┋11.┋

284 21 1
                                    

— Ale super! — wydarł się. — Możemy zrobić tyle rzeczy, jak na przykład…!

— Błagam, tylko nie każ mi już dzisiaj więcej tańczyć — przerwałem mu, na co się zaśmiał:

— W porządku.

— W zasadzie to wziąłbym teraz prysznic — stwierdziłem, chwytając za swoją koszulkę, żeby odkleić ją od spoconego ciała, co było błędem, bo mokra odzież przyniosła jeszcze większy dyskomfort.

— Tak, chodźmy się najpierw umyć — przytaknął. — Myślisz, że moje ubrania będą ci dobre?

— Raczej tak — zmierzyłem go krytycznie wzrokiem.

W sumie to był trochę drobniejszy niż ja, ale wzrostem prawie identyczny, więc chyba powinny pasować mi jego rzeczy. W celu wybrania czegoś, stanęliśmy przed szafą chłopaka, z której zaczął wyciągać najpierw bluzki, a później spodnie. No zakres ubrań miał akurat bardzo duży.

— To może być — pokazałem na białą koszulkę i zwykłe jeansy, które wyglądały na dość luźne. Chłopak rzucił je mniej więcej na środek pokoju, więc zaczął zwijać swój pozostały asortyment. — Możesz otworzyć sklep z ciuchami — skomentowałem.

— Wcale nie ma ich aż tak dużo — wyparł się, ale jego słowa nie miały większego poparcia, kiedy szafa w dalszym ciągu pozostawała otwarta.

Jedynie spojrzałem na niego znacząco, czym raczej się nie przejął, ponieważ kiedy dopchał resztę wyciągniętych rzeczy, poszliśmy do łazienki, gdzie dał mi ręcznik. Chciał już wyjść, ale zatrzymałem go pytaniem:

— A jak mam to zmyć? — wskazałem na swoją twarz.

— A faktycznie — zorientował się.

Wziął jakąś butelkę z płynem i waciki. Myślałem, że to już koniec, jednak chyba źle zinterpretował zadane pytanie, ponieważ nie prosiłem o taką pomoc, a namoczył cieczą waciki, ponownie chwycił moją twarz, po czym zaczął ścierać tusz. W pierwszym odruchu chciałem go odepchnąć, ale z momentem pojawienia się myśli, że mógłbym samemu nie podołać temu zadaniu, poddałem się jego wprawie. Tym razem odruchowo zamknąłem oczy, tym samym starając się obdarzyć go zaufaniem. Po paru sekundach chyba skończył, więc dopiero wtedy uchyliłem powieki. W pierwszej kolejności sprawdziłem, czy wszystko zeszło, a kiedy miałem już pewność odnośnie tego to podziękowałem Jimin'owi, który znowu się uśmiechnął.

Nie miałem pojęcia jakim cudem nie bolała go od tego twarz, ale w każdym razie po tym wyszedł z pomieszczenia, a już kilka minut później zamieniliśmy się.

Pozwoliłem sobie nalać trochę wody do wcześniejszej, pustej szklanki, pozostawionej na stoliku w salonie i czekając za Jimin'em, przeglądałem telefon. Kiedy zjawił się również przebrany w luźniejsze rzeczy, zaproponował żebyśmy poszli do jego pokoju, więc tak też zrobiliśmy. Usiadłem na jego łóżku opierając się o ścianę, a on po chwili leżał już na brzuchu z nogami zgiętymi w kolanach, a głowę oparł na ręce.

— Gdzie tak właściwie będę spał? — spytałem.

— A tak, racja — podniósł się, po czym przykucnął przy łóżku i wysunął niższy fragment z materacem. — Później przyniosę ci poduszkę i koc.

— Dzięki — odpowiedziałem, kiedy wracał do poprzedniej pozycji. — Ktoś do ciebie pisze — wskazałem na jego telefon, na co ten westchnął, opadając przy tym twarzą na pościel, bo musiałby kolejny raz wstać.

— Podasz mi? — poprosił, więc to wykonałem.

Przeczytał wiadomości i po tym wydał mi się jakiś taki smutniejszy. Ewidentnie uleciała z niego dość duża część energii.

EngineerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz