Widziałam ciemność. Na razie nie czułam nic... ale wiedziałam, że niedługo to się zmieni. Po prostu to czułam. Wiedziałam też, że nie umarłam. Byłam jakby w krainie snów ale... nic mi się nie śniło. To było dziwne.
W sumie nie było tu tak źle... Nic nie czułam więc bólu też nie. Bałam się jednak, że niedługo się obudzę a wtedy ból powróci. Bałam się też, że jak się obudzę to znów będę u wampirów... a nawet jeśli nie to te wilkołaki mogą zrobić mi krzywdę... i znów będę cierpieć...
Dlatego nie chce się budzić. Boje się jednak, że to nieuniknione.
Po jakimś czasie odpoczynku powoli zaczynałam odzyskiwać czucie. Czułam, że leże i czułam dziwny ucisk na dłoni. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam się trochę wiercić... było mi tak ciepło... za ciepło.
-Dante szybko zawołaj Markusa! Coś się z nią dzieje!- usłyszałam krzyk na co lekko się skrzywiłam. Nie myślałam wtedy nawet nad tym do kogo należy ten krzyk.
Powoli otworzyłam oczy ale od razu je zmrużyłam pod wpływem dużego światła. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do światła znów je otworzyłam i rozejrzałam się.
Leżałam na łóżku w... chyba szpitalu bo byłam podłączona do różnych kabelków. Byłam przykryta kołdrą i chyba dwoma kocami. Już wiem dlaczego było mi tak gorąco...
-Larissa...- spojrzałam w bok gdzie zobaczyłam Andy'ego. Trzymał mnie za rękę
Kiedy zorientowałam się, co się dzieje natychmiast wyrwałam rękę z jego uścisku. Odsunęłam się od niego na drugi koniec łóżka i zasłoniłam się kołdrą. Ręce zaczęły mi drżeć a po policzkach płynąć łzy...
-Kochanie... nie bój się mnie- powiedział z wyczuwalnym bólem w głosie- Po za tym nie możesz się tak gwałtownie ruszać- złapał za kołdrę którą się zasłaniałam i pociągnął w dół aby mnie widzieć. Złapał mnie za ramiona i delikatnie nakierował tak, że się położyłam.
Nie opierałam się... Ale nie wiedziałam z jakiego powodu... Czy dlatego, że bałam się, że jak nie wykonam jego polecenia to zrobi mi krzywdę czy dlatego, że po prostu... nie chciałam mu się sprzeciwiać. Można tak to nazwać?
- Spokojnie... leż sobie i odpoczywaj skarbie- uśmiechnął się do mnie delikatnie a ja patrzyłam na niego przestraszona. Cały czas nie wiedziałam co chce ze mną zrobić
Już otwierał usta aby coś powiedzieć ale wtedy do sali ktoś wszedł. Był to lekarz...
- Alfo, Luno- ukłonił się i podszedł bliżej łóżka na którym leżałam- Jak się Luna czuje?- zapytał patrząc na mnie.
Nic nie zrobiłam. Nie mogłam. Czy on też jest wilkołakiem? Może wszyscy tutaj nimi są? Co oni chcą mi zrobić? I po co to wszystko? Ta szopka z niby opiekowaniem się? Skoro chcą mnie oddać?
-Słonko...- odezwał się brunet i złapał mnie za dłoń- Boli cie coś?- zapytał czule głaszcząc mnie po dłoni
Mój wzrok wylądował w tamto miejsce i wtedy zauważyłam bandaże. No tak...
Zacisnęłam mocno oczy i próbowałam się uspokoić.
Laleczka z saskiej porcelany...
***************
Przypatrywał się swojej ukochanej i nie wiedział co ma zrobić. Nie wiedział co siedzi w tej jej pięknej główce a bardzo by chciał to wiedzieć bo to by mu wszystko ułatwiło.
-Kochanie...- próbował jednak ona nie zareagowała.
Odpłynęła. Wyobrażała sobie siebie jak biega wolna po łące. Nie była w sali szpitalnej tylko właśnie tam.
CZYTASZ
Pamięć
Hombres LoboDziewczyna która nie wie co to miłość i nie wie co to znaczy być kochaną. Nikt nie czuł nigdy do niej empatii ani nie okazywał jakiś ludzkich odruchów. Skazana na piekło. Poniżana... Bez nadziei na odkupienie... Zniszczona w środku...