Alfa był bardzo opiekuńczy w stosunku do Larissy. Chciał iść z nią do gabinetu Markusa- lekarza watahy- aby sprawdził czy wszystko jest tak jak powinno. Jednak użył jednego słowa... Słowa zakazanego w słowniku jego przeznaczonej...
"Gabinet". To było to słowo które budziło przerażenie w Larissi'e. Albowiem to właśnie tego określenia używali jej oprawcy na sale tortur. Zabierali ją do " gabinetu" kiedy naszła ich na to ochota, kiedy musieli się jakoś rozładować...
Dziewczyna pamiętała każde wejście do sali, lecz wyjścia żadnego. Zawsze wynoszono ją już nieprzytomną kiedy na końcu jeszcze spuszczali z niej krew, jednak zawsze uważali żeby jej przypadkiem nie zabić...
Te wydarzenia wryły się w jej psychikę na tyle mocno, że samo słowo "gabinet" budzi w niej wstręt i paraliżujący strach którego nie może opanować, tak jak właśnie w tym przypadku.
Zaczęła im już ufać, a teraz pomyślała, że chcą jej zrobić to samo co tamte wampiry. Narastał w niej atak paniki, nie mogła złapać oddechu a Andy i Tessa nie wiedzieli co się dzieje...
-Hej, słoneczko... Larissa- przytulił ją mocniej- Spokojnie... już wszystko dobrze- próbował ją uspokoić jednak to nie pomagało.- Tessa idź po Markusa!- wydał rozkaz i wrócił do swojej ukochanej- Ej, skarbie... patrz na mnie- skierował wzrok Larissy na swoją twarz
Dziewczyna cały czas nie mogła złapać oddechu. Tak bardzo się bała...
-Popatrz na mnie kochanie- próbował mówić spokojnie jednak w tamtym momencie nie było to dla niego takie łatwe- Musisz oddychać... patrz, rób jak ja- pokazywał ręką- Wdech...wydech... powoli- blondynka próbowała go naśladować- Dobrze, jeszcze raz... wdech...wydech- jej oddech powoli się wyrównywał- Dobrze... już spokojnie Lari
Odetchnął z ulgą. On również się bał, ale o nią...
Do tej pory było to dla niego nie o tyle obce co bardzo rzadkie odczucie. Jednak w ostatnim czasie przekonywał się coraz bardziej co to jest i co to znaczy się bać.
Kiedy już mogła normalnie oddychać znów wybuchła płaczem. Nie chciała być znów zamknięta... Nie mogła, po prostu by tego już nie zniosła.
-Aniołku... Nie płacz proszę- przytulił ją- Co się stało?- głaskał ją po plecach- Już jest wszystko dobrze... Nikt cie tu nie skrzywdzi, jesteś bezpieczna- szeptał jej do ucha
Alfa myślał cały czas jakby ją uspokoić. Nie wiedział co się stało i skąd w jego mate wziął się ten nagły atak paniki. Nie wiedział co zrobił nie tak i dlaczego ona się tak przestraszyła.
-Nic ci tu nie grozi maleństwo- szeptał a ona powoli się uspokajała- Wszystko już dobrze... nie pozwolę cię komukolwiek skrzywdzić...
Nie dokończył bo przez drzwi przeszła Tessa z lekarzem stada na co Larissa jeszcze bardziej się przestraszyła i zaczęła na nowo płakać.
Zawsze było ich kilku- pomyślała. Bała się, że zaraz zabiorą ją do tak zwanego "gabinetu" i znów będzie cierpieć.
-Cholera- mruknął Andy- Widzicie co narobiliście? Już się uspokajała!- nie pohamował emocji
Nie chciał, żeby jego mate płakała, cierpiała i wszystko się wzięło z tego. Był zły na nich, że spowodowali znów płacz jego ukochanej. Tak szybko jak się pojawili tak szybko ich już nie było.
Blondynka się wzdrygnęła na jego nagły krzyk co chłopak od razu zauważył.
-Przepraszam- szepną do niej ze skruchą- Nie chciałem cię wystraszyć... ale proszę nie płacz już słonko- pogłaskał ją po policzku

CZYTASZ
Pamięć
WerewolfDziewczyna która nie wie co to miłość i nie wie co to znaczy być kochaną. Nikt nie czuł nigdy do niej empatii ani nie okazywał jakiś ludzkich odruchów. Skazana na piekło. Poniżana... Bez nadziei na odkupienie... Zniszczona w środku...