ꔞ
Odwiozłem go na trzynastą, więc zapowiadał się przede mną jeszcze długi dzień, ale przynajmniej w czasie przerwy między wykładami napisał mi, że możemy iść do tego kina, więc pojawił się jakiś cel, ku któremu musiałem dążyć. Kontrolowałem do wieczora wszystkie zezwolenia oraz papiery i starałam się nie myśleć o ofiarach, jakie zabrała ta teoretycznie bezpieczna rozrywka… Na prawdę bolał mnie ten fakt i zaczynałem rozważać udanie się do jakiegoś psychologa w związku z tym, bo nie wiedziałem jak sobie samemu poradzić i uspokoić. Liczyłem, że samo minie z czasem, ale dalej uwzględniałem ewentualną pomoc od specjalisty.
Dobrze, że skończyłem rysunek wczoraj, bo nie miałem pojęcia czy byłbym w stanie zająć się nim jeszcze dzisiaj.
Te pare godzin pod wieczór z Jimin'em w kinie stały się przyjemnym punktem dnia. Czułem się wtedy dość lekko i przyniosły mi w sumie dość dużą ulgę. Nie przytłaczał mnie aż tak natłok myśli dzięki jego kompani, a poza tym co chwilę upewniał się czy dobrze się czułem, więc było mi miło, że się troszczył.
Dwa tygodnie przeleciały dość szybko. Utrzymywałem relację z Jimin'em na bardzo wysokim poziomie i lubiłem przebywać w jego towarzystwie, więc dużo się spotykaliśmy. Kto by pomyślał, że rozmawianie z tym dzieciakiem może być tak odstresowujące i podnoszące samoocenę? Hah. Dzisiaj wychodziłem akurat z Seokjin'em, Hoseok'iem i Namjoon'em. Pojawiłem się drugi. Kilka minut przede mną przyszedł tutaj już Seokjin, więc zamieniliśmy pare zdań, do czasu aż nie pojawiła się pozostała dwójka.
Rozmawialiśmy na różne tematy. Namjoon nawet spytał o tamten wypadek, ponieważ obiło mu się coś o uszy, więc po krótce dałem im znać co konkretnie zaszło, po czym wróciliśmy do innych tematów. Chociaż wróciliśmy to niekoniecznie najlepiej pasujące słowo. Oni wrócili. Seokjin opowiadał o czymś, co już ostatnio się przewijało, a już wtedy nie miałem pojęcia o co chodzi. Brzmiało jak jakiś kod. Nazwy własne, które stosował nic mi nie mówiły. Ehh… Pozostawało mi chyba jedynie przeczekać. Na szczęście Hoseok chyba zauważył, że czułem się nienajlepiej i zdecydował mnie zagadnąć:
— Co robiłeś przez ostatnie dni?
— Praca — odparłem, szczerze wdzięczny za to, że się mną zainteresował.
— Ostatnio jak powiedziałeś, że pracowałeś to był u ciebie jakiś irytujący chłopak — zaśmiał się, a ja odruchowo pociągnąłem swój napój przez słomkę, bojąc się do czego zmierzał — dalej się dogadujecie?
— Można tak powiedzieć — przytaknąłem — chyba się przyjaźnimy — dodałem jeszcze na co, otrzymałem uśmiech od niego.
— Cieszę się, że na nowo odnalazłeś się w domu — może to była prosta uwaga, ale sprawiła, że zrobiło mi się miło.
— A ty jak się czujesz? — nie wyglądał, jakby cierpiał, jednak nie znałem go tylko od wczoraj i wiedziałem, że z łatwością, przez długi czas, mógł dusić w sobie dość sporo.
— Jest w porządku — odpowiedział po chwili zastanowienia, otaczając dłońmi swój kubek — trzy dni temu przyjechała po resztę rzeczy, więc było trochę gorzej, ale ogólnie jest w porządku.
— Możesz liczyć zawsze na moją pomoc — zapewniłem go, na co posłał mi słaby uśmiech.
— Musisz sobie w końcu kogoś znaleźć — popchnął mnie Seokjin, co świadczyło o tym, że raczej skończył przeżywać poprzednie wydarzenia. — Zostałeś jako ostatni z nas.
Przygryzłem usta, spoglądając niepewnie w kierunku Hoseok'a. Nie powiedział im jeszcze…?
— Moglibyśmy zrobić poczwórną randkę — zaśmiał się Namjoon.
— Lepiej przestań oglądać te komedie romantyczne — prychnąłem, ale ewidentnie czując że Hoseok nam przygasał.
Aj…
— Twoje życie jest komedią.
— Nie zaprzeczę — zgodziłem się z Namjoon'em, na co Hoseok kopnął mnie pod stołem.
— Nie prawda — stanął w mojej obronie, kiedy nawet ja z tego zrezygnowałem, bo zdawałem sobie sprawę z wyglądu swojego życia.
Bawiły mnie takie momenty.
Zadzwonił nagle mój telefon. Spojrzałem na niego. Jimin. Wiedział, że nie miałem dzisiaj czasu, żeby się spotkać, więc ciekawe o co chodziło.
— Przepraszam — powiedziałem tylko do moich przyjaciół i wstałem od stolika, idąc na dwór oraz odbierając przy tym.
— Yoongi — wypowiedział od razu chłopak, pociągając nosem.
Chwila… czy on płakał?
— Co jest? — spytałem, zaczynając się powoli martwić.
— Wiem, że jesteś zajęty, ale… — załkał i przez chwilę nie kontynuował.
— Jimin? Spokojnie — genialny sposób na uspokojnie kogoś. — Co się dzieje?
— Pokłóciłem się z Tae i… — znowu nie dokończył.
— Gdzie jesteś? — może było to trochę impulsywne zachowanie z mojej strony, ale on też był przy mnie kiedy kogoś potrzebowałem.
— W domu — odparł, roztrzęsionym głosem.
— Zaraz będę — poinformowałem go, po czym szybkim krokiem wróciłem do wnętrza kawiarni.
— Kto to? — spytał mnie w pierwszej kolejności Seokjin.
— Nie ważne — odparłem, bo tłumaczenie naszej historii mogłoby być trochę skomplikowane w tym momencie — ale muszę już iść. Dzięki za zaproszenie i do następnego.
— Cześć — pożegnali się, kiedy wziąłem w rękę swoją kurtkę i portfel.
Dzięki popołudniowej godzinie oraz sobocie miasto nie było aż tak zatłoczone, więc przedostanie się przez nie zajęło mi dosłownie kilka minut. Wbiegłem na przedostatnie piętro i zadzwoniłem, ale skoro nikt nie otwierał to zacząłem pukać, na co również nie dostałem odzewu, więc chwyciłem za klamkę, a skoro ustąpiła bez przeszkód to wszedłem do mieszkania.
— Jimin?! — zawołałem chłopaka, ale nie odpowiedział, więc pozwoliłem sobie wejść dalej.
W salonie go nie było, a zatem poszedłem do jego pokoju i tam też go na szczęście zastałem. Siedział na swoim łóżku skulony - z nogami dociśniętymi do ciała, które otaczał ramionami, a głowę opierał na kolanach. Gdyby co chwilę nieznacznie nie drżał lub nie łapał z trudem powietrza to można by uznać, że zasnął. Poza tym zajmując trzy razy mniej miejsca niż normalnie wyglądał na jeszcze mniejszego i bezbronnego. Potrzebującego ochrony i wsparcia.
— Jimin — zwróciłem się do niego po imieniu, przykucając na przeciwko i chwytając go za ręce.
— Byłeś zajęły — powiedział prawie niesłyszalnie.
— To nic — odpowiedziałem, a on uniósł wtedy głowę przez co mogłem zobaczyć czerwone oczy od płaczu, wypełnione bólem i żalem oraz rozgrzane, całkiem mokre policzki, po których dalej płynęły następne łzy.
Usiadłem obok i zgarnąłem go do uścisku. Odwzajemnił go po chwili, a za tym poszedł kolejny wybuch gorzkiego płaczu, którego pierwszą falę słyszałem już wcześniej przez telefon. Starałem się go jakoś uspokoić, ale to nie koniecznie pomagało, więc liczyłem, że sam fakt nie pozostawienia go samego sobie był w pewnym sensie wystarczający. Po kilku minutach chłopak bardziej na mnie leżał niż siedział obok, ale przestawał płakać. Kiedyś musiał, nawet jeśli miałoby to być z braku siły. Głaskałem go po plecach i czekałem, na jego znak świadczący o tym, że może mi wyjaśnić co tak właściwie się stało.
ꔟ
CZYTASZ
Engineer
FanficGdzie Yoongi jest inżynierem, a Jimin zapisał się do grupy testerów ekstremalnych kolejek, mając lęk wysokości. [koniec: 15.03.2021]