnie uderzały w Rona, który w oczach wielkiego panicza był za biedny, aby traktować go z szacunkiem; w Hermione, za pochodzenie z mugolskiej rodziny i w Neville'a za to, że miał trudności z radzeniem sobie w sytuacjach stresowych. I tak w kółko. Gdyby chociaż sekundę poświęcił na to, aby myśleć o Malfoy'u, to by odkrył, że blondyn robił to samo co rok temu, niczym zacięta płyta, pozbawiona jakichkolwiek nowych pomysłów. Ale nie poświęcał mu nawet ułamka sekundy swojego czasu, skupiając się na lekcjach i ignorując zachowanie Ślizgonów i ich kompana najdłużej się dało.
Neville podniósł różdżkę, która upadła mu po raz drugi i machnął nią w stronę manekina, piszcząc pod nosem:
- Lokomotor.
Zaklęcie miało za zadanie unieść manekin ćwiczebny i przenieść go na drugi koniec sali, gdzie powinien spocząć wśród innych kukiełek, jednak jak większość rzeczy, które robił Neville w stresie, ta również skończyła się niepowodzeniem.
Złotawe światło wystrzeliło z różdżki, ale zamiast w słomianego manekina, trafiło w przechodzącego obok profesora Flitwick'a odrzucając go wprost na Draco i jego ślizgońskich przyjaciół, zwalając ich wszystkich z nóg.
Przez sekundę w sali zapanowała cisza, ponieważ nikt nie wiedział co ma zrobić. Potem wydarzyło się wiele rzeczy jednocześnie. Nauczyciel z oczami rozszerzonymi z przerażenia powoli gramolił się z podłogi, a raczej z wąskiej klatki Pansy, Hermiona biegła w jego stronę, aby sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku, Seamus dusił się od powstrzymanego śmiechu, a Draco?
Wściekły na cały świat, zerwał się na równe nogi i z policzkami czerwonymi jak jego mundurek wycelował różdżkę w stronę biednego Neville'a, sparaliżowanego ze strachu.
- Ty głupi charłaku! - wrzasnął blondyn. - Petrifi...
- Protego! - krzyknął nauczyciel, przytrzymywany przez Hermionę, ale w tym samym momencie Draco zachwiał się, gdy ciężki tom Standardowej księgi zaklęć, uderzył go prosto w nos, z którego sekundę później buchnęła ciemnoczerwona krew.
- Co tu się wyrabia?! - głos profesora drżał ze złości. - Jak wy się zachowujecie?! Niczym stado baranów! Panno Parkinson, jeśli wszystko z panią w porządku, proszę zaprowadzić pana Malfoy'a do pielęgniarki. Później macie się do mnie zgłosić! A wy... - zwrócił się do reszty klasy, gdy jęczący Draco i uwieszona jego ramienia Pansy wyszli z sali. - Kto rzucił podręcznikiem?!
![](https://img.wattpad.com/cover/243318340-288-k877126.jpg)
CZYTASZ
Color autem animae tuae #Drarry #Pansmione #Bleville ✅
FanfictionKażdy czarodziej tego doświadcza. Utraty wzroku. No cóż, nie zupełnie. Gdy wchodzi w dorosłość przestaje widzieć barwy a świat staje się szary. Widzi tylko jeden kolor - odcień jaki mają oczy przeznaczonej mu osoby. A kiedy ją spotka, świat znów ro...