ꔞ
Zabraliśmy tylko część rzeczy chłopaka z samochodu, a resztą zamierzaliśmy zajmować się sukcesywnie, bo i tak zdążyła zrobić się w między czasie późna noc, a za nim umyliśmy się, żeby następnie usiąść na łóżku w celu podjęcia rozmowy o tym co tak właściwie wydarzyło się na tym spotkaniu, zdążyła jej połowa przeminąć.
Siedzieliśmy przy kakale, czyli w sumie tak samo jak było po tamtej kłótni, która tak wiele zmieniła, jednak to mógł być jeden z nielicznych podobnych punktów do tamtej sytuacji. Obecnie Jimin miał lekko wilgotne włosy i opowiadał mi przebieg rozmowy, która miała naprawić to co wtedy zostało zniszczone.
Dowiedziałem się, że wysłuchali się nawzajem oraz przeprosili, co według mnie miało największe znaczenie. Z tego co zrozumiałem to Taehyung mieszkał teraz u tamtego całego Jeongguk'a i radził sobie dość dobrze. Chłopak chciał mnie też poznać, ale to było akurat drugorzędne. Jimin powiedział, że jego przyjaciel sam wyszedł z inicjatywą rozpoczęcia ich relacji od nowa, więc przestał czuć lęk bycia dla niego zbędnym balastem, którego po prostu tamtego dnia się pozbył. Bardzo mnie to cieszyło, zwłaszcza że mój chłopak otwarcie mówił, o tym jak wyciągnął do niego rękę, żeby przedstawić się i obydwoje wymieniali się faktami ze swojego ostatniego miesiąca, przez resztę czasu.
Wiedziałem, że wszystko zacznie się układać.
Za nim się obejrzeliśmy minęły kolejne miesiące podczas, których faktycznie zdążyłem kilka razy spotkać się z Taehyung'iem i musiałem przyznać, że był dość ciekawą osobą. Poza tym Jimin poinformował swoich rodziców, że tak trochę zmienił nam się status. Wyglądali na zszokowanych, ale równocześnie bardzo szczęśliwych oraz dumnych. Dostaliśmy od nich spore wsparcie, co bardzo mnie cieszyło, bo gdybym zniszczył chłopakowi relację z rodzicami to chyba nie byłbym w stanie spojrzeć na siebie w lustrze. Moich również odwiedziliśmy, no i możliwe, że nie byli aż tak zachwyceni, co usiłowali ukryć, jednak obdarzyli Jimin'a sympatią, więc zdecydowanie ulżyło mi.
Pomimo kilku durnych spięć, które zazwyczaj zostawały rozwiązywane w kilka minut, nie żyłem z nikim z naszego otoczenia w niezgodzie. Podobnie było też z Jimin'em, więc głównie otaczał nas spokój i dość prozaiczne, rutynowe dni, które jednak nie tworzyły nudnej szarości. Dzięki obecności tego drobnego bruneta, o pięknych oczach i nadzwyczaj wspaniałym uśmiechu stale bywało wyjątkowo, niezależnie od tego co robiliśmy.
Nadszedł dzień, w którym Jimin kończył studia. Wyrobienie wszystkich papierów miało zająć jeszcze najbliższe pół roku, jednak teraz dobiegał koniec jego długich wysiłków, uwieńczony sukcesem. Zamierzałem też tego dnia powiadomić go o czymś istotnym i wspólnie z nim podjąć decyzję… ale to później.
Teraz z szerokim uśmiechem biegła do mnie ta mała kulka szczęścia, żeby po chwili rzucić mi się w ramiona i na szczęście w porę wyczułem, że na mnie skoczy oczekując złapania, a zatem chwyciłem go, nawet w miarę utrzymując równowagę, pomimo pędu z jakim na mnie wpadł.
— Udało mi się — wypowiedział radośnie, jakbym jeszcze tego nie zauważył.
Odstawiłem go na ziemię, ale dalej blisko przytulałem. Tak bardzo się cieszyłem jego szczęściem.
— Jestem z ciebie dumny — dałem mu znać, sprawiając tym samym, że odsunął się ode mnie kawałek, żeby móc złączyć nasze usta na moment.
— Dzisiaj ja zabiorę cię na obiad — stwierdził, chwytając mnie za dłoń, zapewne w celu udania się do samochodu, bo wnioskując po kilku kartkach, które trzymał w drugiej ręce - formalnościami już zdążył się zająć.
Podskakiwał nieznacznie przy każdym kroku jak dziecko, przez co mimowolnie się zaśmiałem, ale to w wyniku tej całej radości, która na niego spadła. Zdecydowanie zasłużył. Włożył w to mnóstwo pracy, więc w końcu musiał nadejść taki piękny moment. Czekała go jeszcze cała masa wyzwań, ale w tej chwili kończyło się to nad czym pracował przez ostatnie lata i na tym koncentrowała się nasza uwaga.
Patrzenie na niego w takiej euforii, przynosiło mi prawie tak samo silne uczucia jakie dalej trzymały jego. Nie znalazłbym odpowiednich słów na opisanie tego jak bardzo obydwoje się cieszyliśmy.
Zgodnie z zapowiedzią Jimin'a pojechaliśmy na obiad, za który i tak ja zapłaciłem, bo przecież jeśli on kończył studia, to ja powinienem czymś go obdarować, a skoro teraz chciał zjeść to nie widziałem przeszkód. Rozmawialiśmy o tym, jak będzie wyglądała jego najbliższa przyszłość i to był chyba dobry moment na poinformowanie go o czymś, nad czym zastanawiałem się od kilku dni.
— Dostałem nową propozycję za granicą, którą rozwarzam — poinformowałem go, kiedy miał pełną buzię, żeby nie mógł mi przerwać — pomyślałem, że jeśli masz ochotę to moglibyśmy polecieć razem na te kilka miesięcy.
— Na prawdę?! — a jednak mu się udało.
— Oczywiście nie musiałbyś siedzieć tam bezczynnie, ponieważ wstępnie znalazłem ci miejsce w gabinecie weterynaryjnym — dokończyłem — a odpowiedź mam dać do końca tygodnia.
— Mówisz serio?! — dalej nie dowierzał.
— Serio, serio — potwierdziłem, a on wyglądał jakby się zaciął i jakiekolwiek sygnały przestały do niego docierać. — Lot mamy za dwa tygodnie, jeśli się zgadzasz, bo sam się nigdzie nie wybieram.
Jimin zerwał się z miejsca okrążył stół i przytulił mnie ciepło.
— Ty płaczesz? — zaśmiałem się cicho, czując jak na moją szyję trafiają kropelki.
— Nie — pociągnął nosem, sprawiając że ponownie cicho zachichotałem — tylko oczy mi się pocom, nie zwracaj uwagi.
Głaskałem go po plecach, czując jak się uśmiechał, ale i czekając aż się odsunie, żeby dokończyć posiłek.
— A gdzie polecimy? — spytał, stłumionym przez moją koszulkę głosem.
— To niespodzianka — odparłem, na co gwałtownie się odsunął.
— No weź — popchnął mnie lekko, drugą ręką wycierając sobie oczy.
— Nie powiem ci — pozostałem nie ugięty, ale pocałowałem go w czoło, po czym zachęciłem go — a teraz idź jeść, bo będziesz mieć zimne.
No i kolejne godziny spędziłem w towarzystwie mojego prywatnego wulkanu emocji oraz energii. Najpierw w tej restauracji, a później w domu, po tym jak zadzwonił do wszystkich, żeby podzielić się swoim osiągnięciem, co zajęło też trochę czasu.
Pomimo że znaliśmy się zdecydowanie coraz lepiej to dalej świetnie się dogadywaliśmy i byliśmy bardzo blisko. Nabijaliśmy się z siebie nawzajem, wspieraliśmy i troszczyliśmy się. Kochałem go z całego serca i mógłbym zrobić dla niego wszystko nawet jeśli jego zachowania wydawały mi się czasem kompletnie niezrozumiałe lub irytujące. Był otwarty na zmiany, jeśli coś mi nie odpowiadało i ja również starałem się dostosowywać do niego najlepiej jak umiałem. Możliwe, że nie byliśmy idealni, ale nigdy przecież do tego nie dążyliśmy. Chciałem być blisko tego Jimin'a, który miał swoje pozytywne cechy oraz wady i nigdy nie zamierzałem już opóścić go z własnej woli.
ꔟ

CZYTASZ
Engineer
أدب الهواةGdzie Yoongi jest inżynierem, a Jimin zapisał się do grupy testerów ekstremalnych kolejek, mając lęk wysokości. [koniec: 15.03.2021]