Wyrywałam się ile miałam siły, jednak on był silniejszy i nie miałam szans.
-Hej spokojnie- próbował mnie cały czas uspokoić jednak ja go nie słuchałam. Nie mogłam mu ufać.- Dante! Zawołaj lekarza!- krzyknął
Poczułam po chwili coś miękkiego pod sobą. Cały czas nie przestawałam płakać i się szarpać.
-Co ty jej zrobiłeś?!- nagle przez drzwi weszła jakaś dziewczyna i zaczęła do mnie podchodzić.
Nie była zbyt wysoka ale na pewno wyższa ode mnie. Miała brązowe włosy do ramion i była dość szczupła.
-Nic! Zaczęła uciekać, potem płakać i się szarpać- powiedział trochę panicznie
-Nie pomyślałeś, że może się wystraszyć takiego ogromnego faceta?!- odciągnęła go trochę ode mnie- Hej... Mam na imię Tessa- uśmiechnęła się do mnie- A ty?- patrzyłam na nią przestraszona i nie odpowiedziałam. Odsunęłam się jak najdalej od nich.
Jak już wspominałam nie odzywałam się od jakiegoś roku jak mnie oddali. Na początku prosiłam, błagałam, krzyczałam, wzywałam pomoc... za co tylko bardziej dostawałam. Potem już kompletnie się zamknęłam w sobie.
Nie zdążyła już nic powiedzieć a przez drzwi weszło dwóch mężczyzn. W jednym z nich rozpoznałam faceta który mnie znalazł w lesie. Drugi miał na sobie biały kitel i stetoskop na szyi, więc chyba jest lekarzem...
-Spokojnie, nikt cię tu nie skrzywdzi- odezwała się znów dziewczyna. Spojrzałam niepewnie na mężczyzn.- Patrz- pokazała na wysokiego blondyna z zielonymi oczami, też był dobrze zbudowany- Pamiętasz go? To jest Dante, on znalazł cie w lesie.- powiedziała spokojnie, a mężczyzna się do mnie uśmiechną lekko
Nie odezwałam się ani słowem.
-Dobrze- westchnęła Tessa- Teraz Markus musi cie zbadać dobrze?- pokręciłam głową i zaczęłam się cofać jak tylko mogłam i zasłaniać kołdrą- Spokojnie nic ci nie zrobi...
Nie słuchałam już jej i zaczęłam coraz bardziej panikować. Moje ciało zaczęło się trząść a ja nie wiedziałam co zrobić. Zaczęłam się rozglądać i szukać jakiejś drogi ucieczki. Chciałam wstać z łóżka, ale mi na to nie pozwolili.
-Hej, hej... spokojnie skarbie. Nikt cię nie skrzywdzi a Markus musi sprawdzić czy wszystko z tobą okey, dobrze?- powiedział dość łagodnie Andy i próbował mnie złapać ale ja zaczęłam się wyrywać i płakać.
-Chyba będzie trzeba ją przytrzymać- stwierdził blondyn
-Czekajcie- powiedział lekarz i zniknął na chwile z mojego pola widzenia. Po chwili wrócił z czymś w ręku
-Co to jest?- zapytał Andy marszcząc brwi
-To powinno ją trochę uspokoić- zapewnił a ja zaczęłam się jeszcze bardziej wyrywać. Oni chcą mnie czymś nafaszerować! Głośno zaszlochałam.
-Księżniczko...- zaczął brunet patrząc na mnie- Musisz się uspokoić, dobrze? Nie chcę ci tego dawać ale jeśli się nie uspokoisz to będziemy musieli- na jego słowa przestałam się wyrywać.
Właściwie to i tak nie miało sensu. Nie wyrwałabym się im...
-Dobrze, a teraz spokojnie. Markus tylko musi obejrzeć twoją nogę i bok- powiedział łagodnie.
Miał taki przyjemny głos. Jak tak do mnie mówił to uznałam, że mogłabym słuchać go godzinami. Dziwnie mnie uspokajał...
Lekarz podszedł do mnie na co automatycznie się cofnęłam.

CZYTASZ
Pamięć
WerewolfDziewczyna która nie wie co to miłość i nie wie co to znaczy być kochaną. Nikt nie czuł nigdy do niej empatii ani nie okazywał jakiś ludzkich odruchów. Skazana na piekło. Poniżana... Bez nadziei na odkupienie... Zniszczona w środku...