ꔞ
Jimin od kilku dni przymierzał się do rozmowy z Taehyung'iem. W sensie najpierw to w ogóle próbował wymyślić w jaki sposób do niego napisać, ale po analizie moich podpowiedzi ostatecznie wykonał to i umówili się na następny dzień. Wiele zależało od tej rozmowy, ale chcąc bądź nie - musieli w końcu stawić temu czoła. Obiecałem, że zawiozę Jimin'a we wskazane miejsce oraz zostanę w pobliżu, żeby w razie potrzeby móc szybko się przy nim zjawić.
Widziałem ten wracający smutek i żal, który wiązały się z ich ostatnią rozmową, odbytą przeszło miesiąc temu. W sumie myśląc tak teraz o tym to Jimin dawno nie był w swoim mieszkaniu… Tak, zdecydowanie musieli zastanowić się co zrobić we dwójkę, a ja nie miałem prawa w żaden sposób mieszać się w ich relację, mimo że bardzo chciałbym jakoś pomóc.
Jednak widziałem też w oczach chłopaka ogromną nadzieję. Musiało mu przecież zależeć na kimś kogo znał tak długo oraz z kim zdecydował zamieszkać w nowym, obcym mieście. Jakoś powinno zacząć się w końcu między nimi układać. Trzymałem kciuki za pozytywny przebieg tej rozmowy i wierzyłem, że zakończy się powodzeniem.
Kiedy zostało do niej pół godziny, Jimin zaczął się szykować. Miałem na myśli za równo ubiór, jak i psychikę. Odnosiłem wrażenie, że do końca nie wierzył w to co faktycznie robił do chwili, w której założył buty i spojrzał na siebie w lustrze.
— Nie zje cię przecież — położyłem mu dłoń na plecach i podarowałem uśmiech wypełniony wsparciem. — Wszystko będzie w porządku.
— Pewnie — również nie znacznie się uśmiechnął — ułoży się.
Skierowaliśmy się do drzwi, a następnie do mojego samochodu. Jimin nie odzywał się zbyt dużo, więc skoro nie miałem bladego pojęcia w jaki sposób okazać mu wsparcie słowem to chwyciłem go za rękę, uzyskując słaby uśmiech.
Dojechaliśmy na miejsce kilka minut przed umówioną godziną. Zatrzymałem się niedaleko wyjścia, a za nim Jimin wyszedł z samochodu, spędził ze mną jeszcze kilka minut. Przez okno w kawiarni od razu dostrzegliśmy samotnie siedzącego chłopaka, którego może i wcześniej nie widziałem zbyt wiele razy, ale miałem pewność że to musiał być Taehyung.
— W razie czego dzwoń — przypomniałem Jimin'owi, że może to zrobić, a on skinął głową, wpatrując się w swoje buty. — On też na pewno chce się z tobą pogodzić — wypowiedziałem następne słowa, mając nadzieję, że się sprawdzą, po czym delikatnie zwróciłem jego twarz w swoją stronę, żeby na mnie spojrzał. Przez chwilę wahałem się, ale po zastanowieniu na prawdę to powiedziałem. — Nie bój się, skarbie.
Od razu go pocałowałem, aby nie zdążył dobrze przeanalizować ostatniego zdania, jednak poczułem, że po paru sekundach zaczął się uśmiechać.
— Jak na mnie powiedziałeś?
— Idź, Jiminie, bo zaraz się spóźnisz — odpowiedziałem, bo powtórzyć nawet nie zamierzałem, na co szerzej się uśmiechnął, więc koniec końców opłacało się. — Trzymam kciuki.
— Opowiem ci później wszystko — zapewnił mnie, otwierając sobie drzwi.
No i poszedł, przeczesując sobie jeszcze włosy palcami, a odjechałem kiedy usiadł na przeciwko swojego przyjaciela. W sumie to nie byłem pewien co teraz miałem robić. Krążąc przez chwilę drogami, bez celu zdecydowałem zrobić nam zakupy, żeby nagle nie okazało się, że nie mamy co jeść albo pamiętałem też, że niektóre kosmetyki były praktycznie na wykończeniu, a zatem to był dobry moment na uzupełnienie tego, czego zaczynało brakować. Trochę mi zeszło, bo w sumie to zazwyczaj uzupełnialiśmy wszystko sukcesywnie, ale przynajmniej mieliśmy zapas na najbliższy czas. Wróciłem do mieszkania, rozpakowałem zakupy i akurat Jimin zadzwonił. Idealne wyczucie.
Ponownie usiadłem za kierownicą, a po kilku minutach widziałem rozglądającego się chłopaka pod kawiarnią, w której go zostawiłem. Szybko mnie zauważył, więc nie potrwało długo aż zajął miejsce przy mnie.
— I jak? — spytałem, pomimo uśmiechu, który mówił więcej niż tysiąc słów.
— Zaczniemy od początku — odpowiedział, więc wyciągnąłem do niego ręce, żeby go przytulić.
— Jestem z ciebie dumny — poinformowałem go, głaskając go delikatnie po plecach. — Co jeszcze ustaliliście?
— Dość dużo i wyjaśnię ci wszystko w domu, ale teraz mam jedną prośbę — odsunął się, żeby na mnie spojrzeć.
— Słucham — zapewniłem, a zaraz po tym zaczął szybko mówić:
— Taehyung był za sprzedaniem tamtego mieszkania i ja w sumie też nie widziałem powodu, dla którego powinniśmy je zatrzymać, ale w sumie to nie pomyślałem, że nawet cię nie spytałem do kiedy mogę u ciebie zostać i…
— Możesz mieszkać u mnie nawet do końca życia, jeśli będziesz miał ochotę — uspokoiłem go, głaszcząc lekko jego dłoń.
— Dziękuję — odwzajemnił mój uśmiech, po czym wziął głęboki wdech, pewnie zdając sobie sprawę z prędkości z jaką wyrzucił z siebie poprzednie słowa — więc jeśli to nie problem, to chciałbym tam pojechać, żeby zabrać resztę moich rzeczy.
— Jasne, nie ma problemu.
— Nie masz pojęcia, jak bardzo jestem ci wdzięczny — przytulił mnie ponownie.
— Chcesz coś jeszcze dodać na ten moment? — dopytałem, żeby mieć pewność w jaki sposób ułożyć trasę.
— Nie, resztę mogę opowiedzieć ci już w domu.
Pojechaliśmy zatem do starego mieszkania młodszego z nas. Szczerze mówiąc wydawało się strasznie puste, mimo że żaden mebel nie zmienił swojego miejsca. Zostały za to pokryte warstwą kurzu, co tylko potwierdzało brak kogokolwiek w środku w ostatnim czasie.
Wzięliśmy resztę ubrań Jimin'a, jego książki, ulubiony kubek, poduszkę, zdjęcia w kilku ramkach ustawionych na półce i resztę drobniejszych przedmiotów.
Cały bagażnik i tylne siedzenia zostały wypełnione tym co musieliśmy wziąć, a Jimin przy ostatnim kursie po schodach, rozpłakał mi się… Aish…
Kończył się istotny rozdział w jego życiu i było to teraz bardziej widoczne niż kilka tygodni temu. Rozumiałem, że musiał czuć nie mały smutek. Zapewne wiązał z tym miejscem mnóstwo przyjemnych wspomnień i dlatego nie mówiłem nic o tym, że czekają go kolejne miłe momenty lub jeszcze nie raz zapewne się przeprowadzi, a aż takie przywiązywanie się do miejsc nie ma sensu. Nie pocieszałem go w żaden sposób. Przecież zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę. Po prostu stałem przy nim, służąc ramieniem i czekałem aż będzie gotowy zamknąć drzwi, aby następnie zostawić klucz w umówionym z Taehyung'iem miejscu. Wydawało mi się to trwać wiekami, ale to pewnie normalne przy tej „magii” pożegnań.
— Yoonie — zwrócił się do mnie w końcu, cicho, rozedrganym i osłabionym przez płacz głosem, więc czekałem na jego następne słowa — chodźmy do samochodu.
— W porządku — przytaknąłem, a on wytarł sobie twarz rękawem, po czym nieznacznie uniósł kąciki ust, co dało mi nadzieję, że teraz już był gotowy pożegnać się z tym miejscem.
Wyprowadziłem go w taki sam sposób jak ostatnio, z tym wyjątkiem, iż zamknął za nami te drzwi w pełnej świadomości, że prawdopodobnie nigdy więcej ich nie otworzy.
ꔟ

CZYTASZ
Engineer
ФанфикGdzie Yoongi jest inżynierem, a Jimin zapisał się do grupy testerów ekstremalnych kolejek, mając lęk wysokości. [koniec: 15.03.2021]